Pov. Kokichi Ouma
Szłem jedną z ciemnych uliczek do domu. To była niebezpieczna droga ale dało się ją szybko przejść. Nagle nie wiadomo skąd podszedł do mnie dużo wyższy chłopak. Chciałem uciec ale złapał mnie za kołnierz i podniósł. Chociaż pracuje nie mam za dużo pieniędzy, a co za tym idzie ledwo co żyje przez głód. Dlatego jestem też naprawdę lekki i słaby. Chciałem się wyrwać ale był dużo silniejszy.
-Dawaj hajs- powiedział. Przyciskając mnie bardziej do ściany. Nie miałem żadnych przy sobie. Portfela zapomniałem z domu.
-N-Nie m-mam- powiedziałem. On po tych słowach wpadł w coś rodzaju szału. Zaczął mnie bić i wyzywać. Najpierw dostałem dosyć mocno w twarz. Z nosa popłynęła mi krew. Ale nie przestał bił mnie prawie po całym ciele. Jakieś 10 minut później leżałem na ziemi cały obolały. Chyba mam złamaną noge. Cholernie boli. Usłyszałem kroki które cały czas się zbliżały. Po chwili nade mną stał chłopak.
-Żyjesz- spytał.
-Jeszcze- powiedziałem.
-Potrzebujesz pomocy- spytał.
-Mam chyba złamaną noge, a ty mnie pytasz czy potrzebuje pomocy- powiedziałem. On mnie podniósł i wziął na barana. Zaczął mnie gdzieś nieść.- Gdzie mnie niesiesz- spytałem.
-Do szpitala nie wyglądasz jakbyś jakoś mocno cierpiał więc krótki spacer ci nie zaszkodzi, a poza tym. Zapomniałem telefonu- powiedział. Ja zacisnęłem oczy ból był prawie nie do zniesienia.- Aż tak cię boli- spytał.
-Bardzo- powiedziałem. Byłem dziwnie zmęczony. Choć usiłowałem utrzymać przytomność. Nie wyszło mi to.
|time skip|
Obudziłem się na łóżku szpitalnym. Czułem wszędzie ból. A przede wszystkim w jednej nodze i obu rękach. Spojrzałem na ręce i zobaczyłem gips. Czyli aż tak mnie urządził. Prubowałem się poruszyć ale jedyne co poczułem to ból.
-Nie ruszaj się- powiedział ktoś obok łóżka. Rozpoznałem ten głos. To była osobą która mnie tu przyniosła.
-Dziękuję za pomoc...- powiedziałem ale przerwałem, bo nie znałem jego imienia.
-Oh... Zapomniałem się przedstawić. Jestem Shuichi Saihara- powiedział z lekkim uśmiechem.
-Kokichi Ouma, a teraz pytanie. Jak ja mam się dostać do domu- spytałem.
-Znowu zapomniałem zawiadomić. Lekarze stwierdzili, że masz zamieszkać u mnie, bo sam se w domu rady nie dasz- powiedział. No bez jaj. Nie znam tego typa, a mam z nim mieszkać. Poddaje się. Niech mnie ktoś zajebie.
-Ziomek ja ciebie nie znam, a mam z tobą mieszkać. Czy ja nie mogę mieszkać z kimś kogo chociaż znam- spytałem.
-A masz jakąś rodzinę lub przyjaciół- spytał.
-Wszyscy z mojej rodziny nie żyją nie licząc siostry której nie chce widzieć na oczy, a przyjaciela mam tylko jednego ale mieszka w meksyku- powiedziałem. Rantaro jako jedyny mi pomagał kiedy kończyłem pobity. Zawsze przytulał mnie kiedy płakałem albo tego po prostu potrzebowałem. A siostra. Nienawidzę jej. Ona mnie gnębiła kiedy ja potrzebowałem pomocy. Chorowałem na depresję, a ona jeszcze bardziej ją pogłębiała. Parę razy próbowałem popełnić samobójstwo ale zawsze ktoś mnie uratował. Rantaro zapisał mnie do psychologa choć mówiłem, że "nie jest mi potrzebny". Oczywiście nie była to prawda ja ogólnie do dzisiaj mam dziury w sercu. Ale o tym już nikt nie musi wiedzieć.
-Czemu nie chcesz widzieć swojej siostry- spytał. Kurwa, ten to ma nosa.
-Nie twoja sprawa- powiedziałem. Nie powinno go obchodzić czemu nie chce widzieć swojego rodzeństwa.
-Spoko, spoko tylko pytam. No i następna wiadomość. Będziesz tu siedział trzy miesiące- powiedział. Nie no to chyba normalny czas jak na trzy złamania.
-----------------------------
Mam nadzieję, że się podobało.
Dziękuje za przeczytanie.
Łącznie z tym 561 słów.~Bajo~
CZYTASZ
Łowca serc Saiouma
Hayran KurguShuichi Saihara ma nietypowe hobby. Zabija dla zwykłej przyjemności. Ale to nie jest jedyna nietypowa rzecz. Zbiera serca swoich ofiar i zostawia na ich twarzy pewien znak (oko monokumy). Pewnego dnia szukając nowej ofiary trafia na fioletowowłosego...