5 - I always think about you

1K 67 50
                                    

Na dobranoc albo dzień dobry! 

Listopad przywitał wszystkich nieciekawą pogodą. W Londynie zawsze było zimno, jednak tym razem było gorzej niż zawsze. Zaczął padać śnieg, w ogromnych ilościach, który przykrywał drogi, utrudniając przemieszczanie się.

Pogorszyła się także codzienność Stylesa. Chłopak wciąż zajmował się Morgan, jednak sytuacja między nim a szatynem była niekomfortowa, co dodatkowo go stresowało. W końcu wciąż darzył starszego uczuciami.

Pracował w restauracji, jako kelner, więc zmuszony był do noszenia dość ciężkich rzeczy. Wypłata również nie była warta jego pracy, jednakże musiał trzymać się tego co miał, póki to miał. W weekendy dorabiał w klubie.

Najgorsze było to, że jego cholerny szef, kazał nosić mu dość... skąpe ubrania. Nienawidził pracy w tym miejscu, wszyscy ciągle go dotykali, jakby myśleli, że kelner równa się dziwce albo skąpe ciuchy zaproszeniem do gwałtu.

Bał się, bo wiedział, że niedługo straci tą robotę, ponieważ jego brzuch ciągle rósł i zaraz nie będzie mógł ukrywać ciąży. Był już w siedemnastym tygodniu, jego mdłości nadal pojawiały się niemal cały czas, nie tylko rano, a bóle pleców niemal go zabijały. Dużo czytał, w końcu chciał wiedzieć co teraz będzie się działo z jego ciałem, a także małym gościem wewnątrz jego ciała.

Oprócz pleców bolała go również głowa, a najbardziej serce. Tego dnia miał wybrać się na pierwsze usg, pomijając to wykonane, gdy trafił do szpitala, i musiał iść na nie sam. Kendall i Bella akurat wyjechały do rodziny tej drugiej, więc nie będzie ich przez dobre dwa tygodnie. Tatuś dziecka również nie zobaczy swojego małego potomka, bo nawet nie wie o jego istnieniu, a żadnej innej rodziny zielonooki nie miał. Przecież był sierotą.

Idąc na badania rozmyślał o tym co przeczytał. Podobno jego dziecko ma teraz około trzynastu centymetrów i waży około stu pięćdziesięciu gramów, więc nadal było malutkie. Musiał się przygotować również na większą potliwość oraz krwawienie dziąseł. Mimo braku pieniędzy zainwestował w lepszą szczoteczkę do zębów, z miękkim włosiem, bo akurat jego zęby były bardzo wrażliwe i musiał się z tym pogodzić.

— Dzień dobry — przywitał się grzecznie, wchodząc do gabinetu, gdy usłyszał swoje imię.

— Witam. Jak się dzisiaj czujesz, Harry? — doktor Jones leczyła go, gdy trafił do szpitala, więc już zdążyli się trochę poznać.

— Nadal niezbyt dobrze. Jest mi słabo i przede wszystkim wciąż mnie mdli — wyznał, ściągając swój płaszcz i siadając na twardym krzesełku.

— Martwi mnie to. Twoje mdłości powinny skończyć się wraz z końcem pierwszego trymestru, ale najpierw zajmijmy się badaniami. Zapraszam na wagę — wskazała stojący w rogu pomieszczenia przedmiot. — Powinieneś ważyć przynajmniej pięć kilo więcej, lekka niedowaga może być powodem twojego gorszego samopoczucia. Myślę, że gdybyś przytył, mdłości znikną.

— Postaram się przybrać na wadze — obiecał, wiedząc, że to wcale może nie być takie łatwe. Tak naprawdę nie miał już pieniędzy na życie, ledwo starczało mu do następnego miesiąca.

— Dobrze. Teraz zobaczymy twojego dzidziusia, hmmm? — zaproponowała. Pomogła chłopakowi ułożyć się na kozetce i poczekała aż ten podwinie bluzę. — Uwaga, zimny żel — ostrzegła. — Hmmm, tutaj jest twoja Kruszyna. Chcesz poznać płeć?

— Nie jestem pewien — wyznał, spoglądając na malucha widniejącego na monitorze. W końcu widział coś więcej niż małą kropkę. Wolałby, żeby Louis był obok. — Dobrze, zróbmy to.

Two hearts in one HOME II Larry StylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz