𝐑𝐨𝐳𝐝𝐳𝐢𝐚ł 𝟔 ♣️🎲

1.1K 104 143
                                    

Scaramouche błyskawicznie się odsunął, słysząc kroki z drugiej strony ściany. Przybrał pozycję przechodnia, cofnął się o kilka kroków, wyjął telefon i udawał, że czyta jakiś artykuł. Jakby to był zwykły przypadek, że akurat przechodził przy dosyć znajomych drzwiach. Miał przyjemność poznać samorząd uczniowski, oraz wolontariat, ponieważ należą do nich ta sama, pieprzona trójka.

Jego głowa zderzyła się z drzwiami, co było niemal nieprzewidywalne. Fioletowłosy upuścił telefon, a uderzenie było tak duże, że zamachnął się do tyłu, uderzając w ścianę. Upadł na bok. Szumiało mu w głowie, a gdy dotknął tyłu swojej głowy, strumień krwi ubrudził jego dłoń. Próbował się podnieść, i udawać że nic takiego się nie stało. Co z tego, że grozi mu wstrząs mózgu lub coś owiele gorszego? Jego niebieskie oczy dostrzegły czyjąś sylwetkę, wołającą jego imię. Poczuł jak mdleje, więc nie mógł dowiedzieć się, kto miał czelność go dotykać. Głosy były tak odległe, a obraz rozmazany. Gdy w końcu zadominowała czerń.

W pomieszczeniu, w którym się znajdował, przewagę miał kolor bieli. Kilka szafek, w których znajdowały się takie rzeczy jak bandaże, buteleczki z różnymi płynami typu na ból gardła, krople żołądkowe.. plastry. Na przeciwko łóżka, gdzie leżał Scaramouche, stało drewniane biurko. Na nim masa zeszytów, może trochę dokumentów, ciśniomierz, a obok na podłodze waga.

Jesieniarz nie zwracał na to wszystko uwagi. Liczył się jego kolega, z którym się codziennie użera, bo tak zarządziła dyrekcja. Co w sumie nie było aż tak uciążliwym zadaniem. Może nie byli ze sobą blisko, aczkolwiek czerwonooki siedział obok niego na krześle, trzymał go na ręce, wyczekując aż otworzy oczy, i ukażę pełen pogardy uśmiech. Chociaż czy fioletowłosy uniesie kąciki ust w takiej sytuacji? Kto wie, może lubi dostawać drzwiami w głowę.

- Nic mu poważnego nie jest - rzekła pani pielęgniarka w okularach, o długich różowych włosach i fioletowych oczach. To był ten typ panieńki, która nie podawała kropli żołądkowych na wszystko, i bywała w gabinecie jak najwięcej. - Kaedehara, z tego co wiem nie należysz do tej osoby, który opuszcza lekcje.

- Prawie przyczyniłem się do morderstwa mojego kolegi - zacisnął mocniej dłoń niebieskookiego. Pielęgniarka wygodnie usadziła się na krześle, biorąc do rąk ,,Zbrodnia i kara" Fiodora Dostojewskiego.

- Morderstwo różni się od zabójstwa - odparła, spoglądając raz na lekturę, a raz na to jak Kazuha zachowuje się gejowo wobec Scaramouche. - Robiłeś to nieumyślnie. Poza tym krwawił z tyłu głowy. - Jesieniarz głośno westchnął, słuchając jej bełgotania. - Bandaż wokół głowy wykonał swoje zadanie.

Rzecz ujmując, białowłosy starał się nie opuszczać lekcji. Zaniedbywał zdrowie fizyczne, i nawet gdy miał gorączkę, wymiotował czy jeszcze coś gorszego, musiał mieć wszystkie obecności. Nie był w stanie tego robić, gdy Tomo zmarł. W tym okresie leżał po prostu w łóżku, dawka antydepresantów z czasem była zwiększana.. grał, by o nim nie myśleć, rysował swoje myśli, by to z siebie wyrzucić. Stan, w którym był nie został poruszony po raz drugi przez Ayakę i Yoimiyę, bo nikt nie chcę do tego wracać.

Lecz Scaramouche, należał do tej czwartej osoby, która wszystko wiedziała. Do tej pechowej liczby. Idealny, trafny punkt, by poruszyć nie tylko Kazuhę, ale też te dwie dziewczyny. W dodatku białowłosy.. trzyma ręke oprawcy tego całego zamieszania. Fioletowłosy wychodzi na prostą.. czy to on zdoła przechytrzyć jednego z najlepszych, Kaedeharę Kazuhę?

- Chyba go polubiłeś, Kaedehara - dodała po chwili, na co drgnął.

- Więc pani Yae również o tym wie? - szepnął.

- Wszyscy nauczyciele - poprawiła go. - Zresztą od zawsze wiedziałam, że jesteś gejem. - Kaedehara otworzył szeroko oczy, odwrócił się do niej. Szybko dostał odpowiedź na pytanie, które chciał zadać.

- Ja takie rzeczy wiem - puściła oczko do niego. - Zresztą, również mam swoje lesbijskie doświadczenia za uszami.

O nic więcej nie pytał, po prostu wpatrywał się w beztroską twarz fioletowłosego. Jego klatka piersiowa unosiła się powoli. Gdy spał, wydawał się, spokojny. Czy Scaramouche rzeczywiście taki był, ale zgrywał totalnie inną osobę? Jesieniarz nie potrafił rozgryźć jego osoby. Jakie ma motywy.. szczególnie tego, że planuje go zniszczyć.

┌─── ∘°❉°∘ ───┐

Minęły trzy godziny od incydentu z rana. Kaedehara nadal kontrolował stan Scaramouche pomimo nielicznych słów pielęgniarki Yae. Yoimiya z ciekawości zajrzała, czy jesieniarz nie zadusił się w tym gabinecie chemią, aczkolwiek jej obawy były błędne. Widok ich splecionych rąk był zaskakujący, ale to Yoimiya.. ona w takie rzeczy nie wnika. Do czasu, gdy wieczorem zechce jej się czegoś doszukiwać. Nie mówiła Ayace o tym co widziała, bo uczennica z rodu Kamisato rozniosłaby gabinet pielęgniarki.

Zapewne niebieskooki obudziłby się owiele wcześniej, gdyby nie to, jak bardzo rzadko sypia. To spowodowało, że z każdą minutą Kazuha myślał, iż naprawdę dzieje się coś z nim poważnego. Co pół godziny sprawdzał puls, temperaturę.. i odziwo fioletowłosy miał gorączkę, lecz w takim stanie nie był od dziś. Wraz z tym wypadkiem pogorszyła się do 38,7°c.

Po chwili raczył się obudzić. Spojrzał na chwilę w sufit, ale gdy światło uderzyło w jego oczy, znów je zamknął. Poczuł czyjąś dłoń. Natychmiast przewrócił się na bok by dostrzec, kto ma czelność bawić się jego opuszkami palców. Spojrzał w twarz lekko uśmiechniętego Kazuhy. Wzrok skierował na ich złączone dłonie. Lekko odwzajemnił uścisk. Nagle przypomniał sobie, z jakiego powodu leży na białym łożu. Podniósł się na łokciu, ale poczuł silny ból i zawroty głowy.

- Witaj, Scara - szepnął ostrożnie jesieniarz. - Wybacz za tamten wypadek. To było bezcelowe..

Kąciki ust Scaramouche były opadnięte, jego wzrok zdążyło dominować podirytowanie. Był w cholerę niezadowolony tym wypadkiem, tylko.. to była okazja być bliżej Kaedehary.

- Nie poszedłeś na lekcje? - zapytał, zgrywając choć trochę zainteresowanego.

- To byłoby tchórzliwe, gdybym zostawił ciebie samego - odrzekł, przybliżając się. - Poza tym natychmiast masz wracać do domu.

- A to z jakiej racji? - nie była to złośliwa odpowiedź, a bowiem obojętna. Fioletowłosy był zbyt.. zmęczony i oszołomiony by droczyć się z białowłosym.

- Masz wysoką gorączkę - spojrzał mu władczo w oczy. Wywodził się hipokryzją, ale Kazuha miał w zwyczaju martwić się bardziej o innych niż o siebie. - Nie zamierzasz chyba w takim stanie iść na lekcje?

Tylko, że czerwonooki nie wiedział, że na Scaramouche nikt w domu nie czeka, kto mógłby się nim zaopiekować.

- Jestem zupełnie sam - spojrzał w podłogę.

Jesieniarz zbyt szybko zrozumiał jego odpowiedź. Puścił jego dłoń, a swoją skierował na czoło fioletowłosego. Grzywka niebieskookiego opadała na opuszki palców Kazuhy, co było dla niego.. przyjemnym uczuciem. Białowłosy poczuł jak mu serce szybciej bije, więc szybko zabrał dłoń. W końcu.. do nikogo nie zachowywał się tak opiekuńczo i blisko.. Dbał o Ayakę i Yoimiye, ale to było zupełnie coś innego.

- Twoi rodzi.. - urwał szybko, bo nie był pewny czy to byłoby na miejscu. - W takim razie idziemy do mnie.

- Oh.. - oderwała się od lektury pielęgniarka Yae. Spojrzała się na nich tym wzrokiem. - Wreszcie pozostawicie mnie w tym gabinecie samą, gołąbeczki.

Kazuha szybkim tempem pomógł się podnieść Scaramouche. Wyszedł z gabinetu, i ignorował wzrok innych.. W końcu każdy wiedział, że był gejem. A teraz większość widziała, jak jesieniarz podtrzymując fioletowłosego, kroczy do wyjścia ze szkoły. Fioletowłosy nie zaprzeczał niczemu. Temu, że odwiedzi dom Kazuhy.. temu, że ma okazję wgłębić się bliżej w jego serce, a potem zniszczyć na drobne kawałeczki.

❝𝐅𝐈𝐎𝐋𝐄𝐓𝐎𝐖𝐘 𝐌𝐎𝐓𝐘𝐋❝ 𝘬𝘢𝘻𝘶𝘴𝘤𝘢𝘳𝘢Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz