Rozdział Dziewiąty

101 4 3
                                    

Noc była upojna. Przyjemna, pełna emocji, uniesień, a przede wszystkim krótka. Zasnęłam jak kamień. Nic mi nie przeszkadzało, nie słyszałam żadnych dźwięków. Teraz wszystko zaczęło do mnie docierać. Uchyliłam jedną powiekę i napotkałam goły tors blondyna. Jego klatka piersiowa unosiła się spokojnie. Jeszcze spał. Leżałam przytulona do niego i zastanawiałam się czy to wszystko wczoraj zdarzyło się naprawdę. Wyjrzałam za okno, słońce było prawie w zenicie. Wcale się nie dziwię. Powoli świtało gdy się kładliśmy.

Uniosłam głowę i wpatrzyłam się w zaspaną twarz chłopaka. Pocałowałam go delikatnie w usta. Nie poruszył się. Wstałam po cichutku i narzuciłam nieopodal leżącą pomarańczową bluzę. Powędrowałam do łazienki, gdzie odświeżyłam się na miarę możliwości, a potem stanęłam przed lodówką. O dziwo znajdowało się w niej cokolwiek. Zaczęłam się zastanawiać czy Naruto zaczął się dobrze odżywiać, czy po prostu spodziewał się mnie tutaj dzisiaj rano. Chyba zna mnie lepiej niż ja sama. Wyciągnęłam z urządzenia jajka, mleko i owoce i postawiłam na wyspie kuchennej. Krzątałam się jeszcze chwilę szukając paru rzeczy po czym zaczęłam kroić w plasterki brzoskwinię. Starałam się zachowywać jak najciszej i dać sobie chociaż czas na przygotowanie śniadania. Moje niedoczekanie. Poczułam na ramionach ciepłe ręce. Zaczęły zjeżdżać w dół po moich przedramionach, aż dotarły do dłoni i przycisnęły je do blatu. Za plecami pojawił się ubrany tylko w spodnie Naruto. Naparł na mnie torsem i biodrami. Jego twarz pojawiła się przy moim uchu.

-Dzień dobry - wymruczał słodko i złożył całusa na mojej szyi. Westchnęłam cicho. Przekręcił mnie przodem do siebie a potem zwinnym ruchem posadził na wyspie. Stanął między moimi nagimi udami i złapał ze nie. -Czy ty gotujesz?

-Staram się, ale skutecznie mi przeszkadzasz - puściłam mu oko -Jak dasz mi chociaż piętnaście minut to coś zjemy.

-Yhym... Może tyle wytrzymam - również puścił mi oko, cmoknął mnie w policzek i ulotnił się do łazienki. Wzięłam się szybciutko za wymieszanie ciasta na omlety, rozgrzałam patelnię i nalałam na nią odpowiednią ilość. Dokończyłam krojenie owoców a z cukru wytworzyłam w moment cukier puder. Gdy blondyn otworzył drzwi, na wyspie kuchennej wylądowały dwa talerze. Usiedliśmy do posiłku.

-Wczoraj nie zdążyliśmy obgadać jeszcze dwóch rzeczy - niebieskooki spojrzał na mnie z zaciekawieniem i dał znak żebym kontynuowała -Czy ty w ogóle myślałeś o Hinacie?

Jego oczy wcale nie wyrażały zrozumienia. Chyba nie myślał w ogóle na ten temat. Może nawet nie wie nadal o czym myślę ja.

-Ale, że co o Hinacie? Coś się stało? - tak myślałam...

-Dobrze wiesz, że się w tobie kocha od dzieciaka. Myślałeś jak się poczuje kiedy się o nas dowie?

Dopiero gdy wypowiedziałam to pytanie na głos, dotarł do niego mój przekaz. Przestał na chwilę jeść i zagapił się w szafki przed nim. Trwał tak chwilę.

-Nie - myślałam, że się zakrztuszę -Nie myślałem, ale wynika to z jednego powodu. Nigdy nie dałem jej do zrozumienia, że coś do niej czuję. Owszem, dopingowałem ją, przyjaźniliśmy się, wspieraliśmy. Ale nie interesowała mnie w kwestii związku czy nawet łóżka. Jestem teraz z tobą. Nikomu niczego nie obiecywałem. Inni będą musieli się z tym pogodzić - wyrzucił z siebie i wrócił do jedzenia. Kurczę, ma rację. Hinacie będzie przykro, ale jaki mamy na to wpływ? Przecież nie będziemy się ukrywać, jesteśmy dorośli.

-Okey - oznajmiłam krótko.

-To była jedna rzecz, a druga? Zaczynam się martwić Sakura - pogroził mi widelcem.

-Druga jest nieco prostsza. Dobrze wiesz, że tylko my jesteśmy jeszcze geninami. Pora coś z tym zrobić kochanie - również wymierzyłam w niego widelcem i się uśmiechnęłam prowokująco.

The darknes holding me tightly - SasuSaku/NaruSakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz