1 - But we're still young

1.4K 75 98
                                    




Zapraszam na pierwszy rozdział i oczywiście zachęcam do komentowania, ponieważ jest to dla mnie ogromna motywacja do dalszego pisania, Puchatki!

— Pyszny był ten makaron — sapnął Louis, opierając się bardziej o krzesło. — Pękam.

— To prawda, jednak moja pizza była lepsza — kłócił się młodszy. Został zabrany do miłej, włoskiej knajpki, która była naprawdę przytulna. Cieszył się, że szatyn wybrał to miejsce, zamiast jakiejś wytworniej i drogiej restauracji, bo zwyczajnie nie miał na to pieniędzy.

— Była dobra, racja — przytaknął, po czym zauważył przechodzącego obok kelnera. — Przepraszam, moglibyśmy dostać rachunek?

— Jasne. Będzie płacone kartą czy gotówką?

— Kartą — odpowiedział, ignorując kopnięcie w kostkę.

— Louis — syknął brunet. — Zapłacę za siebie.

— Nie wygłupiaj się, kochany. To randka, na którą cię zaprosiłem, dlatego ja stawiam — stwierdził i uciął temat, widząc minę młodszego. — Zatrzymamy się w sklepie po jakieś wino? — zaproponował.

— Szczerze mówiąc... — zaczął chłopak, jednak przerwał, gdy obok ponownie pojawił się kelner. Odczekał aż ten odjedzie. — Mam ochotę na coś innego niż wino, dlatego myślę, że możemy jechać prosto do ciebie.

***

Droga do mieszkania starszego bardzo im się dłużyła. Oboje mieli świetne humory, na ich ustach znajdowały się małe uśmieszki, które nieskutecznie starali się ukrywać. Dłoń niebieskookiego błądziła po udzie chłopaka, czasem zahaczając o jego pachwiny. W takich momentach młodszy aż wstrzymywał powietrze.

Wreszcie dotarli na miejsce. Louis wyszedł z samochodu i okrążył go, aby otworzyć drzwi od strony pasażera.

— Gentleman — zarumienił się dwudziestolatek, jednak przyjął wystawioną w jego stronę dłoń i dał przeciągnąć się do mieszkania. Było już po dwudziestej drugiej, dlatego musieli zachować ciszę, mimo to chichotali przemierzając kolejne schody.

Gdy tylko drzwi się za nimi zatrzasnęły, młodszy od razu został do nich przyparty z taką siłą, że aż odebrało mu na chwilę mowę. Kiedy odzyskał zdolność do myślenia, spojrzał na swojego kochanka.

— Pocałuj mnie, głupku — wyszeptał. Ledwo skończył zdanie i już poczuł wąskie usta, na tych swoich – pełnych. Ten pocałunek nie należał do spokojnych, delikatnych czy też romantycznych. Nie. Ten przekazywał ich wszystkie pragnienia, a także głęboko ukryte fantazje. Poruszali swymi wargami, niczym w niesamowitym tańcu.

W pewnym momencie Harry rozchylił swe usta, w ten sposób wpuszczając język starszego do środka.

Niebieskooki zatracił się w tym pocałunku do tego stopnia, że nie zauważył jak młodszy ułożył swoje dłonie na jego ramionach, dopóki nie został odepchnięty.

W pierwszej chwili pomyślał, że coś się stało albo zrobił coś źle i już chciał zaczął przepraszać. Jego szok jedynie się pogłębił, gdy zauważył jak, ten z pozoru niewinny chłopiec, klęka przed nim, oblizując opuchnięte usta.

Jego rozporek został rozpięty, bokserki zsunięte, a on poczuł delikatny dotyk chłodnej dłoni na swoim półtwardym członku. Sapnął na przyjemne uczucie, spoglądając w dół i łapiąc kontakt wzrokowy z brunetem. Palce wplótł w miękkie loki, niemo zachęcając go do dalszego działania.

— Bądź grzecznym chłopcem, Harry — upomniał młodszego. Z ulgą poczuł mokry język, który przesunął się od podstawy aż do czubka jego penisa. Chłopak zassał się na nim, następnie biorąc go głębiej do buzi. Swoje dłonie ułożył na tyle ud trzydziestolatka, pokazują mu, że może robić wszystko co chce. Dzięki temu, szatyn zaczął poruszać swoimi biodrami, z początku delikatnie, jednak z każdą chwilą ruszał się coraz szybciej i mocniej, trzymając loki w pięści.

Two hearts in one HOME II Larry StylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz