7.

41 3 8
                                    

Pov. Shuichi Saihara

Obudziłem się  dalej go do siebie przytulając. Byłem pewny, że się obudzi, a on dalej sobie spał. Próbowałem się odsunąć ale nie udało mi się. Trzymał mnie przy sobie naprawdę mocno. Nie wierzyłem, że odpuściłem sobie zabijanie. Co noc zwykle nie śpię ale dzisiaj wyjątkowo udało mi się zasnąć. Może to przez niego? Może najzwyczajniej w świecie potrzebowałem snu? To dosyć możliwe, bo nie spałem od dosyć dawna. A poza tym wczoraj wyjątkowo się zmęczyłem. Jest dosyć męczący, a nawet po poważnych urazach ma tyle energii. Ciekawe co będzie jak będzie w pełni zdrowia. Pewnie będzie dosyć energiczny co nie jest mi na rękę. Będę musiał szukać czasu na wyładowanie się. Bo mogę zrobić mu przez przypadek krzywdę. A nie może dowiedzieć się jak pracuję. Chociaż to nie jest moją praca. Usłyszałem dzwonek telefonu. Jednak udało mi się wyjść z jego uścisku. Wziąłem telefon i odebrałem wychodząc z pokoju.

-Słucham- powiedziałem.

-D-Dzień dobry... Czy mówi Łowca Serc- spytał ze strachem w głosie.

-Jeśli dzwonisz w sprawie morderstwa to spotkajmy się na ulicy ******* (Nie chciało mi się wymyślać dop. Aut.). Możemy nawet za jakieś 0ół godziny jeśli masz czas. Nie przyprowadzają nikogo ze sobą, bo zabije wszystkich obecnych- powiedziałem.

-D-Dobrze... P-Przyjdę sam- powiedział. Rozłączyłem się. Skąd miał mój numer. Znaczy... Niedawno zmieniałem, bo zaczynają coś podejrzewać. Może już go odkryli. W sumie co mnie to interesuje. Mam setki telefonów z różnymi numerami przypisanymi na inną osobę. Niektórzy to jacyś ludzie z zagranicy. A niektórzy to osoby, które nawet nie istnieją. Czyli muszę zmienić. Pojadę do kraju obok i schowam go gdzieś. Każdego mam dokładne lokalizację. Są schowane w różnych budynkach na całym świecie. Jestem bogaty więc zniszczenie paru telefonów i odkupienie ich nie sprawia mi jakiegoś problemu. Wziąłem garnitur z szafy i poszedłem się przebrać. Jak wyszedłem z łazienki zobaczyłem chłopaka wychodzącego z pokoju.

-Cześć Kokichi- powiedziałem.

-Dzień dobry Saihara-kun- powiedział. Poszedłem z nim na dół. Przygotowałem mu szybkie śniadanie i mu je podałem.

-Muszę gdzieś iść... Zostaniesz narazie sam... Jak potrzebujesz czegoś ode mnie to zadzwoń- powiedziałem i ubrałem buty. Wziąłem maskę i czapkę.

-Do zobaczenia- powiedziałem i wyszedłem. Po chwili jak byłem dosyć daleko założyłem maskę i czapkę. Wszedłem w jedną z wielu uliczek i mocniej naciągnąłem maskę na twarz. Po chwili zobaczyłem chłopaka, który wyglądał jakby miał zaraz na zawał zejść. Rozejrzałem się. Policja. Ktoś siedział w oknie. Następni siedzieli za rogami. Dosyć dużo ale bez problemu sobie poradzę. Tylko dowiedzą się paru rzeczy. Założyłem rękawiczki. Nie będę niepotrzebnie brudził rąk przecież. Poprawiłem garnitur chwilę potem blokując atak jakiegoś gościa za mną. Przybiłem go do ziemi i szarpnąłem go za włosy.

-Warto było- spytałem. Po chwili rozwaliłem mu głowę o ziemię. Założyłem ręcę za głowę i się uśmiechnąłem pod maską. Dzisiaj nie będę się nudził.

|time skip|

Delikatnie mówiąc pozbyłem się wszystkich obecnych. Czy oni myślą, że dadzą radę mnie zabić. Jestem od nich dużo silniejszy. ale znają teraz moją lokalizacje. Jak mogłem pokazać im coś tak ważnego. Muszę jak najlepiej się wyprowadzić i wyjechać z miasta.

-Kurwa- klnąłem pod nosem. Zacząłem wracać jak najszybciej do domu. Otworzyłem drzwi i nie zwracając uwagi, że moje ubrania są brudne od krwi poszedłem w stronę pokoju gdzie był Kokichi.
-----------------------------
Mam nadzieję, że się podobało.
Dziękuje za przeczytanie.
Łącznie z tym 559 słów.

W tej książce nie istnieje coś takiego jak logika.

~Bajo~

Łowca serc SaioumaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz