10 - YOU bring me HOME

972 64 51
                                    

Ostatni rozdział! Potem już tylko epilog nam został!

Okazało się, że tydzień, to naprawdę mało czasu.

Tydzień na przystosowanie mieszkania do pojawienia się małego dziecka, brzmiało... niewykonalnie.

A jednak im się udało. Prawie.

Za kilkanaście godzin, następnego ranka, Louis powinien pojawić się w szpitalu, aby zabrać córkę do domu, a on jeszcze składał mebelki.

Pokój był już pomalowany, na beżowo. Wszystko było kupione, a komoda została już skręcona i wypełniona dziecięcymi ciuszkami. Praktycznie wszystko było gotowe, tylko Tomlinson miał mały problem ze złożeniem łóżeczka.

Robił to na środku korytarza, ponieważ reszta pokoju była gotowa, ozdoby również już ustawił, tylko to cholerne łóżeczko zostawił na koniec.

Ostatecznie się poddał, zbiegł na dół i zapukał do mieszkania naprzeciwko.

— Louis? Coś się stało? — zdziwiła się Perrie, która otworzyła mu drzwi z Axelem na ręku.

Szatyn pamiętał jak kilkanaście miesięcy temu to ona pomagał dziewczynom skręcać mebelki, co trwało trzy razy dłużej niż powinno, ale ostatecznie im się udało. On i Jade nie są bezpiecznym połączeniem, jasne?

Historia Edwards również nie była łatwa. Mieszkała z Jade i Leigh-Anne, mimo że miała chłopaka, a nawet narzeczonego, ponieważ Alex pracował w wojsku i często go nie było. Kiedy okazało się, że blondynka jest w ciąży, mężczyzna był akurat na misji w Afganistanie, z której niestety nigdy nie wrócił, dlatego mały Axel wychowywał się w domu z mamą, dwiema ciociami i wujkiem za ścianą. Naprawdę nie brakowało mu miłości, był szczęśliwym dzieckiem, a każdy pomagał Perrie jak tylko mógł.

— Nic się nie stało tylko... mógłbym prosić was o pomoc? Morgan już śpi, jutro rano jadę do szpitala odebrać Willow, a nie potrafię skręcić tego cholernego łóżeczka — wyznał przyjaciółce. Była dla niego jak siostra, one wszystkie były.

— Dziewczyny! — krzyknęła w głąb mieszkania. — Idziemy do Lou! — zarządziła, po czym podała Tomlinsonowi chłopca i ruszyła do jego domu, podciągając rękawy. Zaraz za nią poszły pozostałe dwie kobiety, a niebieskooki został na korytarzu sam z małym dzieciakiem.

— Twoja matka oszalała, wiesz Ax? — powiedział do chłopca, który patrzył na niego zdezorientowany.

— Ma? — wybełkotał, wypuszczając przy okazji bąbelek śliny z buzi.

— Tak, mama — westchnął i poszedł zobaczyć, czy wszystko u dziewczyn okej. Prawdopodobnie ogarną to łóżeczko szybciej niż on i bez uszkodzenia swoich zadbanych dłoni czy paznokci, w przeciwieństwie do niego.

Nie był wielce uzdolniony manualnie, dobra?

Tak jak się spodziewał, w ciągu kilku minut, podczas których on siedział na kanapie, bawiąc się z Axem, one miały mebel już prawie złożony.

— Jakim cudem? — zdziwił się Tomlinson.

— No wiesz — zaczęła Leigh. — Dużo łatwiej skręca się meble, gdy instrukcja nie jest do góry nogami — wyśmiała go.

— Oi, zamknijcie się — zaśmiał się. — Może nie jestem najlepszy w te klocki, ale zobaczycie, następnym razem nie dostaniecie sernika mojej mamy.

— Pffff, przecież jak Jay przyjeżdża do Londynu, najpierw odwiedza nas, a dopiero potem ciebie — zauważyła poprawnie Thirlwall.

— Cicho tam — zezłościł się i obraził jak mały szczeniak.

Two hearts in one HOME II Larry StylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz