Pov. Kokichi Ouma
Shuichi wparował do pokoju i krzyknął.
-Ubieraj się jak najszybciej i pakuj najpotrzebniejsze rzeczy... Potem ci wszystko później- drugie zdanie powiedział spokojniej. Ja wstałem i go posłuchałem. Wziąłem swoją torbę i zacząłem do niej pakować część swoich ubrań, telefon i ładowarkę.
-Jak jesteś gotowy to idź się ubierz i idź do auta...- powiedział sam wyciągając z szafy rzeczy i wrzucając je niedbale do plecaka. Wykonałem polecenie, bo wyglądał na zdenerwowanego, a wolałem go bardziej nie denerwować. Ubrałem jak najszybciej buty i kurtkę. Wyszedłem z domu idąc prosto w stronę auta. Czekałem na niego opierając się o maskę. Po chwili chłopak przybiegł. Otworzył drzwi i kazał mi usiąść z tyłu. Zrobiłem to.
-Poczekaj jeszcze muszę po coś iść- powiedział i pobiegł. Po chwili wrócił z pudełkiem, które postawił na podłodze. Zamknął drzwi i włączył silnik.
-Saihara-kun! O co chodzi- spytałem.
-To nie rozmowa na teraz... Daj mi się uspokoić- powiedział i zaczął jechać.
|time skip|
Zatrzymał się na jakimś odludziu.
-Tu nie powinni jeździć...- powiedział sam do siebie. Wyszedł z auta i wziął coś z tego pudełka. Wypuścił mnie z auta.
-Chodź- powiedział. Wyszedłem z auta, a on zamknął za mną drzwi. Schował klucz do auta w kieszeni. Spojrzałem na budynek przed, którym stałem.
-N-Napewno dobrze trafiliśmy- spytałem.
-Tak... Trzymaj się mnie, a nic ci się nie stanie- powiedział. Zaczął iść w stronę wejścia, a ja za nim. Jak otworzył to zobaczyłem wielu przerażających typów. Wszyscy nagle ucichli.
-Dzięki za ciszę- powiedział i zrobił parę kroków do przodu, a ja przylepiłem się do jego ręki. Miejsca przy ladzie były zajęte. Na początku nie wiedziałem dlaczego chcę siadać tam jak jest zajęte ale po chwili szybko wszystko zostało wyjaśnione.
-Grzecznie się odsuniesz czy mam cię wywalić jak psa- spytał.
-Kim ty kurwa w ogóle jesteś!? Śmiesz mi rozkazywać- krzyknął.
-Tak- odpowiedział.
-Cho na solo- powiedział i wstał.
-Takie chucherko!? Jednym ciosem cię poskładam- powiedział i od razu chciał go uderzyć ale zrobił unik bez zmiany nastroju.
-Ouma... Usiądź i patrz jak się z takimi rozmawia- powiedział. Wykonałem polecenie. Shuichi przywalił mu zaledwie raz w twarz, a on zaczął się na niego rzucać. Saihara jednak z łatwością unikał ciosów. Nawet udało mu się podpalić papierosa w między czasie.
-Tak słabo... Tak podskakuje, a nawet trafić nie umie- powiedział. Złapał go za przydługie włosy. Wypuścił dym z papierosa prosto na jego twarz.
-Wiesz... Chyba mnie jeszcze nie znasz... Ale chyba wolisz mnie poznać... Czy ktoś mu mnie przedstawi? A może każdy boi się wypowiedzieć mego imienia- powiedział. Wszyscy spuścili głowy nie odzywając się ani słowem.
-A więc ja się z tobą zapoznam, a może jednak raczysz sobie przypomnieć moje imię- powiedział przykładając zapalonego papierosa do jego oka. Wypalał mu skórę z wielką satysfakcją, którą widziałem, bo szeroko się uśmiechał.
-Przypomnij sobie moje imię... Inaczej zaboli bardziej- powiedział mocniej przyciskając papierosa do jego powieki. Facet darł się wniebogłosy z bólu. Chciałem uciec z tego miejsca ale nie wiem gdzie jestem więc wpatrywałem się tylko jak chłopak wypala jego skórę. Jak popiersia mu się wypalił rzucił nim na podłogę i zgasił butem. Puścił jego włosy, a on upał na nieprzytomny na ziemię. Podszedł do mnie. A bardziej do lady, bo usiadł obok mnie i zaczął dyskutować z facetem za ladą.
-----------------------------
Mam nadzieję, że wam się podobało.
Dziękuje za przeczytanie.
Łącznie z tym 554 słowa.~Bajo~
CZYTASZ
Łowca serc Saiouma
FanfictionShuichi Saihara ma nietypowe hobby. Zabija dla zwykłej przyjemności. Ale to nie jest jedyna nietypowa rzecz. Zbiera serca swoich ofiar i zostawia na ich twarzy pewien znak (oko monokumy). Pewnego dnia szukając nowej ofiary trafia na fioletowowłosego...