Rozdział Osiemnasty

81 6 0
                                    

    Wpatrywałam się w fioletowe oczy z niedowierzaniem godnym upartego dziecka. To, co powiedział wydawało się być nie na miejscu i jednocześnie tak odpowiednie. Jak już zauważyłam wcześniej, pościel pachniała znajomo, lecz nie wiedziałam dlaczego. Teraz nabrało to sensu. To był zapach Uchihy.

-Dlaczego to zrobił? - zapytałam jedynie.

-Nie wiem. Sasuke jest dziwny - Suigetsu w odpowiedzi przewrócił oczami -Znam go już szmat czasu, ale przy tobie zachowuje się jak ludzie, którymi do tej pory gardził.

-To znaczy jak? - zapytałam zaintrygowana, kiedy pierwszy szok przeszedł. Zajmowałam się wklepywaniem danych w komputer a co jakiś czas zerkałam jednym okiem w mikroskop i robiłam notatki na pożółkłych kartkach.

-Jest cieplejszy, opiekuńczy, melancholijny, przejmuje się tobą. Do tej pory nie przejmował się nikim. Nie znam go od tej strony. Gdybyś go widziała kilka miesięcy temu, gdy wyrwał się spod kontroli Orochimaru... Czysta furia.

Słuchałam słów chłopaka z niemałym zainteresowaniem. Ja również znam kruczowłosego szmat czasu (jeśli można tak powiedzieć po dekadzie nieobecności) i wiem, że nigdy nie był troskliwym osobnikiem. Faktycznie - był dziwny. Tylko co za tym stało? Przecież zaledwie chwilę temu usłyszałam, że jestem irytująca. Nie miał żadnego powodu by otaczać mnie jakąkolwiek opieką i nie zauważyłam do tej pory by był milszy niż zazwyczaj. Jak zwykle był małomównym gburem. Nachmurzyłam się mimo zasłyszanych informacji.

-I tak jest dupkiem - białowłosy zaśmiał się głośno i tak radośnie, że aż sama się uśmiechnęłam -A tak na poważnie, to jeśli mam tu jeszcze chwilę zostać, z "mojej" szafy mają zniknąć te ubrania. Chcę się normalnie ubrać, a nie jak jakaś dziwka.

-Tak myślałem, patrząc na ciebie, że ubrania tej małpy Karin nie przypadną ci do gustu. Zobaczę co da się zrobić. Pomóc ci w czymś?

Hozuki nie był głupim mężczyzną toteż przysiedliśmy razem do wyników badań. Obejrzeliśmy prześwietlenia i zapis EKG. Zrobiłam dla siebie notatki, zapisując wszystko, by przedstawić potem szanownemu panu. Analizując jego stan zdrowia, zrozumiałam, że nie zrobiłam jednego - nie przebadałam dokładnie Przeklętej Pieczęci. Jutro czeka mnie jeszcze kawałek roboty. Ale będę miała okazję poobcować z eksperymentem wężowatego Sannina. Nim się obejrzałam, minęło kilka godzin. Zasiedzieliśmy się nad analizą. Mój partner zbrodni był bardzo pomocny a dodatkowo rozśmieszał mnie w tej ponurej sytuacji. Gdy dopięliśmy swego, opuściliśmy laboratorium. Poszliśmy razem coś przekąsić a potem Suigetsu odprowadził mnie pod drzwi mojego... Jego pokoju i życzył dobrej nocy. Nacisnęłam nieśmiało klamkę. Skoro teoretycznie to jego łóżko... To wszystko tłumaczy dlaczego spał w fotelu. Weszłam do środka, jednak pomieszczenie było puste. Odłożyłam notatki na stolik, po czym ściągnęłam buty i usadowiłam się w tym samym meblu, w którym często przesiadywał Uchiha. Wzięło mnie ponownie na rozmyślenia.

Mimo tej zimnej fasady skończonego drania, nie mogłam na niego narzekać. Jednak wywoływał we mnie reakcje, których wyzbyłam się dawno temu. Pamiętam doskonale jak było na początku. Pierwsze dwa lata praktycznie za nim przepłakałam. Łudziłam się, że wróci i powie "Kocham cię Sakurka, zostań moją żoną!". Myślenie głupiej dziewuchy... Gdy Naruto wyruszył z Jiraiyą w podróż swojego życia, ja przeżywałam w Konosze swoją. Podróż od melancholii, smutku, żalu i płaczu przez gniew, agresję, autodestrukcję do trochę rozżalonej akceptacji i zamknięcia tego rozdziału w życiu. Po jakichś pięciu latach zamknęłam szufladkę zwaną "Uchiha Sasuke".

Wtedy też stałam się harda, może wręcz arogancka, niecierpliwa, zaczepna i pewna siebie. Otworzyłam się na świat dookoła mnie, na przyjaciół, na innych mężczyzn. Gdy zaczęłam widzieć w oczach innych własne odbicie, zrozumiałam, że jestem atrakcyjna, inteligentna, zabawna. Podbudowało mnie to na tyle, że byłam po prostu szczęśliwa. Miałam kilku partnerów na dłużej, więcej na krótko. Najdłuższą relację utrzymywałam jednak z Kibą. Spotykaliśmy się po kryjomu prawie rok. Zaczęło się od jakiejś imprezy w barze a skończyło na gorącym seksie w jego łóżku. Dogadywaliśmy się na tej płaszczyźnie zajebiście. Potem zaczęły się długie, nocne rozmowy. Rozumieliśmy się, mogliśmy sobie wyżalić, powygłupiać się. Z czasem jednak dostrzegłam, że z jego strony zaczyna być coś więcej. Z mojej niestety tego nie czułam. Był bardzo bliski mojemu sercu, ale nie potrafiłam go pokochać w ten sposób. A na samym końcu tej historii pojawił się Naruto...

The darknes holding me tightly - SasuSaku/NaruSakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz