22

80 10 0
                                    

Pov George

Obudziłem się zdecydowanie za wcześnie, po tym jak zdecydowanie za późno poszedłem spać.

Chciałem porozmawiać z Karl'em, bo czuję, że z wszystkich osób tylko z nim mogę pogadać. Ale on śpi. I nie chce go budzić.

Podnoszę się do siadu i leniwie przecieram wciąż zaspane oczy. Zdejmuję ze swojego ciała kołdrę, przez co moje nogi, które mam odziane tylko w krótkie spodenki, spotkały się z zimniejszym powietrzem niż tym pod pościelą.

Po cichu i z lekką niechęcią wstaję z łóżka. Kieruję się do łazienki, w której mam w planach zobaczyć na ile nieszczęść wyglądam.

Zapaliłem światło i przymknąłem za sobą drzwi, które i tak lekko się uchyliły. Struga światła przedostała się do pokoju, w którym spali chłopacy, ale nikogo jeszcze nie zbudziła.

Spojrzałem na siebie w lustrze.

Zobaczyłem chłopaka ze złamaną ręką, lekkimi worami pod oczami uwydatnianymi przez słabe jakościowo światło łazienki, a także z włosami sterczącymi w każdą możliwą stronę świata, pod każdym możliwym azymutem. Moje oczy wyglądały na trochę zamglone, co można było wytłumaczyć tym, że przed chwilą wstałem. Miałem na sobie zwykłą szarą koszulkę i jakieś krótkie dresowe spodenki. Wszystko było pomiętolone i nie wyglądało w żadnym stopniu dobrze.

Wyglądam jak co najmniej siedem nieszczęść, ale i tak dałbym sobie więcej.

Wzdycham i wychodzę z łazienki. Gaszę światło i wracam na swoje łóżko, aby następnie tam usiąść. Sięgam po telefon. Jest kilka minut do piątej.

Po krótkich przemyśleniach podnoszę się z łóżka i z telefonem w ręku wychodzę z pokoju, cicho oraz powoli zamykając drzwi.

Kieruję się korytarzem na balkon, na którym już kilka razy zdarzyło mi się siedzieć. Po chwili siadałem na w miarę ciepłych płytkach i oparłem się o barierki.

Nie minęła godzina, a słońce już wzeszło. Ten moment przypomina mi to, jak siedziałem tu z Clay'em. Nie pamiętam co się wtedy działo, ale chyba nie byłem wtedy w dobrym humorze. Zresztą tak jak teraz.

Nagle słyszę pikanie dochodzące z telefonu. Spoglądam na niego zdziwiony, bo zawsze mam ustawiony na tryb wyciszony. Dostałem wiadomość od Karl'a: "obudzilem sue i nie umiem zasnąć z powrotem, chciałeś pogadać, gdzie jestes", a potem przyszła kolejna "licze na to ze masz ze soba telefon".

Szybko odpisałem mu, że jestem na balkonie i jak tam dojść, a on odpisał mi emotką kciuka w górę.

Po kilku minutach drzwi się otworzyły i stanął w nich Karl. Gdy oświetliło go słońce, ewidentnie niezadowolony zmrużył oczy i usiadł na ziemi obok mnie.

- Więc, o czym chciałeś pogadać? - zagadnął odkładając telefon przed siebie i spoglądając na mnie. Spojrzałem w jego oczy, po których było widać, że wciąż jest lekko zaspany.

- Wiesz.. - odwracam wzrok. Biorę wdech i z powrotem spoglądam na bruneta. - wczoraj.. W sensie dzisiaj w nocy prawie się pocałowaliśmy.. Ja i Clay.. Ale Alex znowu nam przerwał

- Czekaj, czekaj.. Znowu? - wydawał się lekko zdziwiony, ale co mu się dziwić. W końcu tylko ja i Clay wiedzieliśmy o tym, co prawie się stało w parku rozrywki.

- Wcześniej się prawie pocałowaliśmy w parku rozrywki na naszej "randce" - wykonałem cudzysłów rękami.

- Jak na moje to nie była "randka" - wykonał ten sam gest co ja. - a randka. Normalna randka. Szczególnie, że prawie się pocałowaliście... Ale chyba nie rozumiem, co w tym złego, że się wczoraj pocałowaliście?

Pod Osłoną Nocy || Dreamnotfound [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz