2.7 Bez żalu

41 4 0
                                    

Rano obudziły mnie krzyki dobiegające z salonu, szybko się ubrałam i zeszłam na dół gdzie zobaczyłam Matta i chłopaków grających w football amerykański. Matt złapał piłkę od Griffina i poleciał za kanapę, po chwili wychylił się z piłką w ręce. 

- Przyłożenie - powiedział Matt, a chłopaki wydali z siebie okrzyki radości, Casey również zaczął się cieszyć i zbił wazon.

- Rozbite szkło, powtórzenie akcji - powiedział Ben. 

- To było przyłożenie - powiedział Griffin. 

- Pewnie, że tak - odparł Matt - A teraz posprzątajmy to szkoło zanim ciocia Izi zejdzie z góry i mnie zabije za granie w domu - dodał. 

- Ciocia Izi wszystko widziałam - powiedziałam stojąc nadal na schodach, chłopaki przestraszeni spojrzeli w moją stronę, a Matt szybko schował piłkę za plecy.

- Ooo kochanie, już wstałaś? Ile tu już stoisz? - zapytał strażak.

- A z jakieś 5 minut, widziałam całą waszą piękną grę i nie będę krzyczeć za rozbity wazon, nie lubiłam go ani trochę - odpowiedziałam. 

- To prezent od mojej mamy - powiedział Matt.

- Dlatego go nie lubiłam - odpowiedziałam i wszyscy się zaśmialiśmy. Po chwili zadzwonił do nas telefon, który odebrał Matt. Dzwoniła Heder, która miała bardzo ciekawą informację dla chłopców, Matt dał ją na głośno mówiący i usiadł na kanapie, usiadłam koło niego, a chłopak mnie objął. 

-,, Mam dobre wieści" - zaczęła Heder -,, Wracam do domu" - dodała. 

-,, Serio?" - zapytał zdziwiony Ben, podobną minę przybrał Griffin, natomiast ja z Mattem bardzo szeroko się uśmiechaliśmy. 

-,, Wypuścili mnie wcześniej" - dodała Heder. 

-,, Mówiłem, że wróci" - powiedział, a raczej krzyknął szczęśliwy Griffin - Mama przyjeżdża - wołał i zaczął szczęśliwy skakać podobnie jak jego brat, dobrze widzieć ich takich szczęśliwych. Jakieś dwie godziny później odwieźliśmy chłopców do szkoły, a sami udaliśmy się na zmianę do remizy. Dzień zaczęliśmy od przeglądu wozu, z którego w którymś miejscu ciekła woda. 

- Gdzieś puszcza wodę - powiedział Matt.

- Pękły uszczelki - odparł Cruz - Powiedzieli, że dostaniemy nowe za kilka tygodni - dodał. 

- Wytrzymają tyle? - zapytałam, a Cruz wzruszył ramionami.

- Przepraszam - usłyszeliśmy za sobą głos, odwróciliśmy się i zobaczyliśmy jakąś kobietę - szukam Jeffa Clarka - dodała. 

- A pani to kto? - zapytałam. 

- Jego żona - odpowiedziała kobieta. Matt poszedł zawołać Clarka, który poszedł porozmawiać z kobietą, po chwili udaliśmy się do sali konferencyjnej na odprawę, wiedzieliśmy co na niej nastąpi. 

- Hej - zaczął Boden przerywając nasze dyskusje, spojrzeliśmy na niego - Nasza jednostka jest ostatnio pod obserwacją i każdy z was radził sobie z tym w sposób wybitnie profesjonalny dlatego 51 nadal jest silna - strażacy i ratowniczki zaczęli bić brawa - Wasze zaangażowanie pozwala mi w pokoju sumienia ogłosić, że przechodzę na emeryturę - wszyscy oprócz mnie i Matta spojrzeli zdziwieni na szefa, zapanowała bezwzględna cisza - Służba z wami była dla mnie zaszczytem - dodał. 

- Szefie - zaczął Cruz lecz nie skończył ponieważ dostaliśmy wezwanie: ,, WSZYSTKIE JEDNOSTKI Z 51, WYPADEK KOLEJOWY".

- Jedziemy do pracy - powiedział Boden spoglądając na nas i już po chwili byliśmy w swoich wozach. 

Śmierć nie jest mi straszna / Chicago FireOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz