Prolog

1.7K 87 63
                                    

Zaczynamy?

— Randka? Dzisiaj wieczorem? — spytał Louis, wchodząc do salonu. Zastał tam widok, który od miesięcy definitywnie był jego ulubionym. Harry siedział na puchatym dywanie, przy kominku i rozmawiał z Morgan, która leżała i kolorowała swoje nowe kolorowanki.

Styles pracował u szatyna już ponad dwa lata. Opiekował się jego trzyletnią księżniczką, ponieważ on musiał wrócić do pracy. Pierwszy rok opiekował się dziewczynką bez przerwy, a potem robiła to jego mama, ale wtedy mała spędzała czas w Doncaster, gdy on był w Londynie. I on, i Morgan ciężko znieśli tak długą rozłąkę, dlatego trzydziestolatek musiał wymyślić coś innego.

Początkowo był bardzo przeciwny zatrudnianiu kogoś obcego, kogo dopuściłby do swojego maleństwa, jednak nie miał innego wyjścia. Wystawił ogłoszenie, w którym napisał, że poszukuje opiekunki.

Niestety, zgłosiły się do niego same dwudziestoletnie, długonogie blondynki, z silikonowymi piersiami i ustami, niczym u glonojada. To nie tak, że mężczyzna oceniał ludzi po wyglądzie. Nie. Mama nauczyła go, jak traktować drugiego człowieka, a przede wszystkim kobietę, a teraz on przekazywał swojemu dziecku te same wartości.

Potrafił jednak zauważyć, kiedy ktoś przychodził, bo faktycznie chciał uczciwie zarobić, a kiedy po prostu był łasy na jego kasę.

Od wielu lat był szanowanym profesorem, na jednej z najlepszych uczelni. Mieszkał w jednej z lepszych dzielnic Londynu, dlatego nietrudno było zrozumieć, że pieniądze miał.

Rozmawiał z siedmioma osobami i niestety żadna z nich, nie nadawała się do opieki nad jego księżniczką. Wszystkie te kobiety, a nawet nastolatki, kompletnie ignorowały to co do nich mówił. Prosił o kogoś doświadczonego, z kim Morgan mogłaby czuć się bezpiecznie. Po siódmej rozmowie naprawdę stracił już nadzieję, na poznanie kogoś porządnego. Bał się, że będzie musiał zwolnić się z pracy, którą naprawdę uwielbiał.

Wiedział jednak, że córka jest dla niego ważniejsza. Najważniejsza i kochał ją całym sercem.

I wtedy pojawił się on.

Harry Styles.

Osiemnastoletni chłopak. Kompletnie zagubiony i przerażony. Ale jednocześnie, Morgs wdrapała się na jego kolana, kiedy tylko usiadł na kanapie. Polubiła go już na samym początku.

I tak zaczęła się ich wspólna historia. Poznawali się. Najpierw Harry i Morgan, których połączyła specyficzna więź. Często potrafili po prostu siedzieć razem i spoglądać na płomień w kominku. Szatynka zawsze upierała się, aby był on rozpalony, nawet mimo lata. A tata zrobi wszystko dla swojego słoneczka.

Louis mógł spokojnie wrócić na uniwersytet, na którym prowadził swoje ukochane zajęcia z historii. Nie mógł ukrywać, że nie chciał rezygnować z pracy. Zrobiłby to, gdyby sytuacja tego wymagała, ale wiedział, że złamałoby mu to serce. Kochał być profesorem, kochał przekazywać innym swoją wiedzę.

Na szczęście nie musiał opuszczać swojego trzeciego domu. Pierwszym, było ich przytulne mieszkanko w Londynie, a drugim Doncaster, w którym wychował się razem z siostrami i bratem.

— Randka? — wypalił zdziwiony dwudziestolatek.

To nie tak, że wcześniej nigdzie razem nie wychodzili. Wychodzili i to nawet często. Mimo to, chłopak zawsze był zaskoczony. W końcu, poważny pan profesor chciał umawiać się z takim dzieciakiem?

Ich relacja rozwijała się... dziwnie. Początkowo złapali dobry kontakt pracodawca-pracownik, jednak z czasem poczuli coś więcej. Oboje myśleli, że jest to zwykła sympatia. Jednak pewnego dnia, gdy Morgan zasnęła, przytulona do młodszego, ten postanowił nie ruszać się z kanapy. Dziewczynka przebudziła się dopiero o dwudziestej drugiej, dlatego Louis zaproponował mu, żeby został na noc. Usiedli wtedy przy lampce wina i może był to alkohol, a może rodzące się pożądanie i uczucie, sprawiło, że się pocałowali. Następnego dnia czekała ich poważna rozmowa, podczas której doszli do wniosku, że chcieliby pozwolić temu rozwinąć się naturalnie.

Two hearts in one HOME II Larry StylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz