4

694 57 70
                                    

<3

Dźwięk dzwonka rozniósł się po całym mieszkaniu bruneta, który tylko jak to usłyszał, podbiegł do drzwi. Otworzył je, lekko wyglądając przez szparę, by sprawdzić, kto chciał do niego przyjść. Jego kosmyki włosów wystawały zza drzwi, sprawiając ogromny uśmiech na twarzy Jaya.

– to tylko ja Jungwon – zaśmiał się chłopak, pukając cicho w drzwi, by rozluźnić odrobinę atmosferę pomiędzy nimi. Zobaczył, jak one się otwierają i z dużą pewnością zaczął iść naprzód, wchodząc do mieszkania młodszego chłopaka.

– przyjechałeś na deskorolce? – zapytał się zdziwiony Jungwon, otwierając delikatnie buzię. Spojrzał na chłopaka przed nim i podniósł brwi do góry w niedowierzaniu. – przecież pada...o boże, jaki ty mokry jesteś – powiedział zszokowany, od razu kierując się w stronę łazienki.

– wyschnie za chwilę – zaśmiał się, widząc, jak chłopak wraca z różowym ręcznikiem, kręcąc głową na boki. Nasadził go na głowę kolegi i zaczął trzeć, próbując choć trochę osuszyć włosy Jaya.

– ta wyschniesz, prędzej się przeziębisz – przewrócił oczami i rzucił ręcznik na bark wyższego. – chodź dam ci ubrania – westchnął, ponownie wchodząc po schodach na górę, gdzie znajdował się jego pokój.

– są twoi rodzice? – spytał się, bierąc do ręki złożone idealnie w kostkę ubrania od chłopaka. Dostał bluzę i dresy- idealnie na spokojny wieczór wspólnego oglądania serialu.

– nie ma ich – powiedział, spoglądając na mokrego Jaya i kolejny raz kręcąc głową na boki w niedowierzaniu. – wolisz oglądać tutaj czy w salonie? – zapytał się, włączając laptopa i odwracając się tyłem do kolegi, by tamten mógł w spokoju się przebrać.

– tutaj – odpowiedział, zakładając dresy. Przetarł ręką włosy i założył kaptur, podchodząc później do chłopaka.

– ale wiesz, że tu jest mniejsze łóżko? – kolejny raz się zapytał wyższego, odpalając już serial.

– a to nie o to chodzi? – mówił, wskakując na łóżko i układając swoje ciało przy ścianie. Poprawił bluzę tak, by już mu nie było widać brzucha i uśmiechnął się niewinnie w stronę stojącego przed nim bruneta, który jedynie westchnął, układając się obok.

•••

Było już późno. Ciemność za oknem panowała od dawna, jednak oni dopiero to zauważyli, kończąc piąty odcinek nowego sezonu i słysząc, jak w ich brzuchach właśnie zaburzało. Jungwon się przejął, w końcu to przez niego Jay będzie teraz musiał wracać do domu po pierwsze głodny po drugie po ciemku i to jeszcze na tej nieszczęsnej deskorolce.

– to jak? – zapytał się Jay, trąc oczy palcami – skończymy to innym razem? – dopytał się, wstając i zaczynając rozciągnie wszystkich mięśni po kolei. Jego szyja odrobinę bolała od niewygodnej pozycji, w jakiej był, jednak on wolał nic nie mówić, dobrze wiedząc, że czas spędzony z Jungwon l mu to wynagrodził.

– tak – wyszeptał, zastanawiając się. – mogę cię trochę podprowadzić? Żebyś nie wracał sam całą drogę – zapytał się, samemu przecierając oczy i cicho ziewając. Obaj byli bardzo zmęczeni cały dzień w szkole i jeszcze oglądanie przed laptopem do późna oczywiście, że miało swoje skutki.

– możesz, ale nie musisz – powiedział, poprawiając włosy pod kapturem.

Zeszli na dół i w ciszy zaczęli wkładać buty. Jungwon jakieś pierwsze lepsze kroksy, które trafiły się być czerwone, a Jay swoje już bardzo zniszczone trampki od jazdy na desce.

– chcesz się przejechać? – zapytał się starszy, hamując nogą pojazd. Spojrzał w stronę kolegi i z podniesiona brwią wyczekiwał na odpowiedź.

– uh nie dziękuję, nie potrafię jeździć – powiedział, oblizując usta. Był lekko zestresowany, w końcu nie zawsze lądujesz w łóżku, oglądając serial z chłopakiem, z którym zamieniłeś dwa zdania.

– nauczę cię – powiedział, uśmiechając się – albo inaczej, pomogę ci się przejechać kawałek i zobaczysz, czy ci się spodoba – dodał, schodząc z deskorolki i wyciągając dłoń w stronę drugiego chłopaka.

– co ja robię – westchnął, wchodząc na pojazd i o mało co nie wywalając się na nim. Jego jedna noga pojechała w jedną stronę, druga szukała ziemi, ale ostatecznie i tak ręce znalazły ratunek na barkach stojącego przed nim Jaya. Chłopaka, który próbując zachować poważną twarz, prawie wybuchł śmiechem.

– Jungwon to nie jest dywan, nie możesz tak po prostu na to wchodzić – zaśmiał się cicho i pomógł tym razem wejść w spokoju chłopakowi na deskorolkę.

– zabije się w tych klapkach, prawda? – zapytał się, trzymając mocno ciała bruneta. Trochę się trząsł i było blisko, by nie upadł, ale na szczęście Jay ułożył rękę na jego talii, by przytrzymać go mocniej w miejscu.

– jasne, że nie, pod moim okiem nic ci się nie stanie – powiedział, dumnie się uśmiechając.

– a właśnie, a co do tego, jak mam ci się odpłacić za laptop, już wymyśliłeś? – zapytał się, póki pamiętał. Jego usta od razu po tym były mocno zagryzione pod zębami, ze skupieniem uważając, by nie upaść.

– tak – powiedział, na chwilę puszczając chłopaka, który chyba nawet nie wiedząc o tym, pojechał sam dalej. Jay od razu za nim pobiegł i złapał go ponownie, dobrze wiedząc, że jak dojdzie do chłopaka to, co się właśnie stało, spanikuje i przez to upadnie. Trochę więcej pewności siebie i byłby idealny na skatera. – chcę, żebyś poszedł ze mną do kawiarni. Tam pracuje moja ex. –

– co? Po co ja tam? – zapytał się, nie rozumiejąc, o co chodzi chłopakowi. Jego oczy z butów przeszły na twarz naprzeciw i z niezrozumieniem zaczęły się w niego wpatrywać.

– to chyba oczywiste, żeby była zazdrosna? – odpowiedział, ironicznie się jego pytając. Westchnął cicho i podniósł głowę, krzyżując ich spojrzenia. – będziesz udawał mojego chłopaka, aż się wkurwi i rzuci pracę w kawiarni Heeseunga, próbując go podrywać całą zmianę.

<3

𝗺𝘆 𝗜𝗧 𝘀𝗽𝗲𝗰𝗶𝗮𝗹𝗶𝘀𝘁? | 𝗃𝖺𝗒𝗐𝗈𝗇Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz