Ostatni!
Jak to jest, organizować pogrzeb miłości swojego życia?
Louis nigdy nie myślał, że czegoś takiego doświadczy.
Jeden telefon ze szpitala zmienił wszystko. Cztery słowa, który wyryły się w jego pamięci jak w skale. Pański partner nie żyje.
Czy można usłyszeć coś gorszego? Chyba nie. Przynajmniej Tomlinson nigdy nie usłyszał czegoś gorszego.
Prawdopodobnie wszyscy w Londynie mogli usłyszeć dźwięk jego złamanego serca, a potem jego szloch, ale jak miał nie płakać w takiej sytuacji?
Nigdy nie cierpiał tak bardzo, nawet gdy został fizycznie skrzywdzony te lata temu. Nic nie pobijało bólu, który odczuwał w tamtym momencie.
Louis po prostu chciał umrzeć, żeby znów być ze swoim małym słoneczkiem. Nigdy nie powiedział mu, że go kocha. Nigdy nie przeprosił za te wszystkie razy, gdy chłopak przez niego płakał. Już nigdy nie ujrzy jego pięknych oczu i nie usłyszy jego śmiechu.
Bo Harry Styles zmarł i już nigdy nie powróci.
Pierwszą myślą Tomlinsona było odebranie życia także i sobie, pobiegł nawet do kuchni i złapał cholerny nóż, jednak na w ostateczności Fizzy go powstrzymała. Przypomniała mu, że ma teraz dwójkę dzieci, które go potrzebują i nie dadzą sobie bez niego rady. Przypomniała mu, że ma całą rodzinę, która zawsze jest do jego dyspozycji.
Tak naprawdę cały pogrzeb zorganizowała Johanna, ponieważ bywały dni, podczas których jej syn ledwo wstawał z łóżka. Każdą czynność robił jak robot i jedyna rzecz, która mu się udawała to granie przy dzieciach.
W końcu nadszedł dzień pożegnania. Całą rodziną wybrali się na cmentarz i niebieskooki ponownie pękł, gdy opuszczano trumnę do ziemi.
— Nie! Kocham cię Harry, rozumiesz? Nie możesz mnie zostawić! — krzyczał i płakać, wyrywając się Markowi, który próbował go przytrzymać, gdy próbował podbiec do trumny. W końcu wycieńczony upadł na kolana. — Nie zostawiaj mnie — zapłakał.
***
— Lou, Louis, obudź się — usłyszał głos obok i gwałtownie poderwał się do góry. Nie był na cmentarzu, był w swojej sypialni. Jego oczy znowu zaszły łzami, gdy poczuł delikatną dłoń na swoich gołych plecach. — Znowu ten sen, kochanie?
— Boże, Harry — wyszeptał i obrócił się do chłopaka, który patrzył na niego zmartwionym wzrokiem. — Kocham cię — dodał, wtulając się w mniejsze ciało.
— Ćśśś, wszystko jest dobrze — Styles pozwalał, aby ukochany płakał w jego szyję. — Kocham cię najmocniej na świecie. Ja, Morgan i Willow, wszyscy cię kochamy — obiecywał.
— Nienawidzę tego snu — wyjawił, gdy już się uspokoił. — Nie rozumiem czemu ciągle mi się śni. Przecież obudziłeś się ze śpiączki już pół roku temu.
Tak. Kiedy Tomlinson dostał telefon ze szpitala, okazało się, że Harry się wybudził, a nie umarł. To jego straumatyzowana wyobraźnia podpowiadała mu taki czarny scenariusz. Tak naprawdę wszystko było dobrze, odkąd zielonooki wrócił do domu.
Oczywiście początkowo potrzebował trochę czasu, żeby wrócić do pełnej sprawności, jednak wystarczyło kilka wizyt u rehabilitantów oraz ćwiczenia w domu, aby jego stan się poprawił.
Udało mu się również zaliczyć pierwszy rok studiów, co Liam niesamowicie mu utrudniał, jednak zrobił to. Stracił na tym część wakacji i oboje, on i Tomlinson, byli cholernie wymęczeni. Zielonooki pokazał Paynowi, że mimo jego nienawiści, w kierunku jego osoby, jest bardzo dobrym studentem. Jednym z najlepszych na roku, mimo przeciwności losu.
CZYTASZ
Two hearts in one HOME II Larry Stylinson
FanfictionLouis Tomlinson nie spodziewał się, że gdy w październiku wróci na uczelnię jako profesor, jednym z jego studentów będzie Harry. Harry Styles, który od dwóch lat opiekuje się jego córką - Morgan. Harry Styles, z którym łączy go romantyczna i fizyc...