5. ciastko

536 55 56
                                    

Gdy Louis usiadł w domu przed ekranem swojego laptopa, jego dłonie drżały nad klawiaturą i nie wiedział, co z nimi zrobić. Chciał dowiedzieć się czegoś więcej o nerwowym Harrym i jego lęku przed jedzeniem w jakimkolwiek towarzystwie. Znali się już prawie trzy tygodnie, a młodszy chłopak wciąż nic nie zamawiał w szkolnej stołówce, a na lunch zjadał tylko zielone jabłko, czasem, za namową Louisa, biorąc od niego kilka frytek czy odrobinę makaronu z jego spaghetti. A to sprawiało, że Tomlinson był z niego bardzo dumny.

Nie wiedząc, od czego powinien zacząć, Louis po prostu wpisał ''zaburzenia odżywiania'' w pasku wyszukiwarki. Zastanawiał się, czy strach Harrego dotyczy jego wagi, choć to wydawało się głupie, ponieważ chłopak zdawał się lubić swoje ciało, gdy często chodził bez koszulki na treningach lub w szatni. Wiedział jednak, że to nie skreślało tej opcji, i Louis powinien mieć większą wiedzę na ten temat.

Dlatego zaczął czytać, a jego serce ściskało się, gdy coraz więcej linijek opisywało zachowanie Harrego. Wiedział, że nie może wyciągać pochopnych wniosków, odkąd nie porozmawiał z chłopakiem na ten temat, ale nie mógł powstrzymać zgłuszonego jęku żalu, gdy czytał o bolesnych powikłaniach. Zaczął się cholernie bać, że Harry cierpi na bulimię albo coś gorszego, czego nazwy nawet nie rozumiał i nie potrafił zapamiętać. Gdy czytał o lękach społecznych, chciało mu się płakać, a gdy dotarł do neofibii żywieniowej* – prawie zemdlał.

Louis był boleśnie świadomy tego, że wcale nie wymyślił sobie tego wszystkiego. Przez ostatnie dni obserwował Harrego i zauważył naprawdę wiele niepokojących rzeczy. Chłopak zawsze spinał się na hasło 'lunch'. Przestawał żartować, uśmiechać się i swobodnie rozmawiać, zamiast czego jego ramiona się zapadały, usta zaciskały w wąską linię, a dłonie mimowolnie drżały. Co prawda w chwili, gdy wychodzili na dziedziniec, siedząc tylko we dwójkę, Harry nieco się relaksował i jego humor wracał, ale już nie w pełni. Wciąż był zdystansowany, a kiedy Louis niezobowiązująco proponował mu część swojego lunchu, uśmiechał się jedynie na chwilę, by później się zawahać i z oczami pełnymi żalu chwycić coś, co wyglądało na najmniej kaloryczne.

Były też jednak dni, w których Louis dostrzegał, że Harry wciąż gładzi się po brzuchu, a chodzenie wyprostowanym sprawia mu ból. Chłopak pił wtedy naprawdę dużo wody, nie chcąc przyjąć nawet cukierka czy gumy do żucia. Nerwowo wbijał paznokcie w swoje uda, i choć wydawało mu się, że nikt nie słyszy jego zdartego głosu, szatyn doskonale wyłapywał te drobiazgi.

I cóż, można nazwać Louisa chłopakiem całkiem przewrażliwionym, ale coś kłuło go w klatce piersiowej, gdy tylko pomyślał, że uśmiechnięty Harry mógł poprzedniego wieczora zmuszać się do wymiotowania. Nie chciał sobie tego wyobrażać, bo niewiele brakowało, by się rozpłakał, ale naprawdę bardzo bał się, że to nie tylko jego wymysł.

Bolało go to tym bardziej, że pamiętał, jak kilka razy przyłapał Lottie pochyloną nad toaletą, gdy płakała i pluła. Czuł się temu winny, a gdy zgarniał ją w ramiona, całując w czoło, by przestała szlochać w jego ramię, wiedział, że zawodzi. Nie potrafił jej przemówić do rozsądku, i choć wiedział, że to zadanie dla psychologa, wciąż czuł gorycz w sercu.

