Przyjaciel

2K 234 152
                                    

-  Nie odbierze - wymsklo mu się.

- Co? - zmarszczył brwi unosząc znad telefonu na niego spojrzenie.

- Nie odbierze - powtórzył pewnie, domyślając się, że chodzi o Zabiniego.

- Skąd możesz to wiedzieć? - uniósł brwi ignorując ogarniający go niepokój.

- Jest przed tobą - powiedział mając na myśli rolady leżące na talerzu.

- Co? - parsknął widząc na stole tylko jedzenie - jeszcze nie wytrzeźwiałeś? - zaśmiał się, wszystko było by okej gdyby nie to, że blondyn nie pił.

- Ja nie pije, a ty siadaj i degustuj - rozkazał mimo spokojnego tonu.

- Emm, Draco tak? - spytał zerkając w telefon.

- Możesz jeść - powiedział z irytacją, zaciskając dłonie, jeszcze chwila i zabije go szybciej niż chciał.

- Nie odmawiam, ale naprawdę muszę teraz zadzwonić, martwię się- wymamrotał patrząc na jego dłonie. On naprawdę jest dziwny, trzeba stąd uciekać. W końcu czego spodziewał się przychodząc do obcego faceta w dodatku nawet nie wie gdzie leży ten dwór w którym się znajduje.

- Twój przyjaciel jest na talerzu Potter - warknął gwałtownie wstając.

Harry po tym jak podskoczył lekko wzdrygając się na jego ton głosu, zamrugał zaskoczony patrząc to na jedzenie to na blondyna. Przez chwilę nie mógł wydusić siebie słowa. - Dobry żart, Draco - zaśmiał się po tym jak zrobił dwa kroki w tył. Przecież to co mówił mężczyzna jest niedorzeczne.

- Jedz to - powtórzył.

- Przestań to nie jest już śmieszne- wymamrotał robiąc kolejny krok w tył.

- Masz rację - poparł go - Teraz jedz.

- Jak to zjem dasz mi spokój? - spytał ściskając w dłoni telefon.

- Zobaczę - odpowiedział zdawkowo.

- Boję się ciebie - przyznał śmiejąc się nerwowo.

- To dobrze - odparł, a jego knykcie poluzowały się.

- To dobrze? - odparł zdumiony. Nie wiedział czy dobrze zrobił przyznając się do tego, że się go boi ale on teraz jedyne o czym myślach to o tym by uciec od tego chłopaka.

Na te słowa blondyn całkiem się rozluźnił i uśmiechnął zachęcająco w stronę bruneta - jedz Harry, przysięgam że ci zasmakuje.

Brunet po dłuższym wahaniu się, zasiadł spowrotem przy stole, odkładając telefon koło siebie na meblu. Wziął talerz nakładając sobie na to mięso. Wyglądało ładnie, zapach też był w porządku. Wziął widelec, nóż i odkroił kawałek mięsa, wkładając sobie go niepewnie do ust, przypominając sobie słowa Dracona. Uznając je za niedorzeczne, zaczął przeżuwać. Smak był dosyć specyficzny, nie przypomniało żadnego mięsa jakie Harry dotąd jadł, a jego struktura była krucha, nic nie mówiąc ani nie komentując jego dziwnego smaku jadł dalej.

- I jak, smakuje? - dopytał nad jego uchem.

- Jest dobre, ale specyficzne - pokiwał głową ignorując to jak blondyn niezauważalnie pojawił się za jego plecami, zignorował również lekki strach.

- Dobrze doprawione? - mruknął, blondyn.

- Em, no tak, tak jak mówię, jest dobre - odpowiedział grzecznie marszcząc brwi na te pytania.

- Zabini, był trudny do przygotowania - powiedział wzdychając. - Wiesz, że miał on chip w lewym przedramieniu? - zapytał nonszalancko - co za rodzic wczepia bachorowi metal w skórę - parsknął.

Harry słysząc jego słowa odrazu się wyprostował, na jego twarz wkradło się przerażenie. Bruent wiedział o tym że Blaise ma chip, rodzice wszczepili mu go po to by wyrazie porwania mogli go znaleźć. Ale skoro Draco o tym wie....Potter łącząc fakty przyłożył szybko dłonie do ust by nie wydać z siebie żadnego dzwięku, patrząc przy tym na pozostałości mięsa na talerzu, które należało do Zabiniego.

- Wiesz, że musiałem użyć dwukrotnie młotka, bo mięso było zbyt zbite - kontynuował.

Bruent zacisnął powieki czując jak jedzenie podchodzi mu do gardła a on sam zaraz zwymiotuje. Jego głową podsyłała obraz jego martwego przyjaciela.

- Ale za to wątróbkę było łatwo obrobić, czułeś jaka ona była lekka w smaku? Jak jej konsystencja rozkładała się na twoim języku.

Chęć zwymiotiwania targnęła jego ciałem a on nie potrafił myśleć teraz o zagrożeniu dla samego siebie tylko o tym, że właśnie zjadł swojego przyjaciela, nadal wpatrywał się tępo w talerz, powstrzymując wymiotny.

- Tylko się nie zrzygaj młody - powiedział klepiąc go w łopatkę.

Harry czując, że nie może już dłużej tego powstrzymać zaczął rozglądać się po pomieszczeniu, gdy dostrzegł przed sobą przy ścianie czarny kosz, zerwał się na równe nogi podbiegajając do niego. Gdy upadł na kolana przy koszu odrazu zaczął do niego wymiotować, przytrzymując się jego brzegów.

- Przynajmniej do śmietnika - powiedział do siebie i ruszył w jego kierunku.

Jego ciałem targały wymioty, czuł przy tym duży ból żołądka a do tego dochodziły obrażenia na ciebie i ból głowy. Nie mógł dopuścić do siebie myśl, że zjadł przyjaciela. W głębi duszy miał cichą nadzieję że to dobry żart a Draco jest przyjacielem, Zabineigo stąd wie o tym nadajniku.

- Wiesz co się z tobą stanie? - zapytał drapiąc się po brodzie.

Gdy Harry nie miał już co zwymiotować, oparł głowę na ręce którą przytrzymywał się kosza i oddychał głęboko. - Mhm - wymamrotał nie mogąc dojść do ładu z myślami. Kanibal? Taki w prawdziwnym życiu? Przecież takie rzeczy to już dawno się nie zdążają a są tylko w filmach.

- Więc idź pod prysznic - rozkazał i odszedł w znanym sobie kierunku zostawiając go samego.

Zielonooki nie wiedział ile trwał w tym stanie ale w końcu zerwał sie na równe nogi, ruszając szybko do wyjścia z kuchni jednak zatrzymując się przy stole. Jego telefon. Tu leży jego telefon. Szybko złapał go w dłonie wybierając numer alarmowy, czekając na głos w słuchawce.

~ 112, słucham?

- Pomóżcie mi - wyszeptał drżącym
głosem- jakiś psychopata podał mi na obiad mojego przyjaciela - w tym momencie jego głos się załamał.

~ O czym pan mówi? Co to za żarty? - rzęchnąła kobieta.

- Jakie żarty kurwa? Jebany kanibal mnie porwał! I dał mi zjeść mojego przyjaciela!

~ Jest pan trzeźwy? Zażywał pan jakieś naroryki? Czy inne używki?

Harry w tym momencie zdał sobie sprawe, że kobieta po drugiej stronie telefonu mu nie wierzy. Wtedy cała nadzieja jakoś z niego uciekła. Dlaczego miałaby żartować w takiej sprawie? Przecież przyjaciel nie żyje i to nie jest żart...właśnie to  nie jest żart. Pociągnął nosem, czując jak szkoch chce zawładnąć jego ciałem.

- Prosze uratujcie go...on nie zasługiwał na śmierć...chce go spowrotem....proszę - załgał do słuchawki. - On nie żyje przezmnie....to ja poszedłem jak debil za nim...proszę odzyskajcie go...

~ Dobrze się Pan czuje? Proszę podać adres wyślę pogotowie.

- Nie wiem gdzie jestem - zaczął cicho szlochać.

~ Proszę się nie rozłączać musimy w takim razie namierzyć Pana telefon. Wszystko dobrze, spokojnie, to chwilę potrwa.

- Tak, rozumiem - wymamrotał lekko się uspakajając. Trzymał telefon przy uchu czekając aż go namierzą, nie przerywając połączenia.

- Harry - krzyknął blondyn - Harry - powtórzył głośniej kierując ociężały krok spowrotem do kuchni.

___________________________

————> Miejsce na uwagi, propozycje, cokolwiek ♡

Cannibal • drarry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz