Od razu gdy Astoria mnie wybudziła uparłam się na rozmowę z Harrym i jakimś drugim Aurorem, z którym miał zająć się szukaniem Pans. Po opowiedzeniu im wszystkiego, z najdrobniejszymi szczegółami, razem z Draco pojechałam do niego. Z tego co chłopak mi powiedział byli tam wszyscy.
– Musi się dać coś jeszcze zrobić! – jęknęła po raz kolejny chodząc w kółko po salonie. – Nie teleportowali się z nią i nie oberwałam z zaklęcia tylko pistoletu, więc to nie mogli być czarodzieje.
– Hermiona usiądź – warknął Draco i siłą posadził mnie obok siebie. – Magia działa szybciej niż mugolske leczenie, ale to nie zmienia faktu, że twój organizm jest osłabiony!
Ignorując głupie uśmieszki Liv i Cyzi na widok martwiacego się Draco, wygodniej ułożyłam się na kanapie i z głośnym westchnięcem przymknęłam powieki, opiero teraz czując zmęczenie.
Nie minęły nawet dwie minuty, a poczułam jak Tallulah wdrapuje się na mnie i układa do snu.
– Gdzie ty masz obroże? – mruknęła, gdy głaszcząc ją nie wyczułam pod palcami, nieodłącznej części mojej małpki. – Cholera obroża! – zawołałam zrywając się na równe nogi, czym naraziłam się na mocne szarpnięcie za włosy. A no tak Tallulah. – Przepraszam kochanie. Gdzie jest mój telefon?
– Na zawał przy tobie zejdę – mruknął Draco, ale posłusznie podał mi moja własność. – Jest zepsuty. Reparo wyczyściło całą jego zawartość – oznajmił. Już miałam zacząć klnąć na cały świat, gdy odezwał się Seamus:
– Czekaj, byłyście w Magicznej Menażerii? – zapytał, wymieniając spojrzenia z Harrym, który chwilę wcześniej przeszedł przez kominek.
–Tak, ale aplikacja – zaczęłam, ale przerwał mi auror.
– Mam! Siostra jesteś genialna! – zawołał i spowroterm przeszedł przez kominek.
–Skąd on ma aplikację?
– Ja też mam – zaśmiał się Seamus. – Naprawdę myślisz, że brałbym pod opiekę Tallulah albo Sagiego bez zabezpieczenia?
–Trochę jaśniej? – zapytała Olivia.
– Obroże zwierzaków mają lokalizatory, połączone z aplikacjami. Co jakiś czas w Magicznej Menażerii musimy je aktualizować, a przecież Pans miała większość zakupów w torebce.
~*~*~
Godzinę później, gdy Harry bezpiecznie sprowadził do nas Pansy, a Astoria upewniła się, że dziewczyna jest cała i zdrowa. Draco uparł się, że odwiezie mnie do domu.
– Nawet nie wiesz jak się przestraszyłem, gdy Astoria napisała mi, że jesteś w Mungu z raną postrzałową i mówisz coś o porwanej Pans.
– Przepraszam. Chciałam do was zadzwonić zaraz po porwaniu, ale ta ręka tak cholernie bolała. Jakbym znowu oberwało Crucio – powiedziałam stając przed przeszkoloną ścianą. Londyn nocą jest piękny.
– Źle mnie zrozumiałeś – w odbiciu zobaczyłam Draco, który zatrzymał się zaledwie metr za mną. – Informacja o porwaniu Pans mnie przeraziła, jakby nie było jest moją przyjaciółką, ale gdyby nie Teo to rozpierdoliłbym cały oddział czekając aż Ast cię opatrzy i pozwoli mi na własne oczy zobaczyć, że jesteś już bezpieczna – powiedział, a ja poczułam jak moje serce gwałtownie przyśpiesza.
– Draco –wyszeptałam niepewnie odwracając się w jego stronę.
–Zaprzeczałem, kłóciłem się z bliskimi, że wmawiają mi brednie, błagałem nawet Astorię, żeby się upewniła, że nie zwariowałem, ale dzisiaj czując strach i tą niemoc pogodziłem się z tym, że jakimś dziwnym trafem całkowicie straciłem dla ciebie głowę – mówił szeptem, jakby nie był pewny mojej reakcji.
–Ja... – zdążyłam tylko wyszeptać, gdy poczułam dużą dłoń, delikatnie głaszczącą mój policzek i ciepłe wargi muskające moje usta.
Ja pierdole ja śnie. Pomyślałam uśmiechając sie lekko. Widząc, że nie mam zamiaru go odtrącić, arystokrata drugą dłoń położył na mojej tali i mocno do siebie przyciągnął, pogłębiając pocałunek.
CZYTASZ
Instagram ~ Hermiona Granger & Draco Malfoy
FanfictionInstagram Dramione Pierwszy rozdział 26.04.2022 💜 Ostatni rozdział 26.10.2022 🖤