Tym bardziej wiedział, że tym razem nie mógł zawieść. Zaczęło mu zależeć na Harrym, jak – naprawdę bardzo zależeć. I to już nie chodziło o to, że chłopak zwyczajnie mu się podobał, a on miękł, gdy słyszał jego melodyjny śmiech, albo chciał go wyściskać, kiedy młodszy posyłał mu niewinny uśmiech. To też było dla niego ważne, jednak ważniejsze stało się to, by zapewnić Harremu komfort. Chciał mu udowodnić, że jest wart wszystkich cudów świata, pokazując tym, że będzie o niego dbał. Bo choć nie wiedział, czy kiedyś będą razem, ponieważ byli jedynie przyjaciółmi, to Louis i tak chciał, by Harry był szczęśliwy – z nim lub bez niego, to nie miało znaczenia.

- Ciastko? – zapytał brunet, siadając pod drzewem podczas ich przerwy na lunch.

- Tak, ciastko – zaśmiał się cicho, łamiąc niewielki przysmak na pół. – Robiła je moja mama, więc na pewno jest pyszne. Chcesz?

- Oh, nie powinienem, Louis – pokręcił głową, odsuwając się nieco od wyciągniętej dłoni chłopaka. – Twoja mama zrobiła je dla ciebie, naprawdę nie powinienem go jeść.

- Harry, to tylko ciastko – uśmiechnął się, wciąż wyciągając rękę do chłopaka. Nie chciał go zmuszać do zjedzenia czegoś tak banalnego, jednak w głowie miał już gotowy plan, jak zadbać o chłopaka choć odrobinę. Chciał, by każdego dnia zjadł z nim coś niewielkiego, nawet małe ciastko z kawałkami czekolady. Cóż, wyczytał, że to dobre, namawiać ludzi z bulimią do tworzenia dobrych wspomnień związanych z jedzeniem. I tak, wciąż nie wiedział, czy Harry faktycznie się z nią zmagał, ale przecież nic nie stało na przeszkodzie, by wspólnie zjedli ciastko, prawda?

- Jesteś pewny, że mogę? – zapytał cicho, zaciskając palce w pięść na swoim udzie. Bo Harry nie pytał tylko o to, czy może zjeść część ciastka Louisa.

- Oczywiście, mój drogi – skinął, kładąc przysmak na dłoni chłopaka. Z boku mogło wyglądać to irracjonalnie. Przecież większość bez zawahania chwyciłaby za ciastko, nie przywiązując nawet do tego uwagi. Jednak dla Harrego to była wielka rzecz, a Louis zdecydowanie potrafił go zrozumieć, chcąc pokazać mu swoje wsparcie. – Zawsze możesz jeść ze mną mój lunch. Lubię się z tobą dzielić – puścił mu oczko, a Styles westchnął, czując, jak ciężar osadza się w jego piersi.

- Naprawdę pasujesz do Małego Księcia – uśmiechnął się, chwytając za ciastko. Jego policzki były różowe, czuł to, jednak nie odwrócił spojrzenia do Louisa. Zwyczajnie nie umiał tego zrobić. – Dziękuję ci za to.

- Nie ma sprawy, Harry – ścisnął krótko jego ramię. – To dobre uczucie sprawiać, że tak uroczo się uśmiechasz. To chyba stanie się moja ulubioną rzeczą.

I jeśli naprawdę się nią stało, a Louis przez następne dni przynosił jedno ciastko do szkoły tylko po to, by podzielić się nim z Harrym, to naprawdę nikt nie musiał o tym wiedzieć. 

~~

*neofobia żywieniowa to zaburzenie, które powoduje lęk lub niechęć przed spróbowaniem nieznanej lub podanej w inny sposób żywności - taki, który jest obcy dla cierpiącego na to schodzenie. najczęściej występuje ono u dzieci, jednak w późniejszych latach jest szczególnie groźne w przypadku złej diagnozy, ponieważ może przyczyniać się do niedoborów składników odżywczych lub niedożywienia.

Your prize || Larry StylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz