Parę dni później znów nasza drużyna pełniła nocny dyżur w remizie, aktualnie Mills przygotowywał jakąś swoją słynną potrawę.
- Mamy tu jakieś przyprawy oprócz soli i pieprzu? - zapytał chłopak.
- A po co? - zapytał Mouch czytając gazetę, Otis, Cruz i Herman jak zawsze grali w karty natomiast ja i kapitan Casey uzupełnialiśmy zaległe papierki, najgorszy minus posługi kapitańskiej w remizie. Po chwili do jadalni weszła Gaby z dwie siatkami pełnymi cukierków, no tak, jutro jest przecież Halloween.
- Łał - powiedział Mills gdy dziewczyna położyła na blacie zakupy.
- Na Halloween - odpowiedziała - To ulubione święto szefa - Mills zaśmiał się - Poważnie - dodał Dawson i weszła na blat stołu, aby na meblach kuchennych ukryć torby z cukierkami.
- Widzimy gdzie to chowasz - powiedział Otis do ratowniczki, przed nimi dosłownie nic słodkiego nie ukryjesz, dlatego cieszę się, że gabinet mój i Matta jest zamykany na kluczyk i tylko my mamy tam dostęp.
- Nie są dla was - odpowiedziała dziewczyna.
- Podarowałem wam telewizor teściów, a nie dostanę cukierka? - zapytał zmartwiony Herman, z nimi czasami gorzej niż z małymi dziećmi, naprawdę. Nagle w całej remizie pojawił się dobrze znany nam dźwięk wezwania ,, POŻAR MAGAZYNU, WÓZ 81, WÓZ 51, SQUAD 3, KARETKA 61". Nie czekając ani chwili wskoczyliśmy w ''gniazda'' czyli specjalnie naszykowane ubranie strażaka znajdujące się koło wozu, a następnie ruszyliśmy w kierunku magazynu. Po dojechaniu na miejsce zauważyliśmy dość spory magazyn oraz wyłaniający się z niego dym, gdzie nie gdzie można było również zauważyć ogień.
- Stary magazyn firmy Tricky - powiedział Casey gdy wraz ze mną i Severidem znaleźliśmy się koło szefa Bodena.
- Drzwi są wyważone, ktoś tam może być - powiedziałam.
- Nieźle dymi - odparł szef i włączył komunikator - ,, 51 dawajcie gruby wąż" - dodał, a następnie spojrzał na mnie i Matta - 81 otwórzcie tył i okno na dachu - pokiwaliśmy głowami przyjmując zadanie, a szef spojrzał na porucznika - Przeszukajcie budynek - dodał, rozeszliśmy się do swoich brygad.
- Cruz i Otis podstawcie pod okna drabinę, Herman i Mills idźcie na tyłu - zarządził Casey , chłopaki ruszyli wykonać swoje zadania, a nasza dwójka wraz z Kellym i jego zespołem weszła do środka budynku, strasznie było tam gorąco i pełno wszędzie było dymu, zaczęliśmy szukać ludzi.
- Straż pożarna, odezwać się ! - krzyczeliśmy.
- Ktoś jest z tyłu! - krzyknął Casey, zawróciliśmy i zobaczyliśmy trójkę przerażonych ludzi, szybko wyprowadziliśmy ich na zewnątrz gdzie zajęły się nimi Leslie i Gaby, a my ponownie wróciliśmy przeszukiwać budynek dopóki nie usłyszeliśmy komunikatu szefa.
-,, Do wszystkich jednostek: opuścić budynek" - powiedział szef, czyli coś musi się dziać, nie czekając ani chwili opuściliśmy budynek i stanęliśmy koło szefa Bodena - Czarny dym, zaraz wybuchnie - dodał, rozejrzałam się po naszych ludziach i spostrzegłam, że brakuje Hermana oraz Millsa.
- Mills i Herman jeszcze są w środku? - zapytałam, a szef wraz z Mattem spojrzeli na mnie zdziwieni. W straży panuje taka zasada, że jak dostajemy komunikat od szefa aby opuścić budynek, mamy od razu go opuścić, szef zawsze czeka prawie do ostatniego momentu na podjęcie takie decyzji.
- Mills! - usłyszeliśmy wołanie i po chwili dostrzegliśmy wyłaniającego się z budynku Hermana, a za nim Millsa, rekrut podszedł do szefa Bodena.
- Widziałem tam kogoś, proszę o 1 minutę - powiedział Peter.
- Nie - odpowiedział szef.
- Może jeszcze żyć! Proszę o minutę! - kłócił się chłopak, oj będzie trzeba z nim porozmawiać i przypomnieć mu zasady.
![](https://img.wattpad.com/cover/313026031-288-k778869.jpg)
CZYTASZ
Śmierć nie jest mi straszna / Chicago Fire
AkcjaPraca strażaka nie jest łatwą pracą, każdego dnia mogę przypłacić wyjazd swoim życiem, ale to lubię...