Rozdział 4

401 24 1
                                    

 ~Czkawka~

Obudziłem się wraz z pierwszymi promieniami słońca, przypominając sobie wydarzenia z ostatniego dnia, pierwszy lot na Szczerbatku, pogrzeb ojca, stypa, podczas której wspominano mojego ojca oraz najważniejszy fakt to, że zostałem wodzem Berk.

Wstałem z łóżka, podszedłem do szafy i ubrałem się w swój standardowy strój, czyli zielona trochę już zniszczoną bluzkę, brązowe wytarte spodnie, buty, kamizelkę i pasek. Zszedłem na dół, zrobiłem sobie śniadanie i zacząłem jeść. Wtedy usłyszałem pukanie do drzwi.

~Pyskacz~

Dzisiaj pierwszy dzień bycia wodzem dla Czkawki, będę musiał mu pokazać co i jak. Pamiętam pierwszy dzień bycia wodzem Stoika, jaki on był przejęty pełnienia nowej funkcji, eh to były czasy. A teraz przyjacielu przypadło mi zadanie pomocy twojemu synowi.

Byłem już pod drzwiami domu, który to już należy do Czkawki. Eh biedny chłopak tak szybko został sam na tym świecie, mam nadzieję, że znajdzie sobie kogoś, kto go szczerze pokocha.

Ostrożnie zapukałem, po czym usłyszałem, że można wejść.

-Witaj Pyskacz, co cię do mnie sprowadza ?

Spojrzałem na Czkawkę, był ubrany tak samo, jak zawsze, czyli dobrze do pracy w kuźni, a nie jako wódz.

-Przyniosłem ci coś.

-Co takiego ? - spojrzał na mnie ze zdziwieniem na twarzy.

-Jako masz wódz, musisz się jakoś prezentować.

~Czkawka~

Zobaczyłem, jak Pyskacz kładzie przede mną na stole, coś zawiniętego w materiał.

-Co to takiego ?

-Otwórz, to zobaczysz.

Wziąłem dość spory pakunek i go ostrożnie odwinąłem. Moim oczom ukazały się zupełnie nowe ubrania. Popatrzyłem na Pyskacza, nie wiedząc, co powiedzieć. On tylko spojrzał na mnie zachęcająco. Wziąłem wszystko i poszedłem na górę się przebrać.

Nowe ubrania były bardzo wygodne, była to niebieska władana przez głowę koszula, sznurowana pod szyją i z ozdobnym haftem wokół kołnierza. Czarne spodnie, buty z barankiem dla ciepła.

Zszedłem na dół.

-No i teraz wyglądasz jak wódz. - Pyskacz jak to Pyskacz musiał dać swój komentarz.

-Dzięki.

-Mam coś jeszcze, te ubrania to prezent od wioski dla ciebie. - Nie powiem, zdziwił mnie trochę tym, nic nigdy nie dostałem od wioski.

-A to prezent ode mnie.

Pyskacz podał mi skórzany pas z ozdobną klamrą, na której był wyrzeźbiony znak klasy tajemniczej, patrzyłem na niego z ciekawością.

-Bardzo zainteresowała cię Nocna Furia, więc postanowiłem udekorować klamrę znakiem jej klasy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Bardzo zainteresowała cię Nocna Furia, więc postanowiłem udekorować klamrę znakiem jej klasy.

-Dzięki Pyskacz za wszystko.

-Nie ma sprawy młody.

Zapiąłem pas, udało mi się zapiąć na ostatnią dziurkę i na szczęście, jakoś się ze mnie nie zsuwał. Oprócz tego leżał idealnie.

-No to teraz trzeba się zając wodzowaniem.

-Racja, ale masz szczęście młody, bo dzisiaj jest dzień, w którym wódz wysłuchuje skarg i rozwiązuje konflikty. Więc masz łagodny start.

-No to chyba idę do twierdzy.

-Idziemy.

-Jak to, a nie prowadzisz przypadkiem szkolenia smoków ?

-Wznowione będzie od przyszłego tygodnia.

-No to chodźmy, żeby ludzie nie czekali.

~Pyskacz~

Nie, że nie podobał mi się stary Czkawka, ale ten jest lepszy. 

Z uśmiechem na twarzy poszedłem za Czkawką.

Umarł wódz niech żyje wódzOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz