𝐑𝐨𝐳𝐝𝐳𝐢𝐚ł 𝟏𝟒 ♣️🎲

1K 77 69
                                    

Obudziwszy się rano Kazuha, nie zastał w swoim łóżku niebieskookiego. Spali całą noc wtuleni w siebie. Dla Kaedehary to najlepsza czułość jaką może doświadczyć - spanie z Scaramouche i śninie wspólnie. Dla pewności otworzył oczy i unosząc się na jednym łokciu, dotykał łóżka myśląc, że fioletowowłosy skitrał się gdzieś w ogłębinach kołdry. Rozejrzał się po pokoju, pusto. Jedyny znak potwierdzający obecność Scaramouche jest jego telefon na szafce nocnej. A może po prostu zapomniał zabrać go ze sobą? W głębi duszy Kazuha nastawiał się na to, że jest inaczej.

Usiadł na łóżku i doszedł do wniosku, iz ta noc była zaskakująco kojąca oraz.. przyjemna. Tej nocy nie przyśnił mu się koszmar związany z utratą kogoś, z jego lękami bądź traumami. Czasami śnił o tym, jak spada w nieznane otchłanie tego wszechświata, próbując cokolwiek krzyknąć. Lecz jego usta zawsze pozostawały zaszyte. Kaedehara nie obudził się z przyśpieszonym oddechem - jedynie z tesknotą za Scaramouche, którą zapewne zaraz uzupełni. Uśmiechnął się i położył dłoń na sercu. Jego wzrok przykuł uwagę malutki plaster na opuszku palca, który razem z niebieskookim założyli sobie po złożeniu przysięgi.

- Szczęście.. to takie przyjemne uczucie - pomyślał zamykając oczy. - Nie mogę sie nim wyżywić. Potrzebuję go.. wiecznego szczęścia.

Filozoficzne przemyślenia Kazuhy o tym jak bardzo przez ostatnie miesiące był strasznie poszkodowany i rozbity, przerwał mu przyjemny zapach jedzenia. Gdy dotarł do jego nozdrzy, poczuł się nagle głodny. Mało kiedy Kaedehara jadał śniadania, aczkolwiek teraz czuł niewyobrażalny głód. Tylko.. że prosił wiele razy służącą, by nie robiła mu porannych dań. Znowu się go nie posłuchała?

Wstał czując intensywniejszy zapach i odgłosy jak ktoś hałasuje w jego kuchni. Z rozczochranymi włosami i pozosrawiając kołdrę na podłodze udał się do pomieszczenia przeznaczonego do robienia jedzenia. Zazwyczaj Kaedehara zagląda tam, gdy zrobi poranną toaletę, aczkolwiek teraz był pośpieszny niż zwykle. Ukrył się w rogu pomieszczenia i przyglądał się, jak Scaramouche robił dla niego jakieś pyszności na patelni.

- Słyszałem Cię - odezwał się tak nagle fioletowowłosy, odwracając się do niego z chytrym uśmieszkiem. - Co taki nagle nieśmiały, hm?

Kaedehara odwzajemnił uśmiech, a nastepnie podszedł do niego i objął w pasie. Scaramoucehe skupił się na robieniu dania, natomiast białowłosy położył głowę na jego ramieniu doglądając jego umiejętności kucharskie.

- Moją dzisiejszą specjalnością jest tortilla z jajkiem, papryczką, awokado, serem, szczypiorkiem - wymieniał niebieskooki. - i odrobinką pieprzu.

- Dosyć duża mieszanka - spostrzegł Kaedehara i przyglądał się jak fioletowowłosy jedzenie przenosi na talerze.

- Lecz zdrowa i mało kaloryczna - podkreślił zadowolony. - Doskonale gotuję, nie wiem czy wiedziałeś.

Jesieniarz przytaknął i oderwał się od niego. Pomógł mu nałożyć do stołu, usiedli na przeciwko siebie i zaczęli jeść.

- To taki mały drobiazg.. - zarumienił się lekko Kazuha. - Ale często posiłek jem samotnie i tak mała rzecz mnie uszczęśliwia.

Scaramouche spojrzał mu prosto w oczy i.. jego uśmiech wyglądał szczerze. Przynajmniej Kaedehara miał takie wrażenie, bo sam w sobie fioletowowłosy ma takie doświadczenie, jakby przeszedł przez studia aktorskie.

- Smacznego, Kazu.

Tym razem cisza nie trwała.
Rozmawiali trochę o wolontariacie, planowali co będą robić w weekend, między innymi planowali kolejne spotkanie. Scaramouche poruszył również temat problemu z jego matką, tego że nie może się zjawić i iż niebieskookiemu zostało mało czasu. Kaedehara wciąż dawał mu propozycję by zamieszkał z nim w akademiku, chociaż.. zapewne jego rodzice się nie zgodzą. ,,Czy ty chcesz wyprowadzić się z tego domu przez problemy innego chłopaka?" To by pewnie usłyszał wiedząc, że jego rodzice potrafią byc aroganccy.

Skończyli posiłek, obaj na zmianę ogarnęli się z rana, gdzie fioletowowłosy.. ubrał się inaczej niż na czarno. Kaedehara zapewnił mu, że nie puści go do szkoły w tych samych ciuchach co wczoraj, dlatego dzisiejszego dnia Scaramouche był odziany w biały sweter, dżinsowe jasne dzwony.. Kazuha był na tyle kochany, że pożyczył mu nawet swoją złotą biżuterię. Z outfitu tylko buty i plecak były czarne, ponieważ należały do niebieskookiego.

Kaedehara jako przewodniczący samorządu nie mógł wyglądać źle. Ślicznie spleciony kucyk z dodatkami czerwonych spinek biała koszulkami z wzorkami wieży Eiffla, krótkie dżinsowe spodenki i białe trampki. Założył do tego długie skarpetki w awokado by nie było widać śladów po robieniu sobie krzywdy.
Scaramouche już miał z nim wychodzić do szkoły, gdy zauważyl, iż Kazuha stoi z wlepionym wzrokiem w buty niebieskookiego.

- Kazu?

- Scara.. powtórzmy to, dobrze? Czuję się lepiej, gdy tu jesteś - splótł ze sobą swoje palce, nieśmiało patrząc na niego. - Poza tym zapomniałem ci podziękować.. Dzięku..

Scaramouche nie pozwolił mu dokończyć, ponieważ natychmiast się do niego przybliżył i go pocałował. Jego dłoń wylądowała na karku Kazuhy, a zszokowany białowłosy wpatrywał się w tęczówki niebieskookiego. Odwzajemnił pewnie pocałunek, próbując się nie rozpłakać ze szczęścia. Scaramouche przerwał pocałunek, przybliżając się do jego ucha.

- Nie masz za co dziękować, Kazu - szepnął pociągająco. - Zapewniam Cię.

Złapał go za dłoń, splątając ich palce ze sobą. Pewny siebie wyszedł z nim z domu przemierzając drogą i ignorując wzrok większości uczniów. Tej ręki nie puszczał nawet w szkole. Kaedehara czuł przyjemne ciepło i próbował wstrzymywać piski.

┌─── ∘°❉°∘ ───┐

Scaramouche zauważył, że Kazuha i Ayaka ponownie są w dobrych relacjach. Nie pruł się do Kaedehary, ani nie przeprowadzili na ten temat jakiejś głębszej rozmowy. Irytowało go to, lecz nie pokazywał tego.

- Skoro ty nie możesz Kazio, to może Ayaka zamieszka w akademiku z Scaramouche? - tak nagle odezwała się Yoimiya. Niebieskooki zszokowany patrzył to na Ayakę, to na Yoimiyę, to na Kaedeharę, który robił wrażenie, iż to nie jest zły pomysł.

- To oznacza podwójną przegraną - pomyślał zdenerwowany fioletowowłosy. - Dyrektor dowie się, że kłamałem oraz będę skazany na bycie w jednym pokoju z tą dziewuchą.

- Nie mam nic przeciwko - uśmiechnęła się Ayaka, kątem oka patrząc na Scaramouche, który miał nadzieję na odmowę. - Zgoda buduje, a niezgoda rujnuje, tak? Jestem pewna, że jeśli bliżej się poznamy, napewno się polubimy.

I w taki właśnie sposób Scaramouche był zbyt dobry względem Kaedehary. Miał ochotę go rozszarpać, za to w co go wpakował. Nie miał już szansy odmówić, ponieważ zadowolona białowłosa powędrowała do dyrektora załatwić tę sprawę. Kazuha uśmiechał się do niebieskookiego, który odwzajemniał mu uśmiech, lecz w środku się gotował.

W taki sposób rozśwcieczony Scaramouche pakował swoje graty po szkole. Przynajmniej jego matka będzie na darmo płacić za mieszkanie. Zgadza się, w tej kwestii zlitowała się, bo dla niej to tyle co nic. Fioletowowłosy miał już wychodzić z walizkami do akademika, lecz spokój przerwało mu powiadomienie.

Od: Kamisato Ayaka
1:1, słonko:)

❝𝐅𝐈𝐎𝐋𝐄𝐓𝐎𝐖𝐘 𝐌𝐎𝐓𝐘𝐋❝ 𝘬𝘢𝘻𝘶𝘴𝘤𝘢𝘳𝘢Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz