1.19 Taka mała trumienka

73 6 1
                                    

Parę dni później, tylko po przekroczeniu progu remizy, dostaliśmy wezwanie do szkoły znajdujące się nie daleko remizy, a konkretnie do zatkanego hydrantu. Herman przetkał hydrant i zajął się jego zakręcaniem, leciała z niego brudna woda. Urządzenie oczywiście było zatkane przez gangi, które chowają w nich narkotyki, nie rozumiem ich logiki. Przecież gdy przyjeżdżamy do takiego hydrantu, odtykamy go a cała heroina i inne dragi uciekają z wodą, to wcale nie ma sensu.

- Słyszeliście o Johnie Kryszadzie, czy wszyscy jesteście za młodzi? - zapytał Herman zamykając hydrant, coś obiło mi się o uszy w akademii o tym strażaku.

- Odszedł zanim przyszedłem, ale słyszałem - odpowiedział Matt.

- Niezły zawodnik - powiedział Mouch.

- Już nie żyje? - zapytał Otis. 

- Boden, Mouch i ja znaliśmy go - zaczął Christopher - Miał ze 20 lat więcej od Bodena - dodał. 

- Na co umarł? - zapytał Otis. 

- Ze starości, nie wiem - odparł strażak - Jutro pogrzeb - dodał. 

- Idziecie? - zapytałam. 

- Chyba powinniśmy z szacunku - odpowiedział Herman.

- Hydrant gotowy - powiedział Brian gdy zamknęli hydrant całkowicie.

- Mills, ty przepłukujesz następny - powiedział Herman do naszego rekruta, który po incydencie z tatą Severide'a, dopiero dzisiaj wrócił do służby.

- Przy okazji - powiedział Mouch i powiedział coś chyba, po japońsku? Ale pewna nie jestem. 

- Że co? - zapytał Otis. 

- Założyłeś się, że zdania nie powiem po japońsku - odpowiedział Mouch - Wisisz mi dwie dychy - dodał, Cruz zaśmiał się. 

- A) Nic takiego nie pamiętam i B) to pewnie bełkot - odpowiedział strażak. 

- To zdanie - odparł Mouch. 

- Co znaczyło? - zapytał Otis. 

- Dawaj dwie dychy to ci powiem - odpowiedział mężczyzna. 

- Chyba kpisz - odparł Otis. 

- Pomocy! - nagle usłyszeliśmy przerażający krzyk i podbiegającego do nas chłopca - Mój brat utknął, musicie pomóc - powiedział i ruszył w kierunku jednej z kamienic, a my nie czekając ani chwili pobiegliśmy za nim, w międzyczasie wezwałam również Bodena i nasze ratowniczki. Gdy dotarliśmy do budynku, chłopiec zatrzymał się przy szybrze od śmieci, to nie wróży nic dobrego - Spadł, bawiliśmy się w chowanego - dodał. Włożyłam głowę do zsypu i zobaczyłam przerażonego małego chłopca.

- Trzymaj się, już idziemy - powiedziałam, a Cruz i Mills pobiegli po potrzebny sprzęt, spojrzałam na chłopca, który znikał dosłownie w moich oczach - Ma skręcony kark, nie może oddychać - dodałam do ekipy.

- Mówiłem mu, żeby tam nie wchodził - powiedział brat chłopca. Po chwili chłopaki wrócili ze sprzętem i zaczęliśmy działać, wyszłam z zsypu i podeszłam do ekipy.

- Tędy wejdziemy - powiedział Matt pokazując na ścianę koło zsypu, którą chłopaki zaczęli rozwalać. Po chwili dołączyły do nas ratowniczki i Boden, przyszła również jakaś kobieta.

- Tej? - zapytała przestraszona i chciała podejść lecz Boden ją złapał i zatrzymał. 

- Proszę nie patrzeć, wyjmiemy go - powiedział Boden do płaczącej już kobiety. Jako najmniejsza z naszej ekipy weszłam do środka zsypu i zaczęłam pomału podawać chłopca ekipie.

Śmierć nie jest mi straszna / Chicago FireOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz