Rano obudziły mnie krzyki dobiegające z salonu, szybko się ubrałam i zeszłam na dół gdzie zobaczyłam Matta i chłopaków grających w football amerykański. Matt złapał piłkę od Griffina i poleciał za kanapę, po chwili wychylił się z piłką w ręce.
- Przyłożenie - powiedział Matt, a chłopaki wydali z siebie okrzyki radości, Casey również zaczął się cieszyć i zbił wazon.
- Rozbite szkło, powtórzenie akcji - powiedział Ben.
- To było przyłożenie - powiedział Griffin.
- Pewnie, że tak - odparł Matt - A teraz posprzątajmy to szkoło zanim ciocia Izi zejdzie z góry i mnie zabije za granie w domu - dodał.
- Ciocia Izi wszystko widziałam - powiedziałam stojąc nadal na schodach, chłopaki przestraszeni spojrzeli w moją stronę, a Matt szybko schował piłkę za plecy.
- Ooo kochanie, już wstałaś? Ile tu już stoisz? - zapytał strażak.
- A z jakieś 5 minut, widziałam całą waszą piękną grę i nie będę krzyczeć za rozbity wazon, nie lubiłam go ani trochę - odpowiedziałam.
- To prezent od mojej mamy - powiedział Matt.
- Dlatego go nie lubiłam - odpowiedziałam i wszyscy się zaśmialiśmy. Po chwili zadzwonił do nas telefon, który odebrał Matt. Dzwoniła Heder, która miała bardzo ciekawą informację dla chłopców, Matt dał ją na głośno mówiący i usiadł na kanapie, usiadłam koło niego, a chłopak mnie objął.
-,, Mam dobre wieści" - zaczęła Heder -,, Wracam do domu" - dodała.
-,, Serio?" - zapytał zdziwiony Ben, podobną minę przybrał Griffin, natomiast ja z Mattem bardzo szeroko się uśmiechaliśmy.
-,, Wypuścili mnie wcześniej" - dodała Heder.
-,, Mówiłem, że wróci" - powiedział, a raczej krzyknął szczęśliwy Griffin - Mama przyjeżdża - wołał i zaczął szczęśliwy skakać podobnie jak jego brat, dobrze widzieć ich takich szczęśliwych. Jakieś dwie godziny później odwieźliśmy chłopców do szkoły, a sami udaliśmy się na zmianę do remizy. Dzień zaczęliśmy od przeglądu wozu, z którego w którymś miejscu ciekła woda.
- Gdzieś puszcza wodę - powiedział Matt.
- Pękły uszczelki - odparł Cruz - Powiedzieli, że dostaniemy nowe za kilka tygodni - dodał.
- Wytrzymają tyle? - zapytałam, a Cruz wzruszył ramionami.
- Przepraszam - usłyszeliśmy za sobą głos, odwróciliśmy się i zobaczyliśmy jakąś kobietę - szukam Jeffa Clarka - dodała.
- A pani to kto? - zapytałam.
- Jego żona - odpowiedziała kobieta. Matt poszedł zawołać Clarka, który poszedł porozmawiać z kobietą, po chwili udaliśmy się do sali konferencyjnej na odprawę, wiedzieliśmy co na niej nastąpi.
- Hej - zaczął Boden przerywając nasze dyskusje, spojrzeliśmy na niego - Nasza jednostka jest ostatnio pod obserwacją i każdy z was radził sobie z tym w sposób wybitnie profesjonalny dlatego 51 nadal jest silna - strażacy i ratowniczki zaczęli bić brawa - Wasze zaangażowanie pozwala mi w pokoju sumienia ogłosić, że przechodzę na emeryturę - wszyscy oprócz mnie i Matta spojrzeli zdziwieni na szefa, zapanowała bezwzględna cisza - Służba z wami była dla mnie zaszczytem - dodał.
- Szefie - zaczął Cruz lecz nie skończył ponieważ dostaliśmy wezwanie: ,, WSZYSTKIE JEDNOSTKI Z 51, WYPADEK KOLEJOWY".
- Jedziemy do pracy - powiedział Boden spoglądając na nas i już po chwili byliśmy w swoich wozach.
![](https://img.wattpad.com/cover/313026031-288-k778869.jpg)
CZYTASZ
Śmierć nie jest mi straszna / Chicago Fire
AcciónPraca strażaka nie jest łatwą pracą, każdego dnia mogę przypłacić wyjazd swoim życiem, ale to lubię...