Pov. Shuichi Saihara
Rysowałem markerem mój znak rozpoznawczy. Mam kolejne serce do kolekcji. Jestem seryjnym mordercą. Nie wiem po co rysuje moje ślaczki na twarzy, bo raczej dziura w miejscu serca wystarczy żeby rozpoznać "Łowcę serc". Szczerze nawet podpisuje słoiki imionami i datami śmierci. Dzisiaj jest 1 czerwca. Żeby zginąć w dzień dziecka. Śmieszne. Wstałem i spojrzałem na rękę na której leżało serce. Jeszcze spływała krew ale mnie to nie ruszyło. Z plecaka wyjęłem worek do którego ostrożnie włożyłem narząd. Poszłem swoimi drogami do domu. Oczywiście nikt nie zwrócił uwagi na co jakiś czas widocznego chłopaka. Szłem jedną z niebezpiecznych dla ciwili ulic. Musiałem się wyładować. Szukałem kolejnej ofiary. Ale przeszkodził mi w tym cichy płacz. Odwróciłem się i zobaczyłem... dziecko? Wyglądał na 10 lat. Miał blond włosy i całe poszarpane ubrania. Zawsze dzieci kończących w taki sposób było mi szkoda. Ściągnąłem rękawiczki i do niego podeszłem. Chłopak cały się trzęsły może że strachu, a może z zimna. W końcu dzisiaj noc była wyjątkowo zimna.
-Wszystko w porządku? Gdzie twoi rodzice- spytałem.
-W d-domu, nie c-chca mnie w-wpuścić- powiedział lekko się trzęsąc.
-Chcesz wrócić do domu- spytałem.
-Tak- powiedział.
-To powiesz gdzie, a ja cię odprowadze, dobrze- spytałem.
-D-Dobrze- powiedział. Podałem mu rękę, a on wstał. Powiedział adres, a ja się uśmiechnełem miło. Może i jestem mordercą ale jestem naprawdę dobrym człowiekiem. Nie jestem taki jak mnie opisują. Przynajmniej nie na co dzień. Opisują mnie jako bezdusznego mordercę. Choć w sumie mają trochę racji. Zabijam dla zwykłej przyjemności. Ale nie jestem taki na co dzień. Pomagam innym, pocieszam i przede wszystkim nie jestem aż tak wybuchowy. Kiedyś jeden z pracowników w mojej firmie na poważnie mnie wkurzył. Już następnego dnia znaleziono jego ciało całe rozszarpane i oczywiście bez serca które tuż obok było całkiem zgniecione. Jego serca akurat sobie nie wziełem.-To tutaj- powiedział blondyn.
-Poczekaj chwilę- powiedziałem i wyjęłem kartkę i długopis. Napisałem.
"Jeśli nie przyjmiecie go do domu to osobiście wyrwę wam serca. O i dajcie mu jakiś prezent, bo dzisiaj dzień dziecka. Mam nadzieję, że posłuchacie, bo jak już wcześniej mówiłem zabije.
Łowca serc"
Dałem mu kartkę.
-Prosze nie mów rodzicom, że wiesz jak wyglądam- powiedziałem. Zapukałem do drzwi i jak najszybciej odbiegłem. Drzwi otworzyła kobieta z takim samym kolorem włosów co chłopiec. Na początku wyglądała na zdenerwowana, ale jak chłopak wręczył jej kartkę, a ona ja przeczytała natychmiastowo wciągnęła go do domu. Siedziałem tam jeszcze jakieś 10 minut po czym poszłem. Nie miałem po co tu siedzieć. Wróciłem do domu i od razu udałem się do piwnicy. Wziełem kolejny słoik wziełem kartkę napisałem na niej imię ofiary, dzień, miesiąc, rok i wiek. Miał dopiero 30 lat, a na ofiarę wybrał se właśnie mnie. To jest drugie znaczenie mojego pseudonimu. Dosłownie mogę mieć każdego tylko muszę tego chcieć. Znaczy mówię każdego, a nie każdą, bo jestem gejem ale to inna sprawa. Musiałem mu spodobać się właśnie ja. Jebany idiota. Nie powstrzymałem się i wybuchnąłem śmiechem. Jeszcze chwilę temu spokojnie wracałem do domu, a teraz nie umiem przestać się śmiać. Po uspokojeniu się. Znaczy w znacznym stopniu się uspokoiłem , bo teraz tylko cicho śmiałem się pod nosem. Przełożyłem serce do słoika i zakręciłem zakrętkę. Muszę iść się umyć. Wyszłem z piwnicy i od razu udałem się do łazienki. Umyłem się i poszłem do pokoju. Położyłem się na łóżku i zaczełem przeglądać internet. Jak zawsze to samo. Cały czas głównym tematem jestem ja. Ciekawe czy ktoś kiedyś odkryje moją tożsamość.
-----------------------------
Mam nadzieję, że się podobało.
Dziękuję za przeczytanie.
Łącznie z tym 589 słowa.~Bajo~
CZYTASZ
Łowca serc Saiouma
FanfictionShuichi Saihara ma nietypowe hobby. Zabija dla zwykłej przyjemności. Ale to nie jest jedyna nietypowa rzecz. Zbiera serca swoich ofiar i zostawia na ich twarzy pewien znak (oko monokumy). Pewnego dnia szukając nowej ofiary trafia na fioletowowłosego...