5.

53 3 3
                                    

Pov. Shuichi Saihara

Byliśmy już w samochodzie. Ja jak zawsze nie prowadziłem za ostrożnie. Nie dziwię się, że co chwilę darł się jak mała dziewczynka. Łamałem przepisy w każdy możliwy sposób. Przejeżdżanie na czerwonym. Parę razy jechałem o wiele za szybko ale chuj z tym. Niech wie jaki jestem naprawdę. Oczywiście nie wszystko. Bo o mojej kolekcji nie pozwolę mu się dowiedzieć. Mam przyciemniane szyby więc nie zobaczą kto siedzi za kółkiem. W pewnym momencie gwałtownie skręciłem.

-Saihara-chan? Ty napewno masz prawo jazdy- spytał.

-Zdałem je celująco. Mogę ci nawet ten skrawek papieru pokazać- powiedziałem. Zaparkowałem i wyszłem z auta. On próbował sam wyjść ale nie wyszło mu to. Pomogłem mu wyjść i podałem mu kule. On z trudem poszedł w stronę drzwi. Bawiło mnie jak tak się męczy ale tego nie pokazywałem, bo by się obraził albo co gorsza zaczął mnie obserwować. A pomijając fakt. Nie, nie byłem wczoraj na drugim końcu miasta tylko jakiś zboczuch mnie zaatakował przez co musiałem pozbyć się ciała. Usunąć odciski palców i tak dalej. Dla zabawy zamiast tradycyjnie narysować swój znak wycięłem mu kawałek skóry. To trochę irytujące, że każdy staruch się do mnie klei. Ile można? Ja też mam życie prywatne. Nie interesują mnie ich propozycje. Ale wracając. Wyjąłem z tylnych siedzeń jego torbę. Poszłem w stronę drzwi wcześniej zamykając samochód. Otworzyłem drzwi. Przepuściłem go w nich. On od razu jak wszedł ściągnął z trudem buty. Bo jednak nie może wykonywać za skomplikowanych ruchów. Bo jeszcze se gorszą krzywdę zrobi. Usiadł na kanapie w salonie.

-Jesteś głodny- spytałem.

-Tak- powiedział strasznie cicho.

-Co chcesz jeść- spytałem.

-Nie wiem- odpowiedział znowu strasznie cicho.

-A co lubisz- spytałem.

-Wszystko, nie mam żadnych upodobań- powiedział. Czyli mam duże pole do popisu. Poszłem do kuchni. Co by tu zrobić? Nie wiem czy jadł coś droższego. W końcu ta dzielnica to jedna z biedniejszych. Jak zrobię jakieś kanapki może mu jednak nie smakować. Mówił, że lubi wszystko. Czyli wszystko co kiedyś jadł. Ale nie wiem co jadł. A mam to w dupie. Zrobię spagetti i tyle. Za dużo informacji. Będę musiał się odstresować. A wy chyba wiecie o co chodzi. zaczęłem gotowanie i tak dalej.

|time skip|

Jak skończyłem co mi wyjątkowo szybko zleciało. Zaniosłem Kokichiemu talerz. Sobie też wziełem, bo sam zgłodniałe podczas tego wszystkiego. Ouma siedział na kanapie i oglądał telewizję.

-Ouma-kun już skończyłem! Przepraszam, że musiałeś czekać- powiedziałem. On dopiero teraz na mnie spojrzał. Położyłem talerze i usiadłem obok niego.

-Mam nadzieję, że będzie ci smakowało- powiedziałem.

-Dzięki, że poświęciłeś swój czas- powiedział.

-Mam wolne więc zrobienie obiado-kolacji nie zrobi mi za dużej różnicy- powiedziałem i zaczęłem jeść. Byleby mu posmakowało. Zawsze gotuje tylko dla siebie więc może mu nie smakować. Też zaczął jeść. Zjedliśmy. Mi smakowało chociaż nie przepadam za jedzeniem w domu. Zwykle jem gdzieś na mieście.

-Smakowało ci- spytałem zabierając mu już pusty talerz.

-Tak- odpowiedział.

-Ciesze się. Żadko jem w domu dlatego bałem się, że może ci nie smakować- powiedziałem w drodze do kuchni.

-Nie masz się o co martwić! Nie jestem wybredny- powiedział. Czyli nie będzie problemu z jedzeniem. O tyle dobrze. Usłyszałem dzwonek telefonu. Wyjełem go i odebrałem.

-Czego- spytałem.

-Shuichi na ile cię nie będzie- spytał współwłaściciel firmy.

-Nie wiem, może za parę tygodni- odpowiedziałem.

-Nie wytrzymam z tobą. Byś mnie chociaż powiadomił jak nie przychodzisz do pracy. Przez ciebie mam dwa razy więcej roboty- powiedział.

-Tak, tak wiem. Kiedyś się poprawie- powiedziałem i się zaśmiałem. Rozłączyłem się nie chcąc słuchać jego marudzenia.
-----------------------------
Mam nadzieję, że się podobało.
Dziękuje za przeczytanie.
Łącznie z tym 593 słów.

~Bajo~

Łowca serc SaioumaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz