- Potter, Potter - syknał blodnyn, klepiąc dość mocno prawy policzek chłopca zakutego w żelazne kajdany.
- Jeszcze chwilę... - wymamrotał krzywiąc się i nie mogąc się wybudzić ze snu.
- Potter - powtórzył, a jego dłoń wylądowała na podbrzuszu Harrego, uderzając go.
- Kurwa - zakaszlał bruner wyduszając z siebie te słowo. Uchylił lekko powieki mając jeszcze rozmazany obraz ale mimo tego czuł dokładny ból w podbrzuszu.
- No wreszcie - uradował się, robiąc krok w tył - budź się chłopie, chce byś dokładnie widział to widowisko.
- Draco - wymamrotał jego imię sam nie wiedząc dlaczego.
Harry zaczął mrużyć oczy chcąc odzyskać zdolności widzenia, które powoli wracało do normalności, gdy się już tak stało, chcąc ruszyć do przodu kajdany na jego nadgarstkach i nogach sprawnie mu to nie umożliwiły, a on spojrzał w tamte miejsca. Co do chuja? Skrzywił się widząc metal na swoim ciele. Uniósł niepewnie spojrzenie na Malfoya widząc jego zadowoloną minę. Już wtedy wiedział, że jego mina nie wróży nic dobrego. W kocńu był przykuty do belki na środku pomieszczenia, ktora była wbudowana w podłogę.
Chrząknał zestresowany i obrócił głowę w bok, tam ujrzał białą ścianę. Całe pomieszczenie było w białych kafelkach. Przypominało sale operacyjną, bardzo sterylną sale operacyjną. Jedynie co różniło to pomieszanie od szpitala to półka na której wisiały różne bicze, pasy, kolczatki, maczugi i inne temu podobne narzędzia.Przez jego głowę od razu przeleciy sprzeczne sobie myśli.
- Emm po co mnie tu zabrałeś? - spytał głupio, to pomieszczenie naprawdę nie budziło, żadnych dobrych emocji w Harrym.
- Jak to po co? - odparł podchodząc do regału, biorąc w dłoń jeden z biczów.
- Nie lubię bólu- odparł cicho widząc co ten bierze w dłoń.
- Jak nie? - zapytał głupio i wrócił do niego - sprawie że do końca życia polubisz to wspaniałe uczucie.
- Coś czuję, że długie nie będzie- warknął czując chwilowy napływ odwagi, a może to był strach...
- Umrzesz za około godzinę przy dobrych lotach - powiedział łapiąc w wolną dłoń jego szczękę.
- Go-godzine? - wyjąkał, czy ten blondyn chce zabijać go przez godzinę? Czy może teraz się nim zabawi a na końcu zafunduje szybką śmierć?
Harry był pewny, że jakby mógł umrzeć to byłby do tego bardzo chętny ale gdy naprawdę ma taką możliwość chce przeżyć...a ból po rozstaniu nie wydaje się już tak straszny jak wizja umierania, lub po prostu odzywa się jego instynkt przetrwania.
- Może pół, zależy jak bardzo twój organizm będzie się bronił.
- Nie możesz mnie zabić szybciej i najmniej boleśnie jak to możliwe? - spytał z nutką nadziei w głosie na szybką śmierć.
- Chce widzieć ból na twojej twarzy. - podkreślił kanibal.
- Jesteś nienormalny - Harry sam zaśmiał się na swoje słowa przecież to bylo wiadome od początku.
- Teraz się tego dowiedziałeś, kochanie? - zapytał Draco.
- Dobra, miejmy już to za sobą pojebie - odparł drżącym głosem.
- Ej Potty, nie wyzywaj mnie - warknął puszczać jego głowę.
- Często warczysz...jesteś pewien, że nie jesteś pomieszany z jakimś dobermanem? - spytał ironicznie.
CZYTASZ
Cannibal • drarry
FanfictionWypad na miasto po bolesnym rozstaniu ma pomóc w zapiciu smutków, jednak kończy się dosyć ciekawą degustacją.18+ | Draco Malfoy x Harry Potter | Tytuł mówi sam za siebie książka nie jest przeznaczona dla każdego. Pisane wspólnie z @chorefantazje