16

119 10 10
                                    

Przebraliśmy się w jakieś ładniejsze i bardziej wyjściowe ciuchy, żeby wyglądać w miarę ludzko i przyzwoicie jak na to, że wychodzimy w miejsce, w którym jest więcej osób. 

Klasycznie wzięliśmy portfele, telefony, powerbanki i tak dalej. 

Przyszliśmy na zbiórkę, na której tym razem były spóźnienia. Głównie dziewczyn, które tłumaczyły się tym, że nie umiały wybrać outfit'u albo musiały dokończyć makijaż. Przynajmniej to było tylko dziesięć minut.

Gdy wszyscy już byliśmy gotowi, poszliśmy do autokaru, którym udało nam się przejechać w dobrym tempie do parku rozrywki.

W tym momencie wesołe miasteczko nie prezentowało się jakoś niesamowicie, ponieważ słońce skutecznie redukowało światło dawane przez neonowe znaki i kolorowe lampki różnych rollercoaster'ów.

Zapewne w nocy będzie to wyglądało o niebo lepiej.

Pan Franklin poszedł kupić dla nas bilety, które już wcześniej były opłacone u nich, więc byliśmy już uregulowani.

Po kilkunastu minutach, z rozdanymi przez Pana Oliver'a i Panią Miller biletami, wchodziliśmy na teren parku rozrywki. 

Zrobili nam musztrę, po czym podali nam potrzebne na dzisiejszy dzień informacje:

Spotykamy się pod wyjściem o godzinie, w której park rozrywki się zamyka,czyli 22:00. Mamy tyle czasu na robienie, co chcemy. Fajnie.
Chodzimy co najmniej dwójkami, ale najlepiej jeśli grupami - no chyba już wiemy jak będziemy chodzili.
Wydajemy ile chcemy, ale jak zbankrutujemy to będziemy głodować na następnych wyjściach - milusio.
Mamy sobie zapisać numery nauczycieli - niektórzy "zażartowali", że teraz mają łatwiej się z nimi umówić. Jesteśmy odrobinkę dziwni. Odrobinkę. Tylko troszeczkę.

Skończyli tłumaczyć nam zasady i puścili nas wolno, samemu sobie idąc w stronę kawiarni. Szkoda trochę, że sami nie idą się zabawić, ale lepiej dla nas - nie będą mogli nas kontrolować, ani karać za coś co zrobimy, lub jak po prostu będzie nam odwalać. To znaczy "nam" jako dwie klasy - nasza szóstka jest wyjątkowo bardzo spokojna. 

Inni zaczęli się formować w grupki. My zresztą też zostaliśmy taką grupką. 

- Ja bym chciał zaapelować - zaczął uroczystym głosem Nick. - o to, żeby Clay razem z George'm zrobili sobie randkę tutaj i teraz - oczy mi się szerzej otworzyły i założę się, że się lekko zarumieniłem. Albo bardziej niż lekko. Powoli odwróciłem się w stronę blondyna. On już na mnie patrzył. - ja was błagam. Wy razem tak świetnie wyglądacie i w ogóle. Chciałbym was zobaczyć na takiej fajnej, prawdziwej randce - patrzyliśmy na siebie z Clay'em w niedowierzaniu, zdziwieniu i nie ukrytym lekkim rozbawieniem.

- Jesteś głupi - stwierdził Clay, obracając się w stronę szatyna. Również tak zrobiłem.

- Tak, tak. Ale ja wypatruję same najlepsze pary! Więc proooszę!

- Ale właściwie to po co? Skoro tak pięknie już razem wyglądamy, to po co coś zmieniać?

- To nie jest zmiana, tylko poszerzenie horyzontów - zaczął gestykulować. - bo bez siebie jesteście jak niebo, bez słońca, skydiving bez samolotu, a park rozrywki bez diabelskiego młyna!

- Gdybyś tylko tak na testach z angielskiego pisał! - skwitował blondyn, lekko się przy tym śmiejąc.

- Ta, ta. Ale no proszęę, pójdzie na randkę!

- Jeśli Ty pójdziesz na randkę z Karl'em, też tutaj i teraz, to spytam się o randkę - spojrzał na mnie przelotnie z lekkim uśmiechem. Nick wyglądał na lekko zdziwionego, ale od razu się uśmiechnął. Odwrócił się w stronę Karl'a. - jak się nie zgodzi, to się nie liczy! - dodał, ale Nick już na niego nie spojrzał.

Pod Osłoną Nocy || Dreamnotfound [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz