Pov. Kokichi Ouma
Shuichi ostatnio dziwnie się zachowuje. Odpływa, a ja muszę się prosić o to żeby zwrócił na mnie uwagę. Stał się po prostu strasznie zamyślony. Cały czas też ma wory pod oczami jakby od paru dni nie spał. Czasami nawet nie ukrywa tego. Parę razy przyszedł prawie nie przytomny. Ale i tak stara się żebym tego nie zauważył. A ja to szanuje i mu tego nie wypominam. Przynajmniej do dzisiaj. W sumie i tak to nic takiego. Zwykłe pytanie. Nic osobistego. Następna dziwną rzecz w nim. Unika pytań osobistych. Typu czym się zajmuje. Zawsze mówi, że pracuje w korporacji i, że to jest cholernie męcząca i trudna praca. To on nie widział mojej pracy. Pracuje w sklepie. Często zdarzają się zboczeńcy. Ale ja już nauczyłem się unikać odpowiedzi w odpowiedni sposób. Wystarczy udawać, że mnie to nie obchodzi. Po prostu to ignoruje. Paru prubowało mnie gdzieś zaciągnąć ale jakoś uciekałem. Ale wracając. Shuichi wrócił i podał mi napój bogów. Od razu na niego skoczyłem i przytuliłem.
-Dzięki, dzięki, dzięki, dzięki- krzyczałem.
-Nie ma za co- powiedział i pogłaskał mnie po głowie. posadził mnie na łóżku, a sam usiadł na krześle obok niego. Otworzył Pante i od razu się jej napiłem. Poczułem w ustach słodki smak. Wypiłem pół butelki i odłożyłem butelkę na szafkę obok łóżka.
-Saihara-chan- powiedziałem. Nie usłyszałem żadnej odpowiedzi. Znowu jest myślami gdzie indziej.
-SHUMAI- krzyknąłem wyrywając go z transu.
-Co jest- spytał.
-Drugi raz cię wołam- powiedziałem.
-Serio? Przepraszam zamyśliłem się- powiedział.
-O czym tak myślisz- spytałem.
-Ehh... To dosyć skomplikowane- powiedział.
-Powiedz mi- powiedziałem.
-Nie- powiedział.
-Czemu- spytałem.
-Obchodza cię moje problemy- spytał
-Oczywiście- powiedziałem.
-Mam dużo pracy i nawet w domu muszę po nocach podpisywać papiery. Wczoraj skończyłem więc już nie będzie raczej więcej roboty- powiedział.
-Ale się wyśpij- powiedziałem.
-Dobrze, dobrze- powiedział i się cicho zaśmiał. Znowu kłamie. Mnie nie da się tak łatwo okłamać. Ten człowiek coś ukrywa. A ja dowiem się co to jest.
|time skip|
Shuichi ma po mnie niedługo przyjść. Powiedział, że będzie około 15, a jest już 14.30. Cały czas mam problemy z chodzeniem. Co chwilę się przewracam ale już mogę. Shuichi powiedział żebym na razie się oszczędzał. W końcu złamania się dopiero zregenerowały, a ja mam strasznie słabe kości. W końcu przez zwykłe pobicie. On nawet się zbytnio nie starał. Pobił jak każdego kto mu się sprzeciwia i zostawił. Zawsze tak było i raczej się to szybko nie zmieni.
|time skip|
Jest już prawie 16, a go dalej nie ma. Może o mnie zapomniał. A może ktoś mu zrobił krzywdę. Chciałem już do niego dzwonić ale wtedy przez drzwi wbiegł cały spocony Saihara.
-Saihara-chan- krzyknąłem.
-Cześć Ouma-kun! Przepraszam, że tak późno ale musiałem iść z drugiego końca miasta- powiedział.
-Trzeba było biec- powiedziałem i wybuchnąłem śmiechem jak zobaczyłem jego wyraz twarzy. Był zirytowany moim zachowaniem. Ale co się dziwić. Ja ogólnie jestem irytujący.
-Przepraszam Shu Shu- powiedziałem.
-Chodź- powiedział. Ja wstałem o mało się nie wywalając. Podeszłem do niego. On mnie jak byłem wystarczająco blisko pociągnął za rękę i podniósł.
-Co ty robisz- powiedziałem.
-Mówiłem, że nie możesz się przemęczać- powiedział i biorąc moja torbę wyszedł z sali.
-----------------------------
Mam nadzieję, że się podobało.
Dziękuje za przeczytanie.
Łącznie z tym 539 słów.~Bajo~
CZYTASZ
Łowca serc Saiouma
FanfictionShuichi Saihara ma nietypowe hobby. Zabija dla zwykłej przyjemności. Ale to nie jest jedyna nietypowa rzecz. Zbiera serca swoich ofiar i zostawia na ich twarzy pewien znak (oko monokumy). Pewnego dnia szukając nowej ofiary trafia na fioletowowłosego...