Siedząc w jadalni usłyszeliśmy komunikat ,, Zadymiasz przyszedł", udaliśmy się do garażu gdzie zastaliśmy tatę Severide'a, zaczęliśmy się z nim witać.
- Izi, jak ty wyrosłaś - powiedział Benny przytulając mnie, odwzajemniłam uścisk.
- Pana również dobrze widzieć - odpowiedziałam, dołączył do nas Mills, a Casey mnie objął.
- Rekrucie, zadymiasz nie będzie tu nosił walizek - powiedział Casey do Millsa, Peter zabrał torbę mężczyzny.
- Peter Mills - powiedział podając mu rękę.
- Benny Severide - powiedział tata strażaka, Mills zdziwiony spojrzał na Severide'a.
- Ooo - odparł rekrut i uśmiechnął się - Rozumiem, witamy - dodał.
- Dziękuję - odparł Benny, pojawił się koło nas Boden - Wallace, miło cię widzieć - dodał.
- Przyjechałeś na kolację w akademii? - zapytał szef.
- Między innymi, przyjdziesz? - zapytał starszy Severide.
- Daję przemówienie - odpowiedział Boden.
- Zawsze miałeś dobrą gadkę - powiedział Ben.
- Długo zabawisz w mieście? - zapytał szef, można było wyczuć pomiędzy nimi dziwne napięcie.
- Jakiś tydzień - odparł - Mam nadzieję, że nie przeszkadzam - dodał.
- Ani trochę - odpowiedział Boden i już miał wychodzić lecz nagle dostaliśmy wezwanie: ,, LICZNE OBRAŻENIA" Pojechaliśmy pod podany adres gdzie znajdował się klub, podbiegł do nas jakiś mężczyzna z zamkniętymi oczami i złapał się Matta.
- Co się stało? - zapytał Casey.
- Facet wkurzył się na DJ i wywalił puszki z dymem - odpowiedział mężczyzna, nie dobrze.
-,, Batalion 25, ogłoście skażenie chemiczne" - powiedział szef do stacji - Maski włóż - dodał spoglądając na nas, a my wykonaliśmy jego rozkaz. Podeszliśmy do głównych drzwi gdzie było pełno zablokowanych ludzi, próbowali się jak najszybciej wydostać.
- Za bardzo się pchają - powiedział Otis.
- Wyciągniemy ich tyłem - powiedział Kelly i ruszyliśmy za nim.
- Pomocy! - usłyszeliśmy wołanie, spojrzeliśmy w górę gdzie zauważyliśmy kobietę wychodzącą oknem, dziewczyna już prawie zwisała z trzeciego piętra.
- Stój! - krzyknął do niej Severide.
- Cruz, Mills pomóżcie mu - zaczęłam i wskazałam kapitana ekipy ratunkowej - Reszta za mną - dodałam i już po chwili nasza ekipa znajdowała się w budynku gdzie było pełno ludzi, którzy leżeli na ziemi, muzyka nadal grała - Wyprowadźcie ich tylnym wejściem, zajmiemy się drzwiami - dodałam i wraz z Casey'em i Otisem podeszłam do zablokowanych głównych drzwi, zaczęliśmy wyciągać ludzi.
- Otis, wyprowadzaj tych na schody - powiedział Casey.
- Casey, Hale! - krzyknął Herman i podszedł do nas z puszką, spojrzeliśmy na nią. Okazało się, że nie był tu żadny dym rozpylony tylko gaz pieprzowy, ściągnęliśmy maski.
-,, Tu Hale" - zaczęłam dzwoniąc do szefa przez komunikator -,, Odwołaj alarm, to gaz pieprzowy" - dodałam. Jakiś czas później ogarnęliśmy całą bandę i wróciliśmy do remizy gdzie Otis wraz z Dawson i Hermanem otwierali tajemnicze pudełko z ich nowego baru. Gdy Otis otworzył pudełko, w oczu rzucił nam się od razu jakiś medal.
CZYTASZ
Śmierć nie jest mi straszna / Chicago Fire
AcciónPraca strażaka nie jest łatwą pracą, każdego dnia mogę przypłacić wyjazd swoim życiem, ale to lubię...