Rozdział Dwudziesty

76 5 3
                                    

Gdy rudowłosy zawołał mnie do holu, nie byłam zadowolona z przerwanego odpoczynku. Niechętnie wstałam z łóżka i dosiadłam się do wielkiego stołu, na którym leżała mapa. Sasuke uważnie ją studiował. Trwaliśmy tak przez dłuższą chwilę, kiedy w końcu zniecierpliwiona wypaliłam.

-Długo jeszcze? - czarnowłosy spiorunował mnie wzrokiem.

-Myślę.

-Długo myślisz - przewróciłam oczami -W takim razie zajrzę do Suigetsu.

Podniosłam tyłek, kiedy Uchiha nie protestował i skierowałam kroki do białowłosego. Uchyliłam drzwi od sypialni. Chłopak leżał w tej samej pozycji, w której go zostawiłam. Podeszłam i położyłam mu dłoń na czole. Nadal był rozpalony. Martwiło mnie to a z drugiej strony wcale nie dziwiło. Otarł się o śmierć. Gdyby ANBU dopadło ich pod samą Konohą nie mieliby szans. Tylko co tam się stało?

I dlaczego Sasuke nie może sobie tego wybaczyć? Czyżby Suigetsu był dla niego kimś więcej niż tylko kompanem w drodze do celu? Nie posądzałam go o nawiązywanie takowych więzi, gdy to wyrzucił Naruto, że je zrywa ze wszelkimi osobami na świecie. Miał być tylko on i Itachi. I nieodłączna nienawiść prowadząca do aktu zemsty. Im głębiej analizowałam osobę czarnookiego, tym bardziej zdawałam sobie sprawę, że naprawdę go nie znam i nie rozumiem. Mówiłam to już? Mówiłam, tak pewnie z dziesiątki razy.

Wyjęłam z torby strzykawkę i napełniłam płynem. Wstrzyknęłam substancję w mięśnie. Nie wiem, co będzie się działo przez najbliższe godziny, ale mam nadzieję, że Hozuki nie dostanie zapaści. Opuściłam pomieszczenie i na powrót zajęłam miejsce przy stole. Oparłam brodę na kolanie i wpatrywałam się w organizatora całego przedsięwzięcia. Wyglądało na to, że coś wymyślił.

-Nie mam innego wyjścia, Juugo. Sakura i tak miała zastąpić Karin. Teraz nie ma odwrotu. Za blisko jestem, by zmienić plany - powiedział czarnooki wpatrując się w rudego mężczyznę.

-To znaczy? - zapytałam. Chyba ominął mnie kawałek jakiejś rozmowy. Chłopaki kompletnie mnie zignorowali, wciąż rozmawiając między sobą.

-Jesteś pewien, Sasuke? Nie będziesz miał eskorty. Nie będziesz miał ochrony. A co, jeśli inni się wmieszają? A jego partner?

Sasuke wzruszył ramionami. Wyglądało na to, że pewne elementy planu zostały opracowane co do szczegółu albo nie zostały opracowane wcale.

-On wie, że po niego idę. Będzie chciał rozegrać to sam na sam.

-Powiecie mi w końcu o co chodzi? - zapytałam po raz kolejny licząc, że uzyskam jakiekolwiek zainteresowanie z ich strony. Uchiha w końcu przeniósł na mnie wzrok i wpatrzył się ze skupieniem w moje oczy.

-Juugo musi zostać z Suigetsu. A to oznacza, że ty idziesz ze mną - powiedział.

-Ahaaa. Ale gdzie? Kiedy? Po co? - z moich ust wydobyło się milion pytań.

-Wszystko w swoim czasie. Póki co musimy się zbierać, jutro musimy znaleźć się w Kraju Wody.

Zmarszczyłam brwi. Sami? Nie boi się, że będę próbowała uciec? Zaufał mi? Mam zostawić chorego pacjenta w gorączce, do tego na pastwę losu, bo umiejętności medyczne Juugo były równe zeru. Nie podoba mi się to. Ale wiem, że Uchiha i tak zrobi, co chce. Nie ma sensu się kłócić. Westchnęłam teatralnie i wstałam.

-Chodź, Juugo. Wytłumaczę ci parę rzeczy - chłopak kiwnął głową i posłusznie za mną podążył.

Pokazałam mu wszystkie potrzebne przedmioty: strzykawkę, ampułki z lekami na różne dolegliwości, antybiotyki, gazy, szyny, maści. Nauczyłam go jak dezynfekować igłę, pojemnik i tłok. Słuchał ze skupieniem, dopytując gdy miał wątpliwości. Wytłumaczyłam również w jaki sposób zmienić opatrunki i wykonać usztywnienie. Nie wiedziałam ile czasu zajmie nam ta eskapada.

The darknes holding me tightly - SasuSaku/NaruSakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz