Pov George
Obudziłem się zdecydowanie za wcześnie, po tym jak zdecydowanie za późno poszedłem spać.
Chciałem porozmawiać z Karl'em, bo czuję, że z wszystkich osób tylko z nim mogę pogadać. Ale on śpi. I nie chce go budzić.
Podnoszę się do siadu i leniwie przecieram wciąż zaspane oczy. Zdejmuję ze swojego ciała kołdrę, przez co moje nogi, które mam odziane tylko w krótkie spodenki, spotkały się z zimniejszym powietrzem niż tym pod pościelą.
Po cichu i z lekką niechęcią wstaję z łóżka. Kieruję się do łazienki, w której mam w planach zobaczyć na ile nieszczęść wyglądam.
Zapaliłem światło i przymknąłem za sobą drzwi, które i tak lekko się uchyliły. Struga światła przedostała się do pokoju, w którym spali chłopacy, ale nikogo jeszcze nie zbudziła.
Spojrzałem na siebie w lustrze.
Zobaczyłem chłopaka ze złamaną ręką, lekkimi worami pod oczami uwydatnianymi przez słabe jakościowo światło łazienki, a także z włosami sterczącymi w każdą możliwą stronę świata, pod każdym możliwym azymutem. Moje oczy wyglądały na trochę zamglone, co można było wytłumaczyć tym, że przed chwilą wstałem. Miałem na sobie zwykłą szarą koszulkę i jakieś krótkie dresowe spodenki. Wszystko było pomiętolone i nie wyglądało w żadnym stopniu dobrze.
Wyglądam jak co najmniej siedem nieszczęść, ale i tak dałbym sobie więcej.
Wzdycham i wychodzę z łazienki. Gaszę światło i wracam na swoje łóżko, aby następnie tam usiąść. Sięgam po telefon. Jest kilka minut do piątej.
Po krótkich przemyśleniach podnoszę się z łóżka i z telefonem w ręku wychodzę z pokoju, cicho oraz powoli zamykając drzwi.
Kieruję się korytarzem na balkon, na którym już kilka razy zdarzyło mi się siedzieć. Po chwili siadałem na w miarę ciepłych płytkach i oparłem się o barierki.
Nie minęła godzina, a słońce już wzeszło. Ten moment przypomina mi to, jak siedziałem tu z Clay'em. Nie pamiętam co się wtedy działo, ale chyba nie byłem wtedy w dobrym humorze. Zresztą tak jak teraz.
Nagle słyszę pikanie dochodzące z telefonu. Spoglądam na niego zdziwiony, bo zawsze mam ustawiony na tryb wyciszony. Dostałem wiadomość od Karl'a: "obudzilem sue i nie umiem zasnąć z powrotem, chciałeś pogadać, gdzie jestes", a potem przyszła kolejna "licze na to ze masz ze soba telefon".
Szybko odpisałem mu, że jestem na balkonie i jak tam dojść, a on odpisał mi emotką kciuka w górę.
Po kilku minutach drzwi się otworzyły i stanął w nich Karl. Gdy oświetliło go słońce, ewidentnie niezadowolony zmrużył oczy i usiadł na ziemi obok mnie.
- Więc, o czym chciałeś pogadać? - zagadnął odkładając telefon przed siebie i spoglądając na mnie. Spojrzałem w jego oczy, po których było widać, że wciąż jest lekko zaspany.
- Wiesz.. - odwracam wzrok. Biorę wdech i z powrotem spoglądam na bruneta. - wczoraj.. W sensie dzisiaj w nocy prawie się pocałowaliśmy.. Ja i Clay.. Ale Alex znowu nam przerwał
- Czekaj, czekaj.. Znowu? - wydawał się lekko zdziwiony, ale co mu się dziwić. W końcu tylko ja i Clay wiedzieliśmy o tym, co prawie się stało w parku rozrywki.
- Wcześniej się prawie pocałowaliśmy w parku rozrywki na naszej "randce" - wykonałem cudzysłów rękami.
- Jak na moje to nie była "randka" - wykonał ten sam gest co ja. - a randka. Normalna randka. Szczególnie, że prawie się pocałowaliście... Ale chyba nie rozumiem, co w tym złego, że się wczoraj pocałowaliście?
CZYTASZ
Pod Osłoną Nocy || Dreamnotfound [ZAKOŃCZONE]
FanfictionNocne wypady już niedługo staną się codziennością. Nocne śmiechy, zabawy i wspólny czas stanie się czymś, co na zawsze zostanie w pamięci. Pojawią się nowe wspomnienia, które zmienią patrzenie na świat. Pojawią się ludzie, którzy sprawią, że świat b...