9.

9 1 0
                                    

Problemem jest jednak to, że kiedy odwracam się do tyłu, inni też jakby zamarli w bezruchu. Wszyscy stoją i nawet nie widzę żeby oddychali, jedyna osobą, która się rusza, jest chłopak z rozciętą ręką. Chowa miecz i zaciska pieść, z której krew spływa obficie na kamienną posadzkę. Przerażona niekontrolowanie cofam się pod ścianę, aż całkowicie do niej nie przylegnę. Jest zimna oraz wilgotna, co daje mi do  zrozumienia, że to nie jest sen. To wszystko co dzieje się teraz wokoło mnie, krew, budynek bez wyjścia, rozbite szkło, które wszędzie się wala, oni wszyscy i te... tatuaże na ich ciałach... Ten chłopak z rozcięta dłonią. To wszystko jest prawdą, nie mam żadnych złudzeń. Sama już nie wiem w co wierzyć, jednak gdzieś w podświadomości mam informacje, że jest ktoś kto mi pomoże. Co prawda mogę się spotkać z tą osobą, jednak będzie to trudniejsze, niż skąplikowane.

I- Co tu sie dzieje ?

Postanawiam przerwać te głuchą ciszę, ale to był chyba błąd. Mężczyzna, który stał ode mnie jakieś 5m dalej, przyciska mnie po raz kolejny do chodnej powierzchni ściany, a ja nie mogę złapać oddechu

JK- Kim jesteś ? Czemu nie zastygłaś jak inni ?

I- N-nie wiem.. cough cough

Nie jestem w stanie oddychać, a co dopiero mówić. Łapie zdesperowana za jego ręce, próbując usilnie oderwać je od siebie. Mam wrażenie, że to nie ludzka ręka zaciska się na moim gardle, tylko stalowy łańcuch. Automatycznie wbijam paznokcie w skórę przeciwnika, ponieważ zwykłe spróbowanie zdjęcia ręki nic nie daje. Za to palce chłopaka zaciskają się coraz ciaśniej. Moje usta rozszerzają się jak tylko mogą, łapiąc uporczywie powietrza. Kątem oka patrzę na niego, a moje oczy jakby mylił już umysł. Nie wygląda już jak człowiek, gałki ma czarne, a twarz pokryta jest jakiegos rodzaju rysunkami ? Tak samo jak dłoń, nie są to rysunki jak na ciele innych. Są... piękniejsze. Nagle ucisk lżeje, a ja korzystając z chwili łapie oddech jak ryba. Kiedy zostaje całkowicie uwolniona, i nic mnie nie utrzymuje w pionie, osuwam się na kolana. Ręką badam wciąż bolące gardło, skóra mnie  piecze. Słyszę syk oraz skowyt

JK- Kim ty kurwa jesteś ?!

Patrzę do góry, Jungkook stoi 3 metry ode mnie z nienawiścią w oczach. Trzyma się za zranioną rękę, czemu on się mnie pyta Kim jestem ? Przecież całkiem niedawno walczył o moje życie, razem z moim przyjacielem. Jeszcze przed chwilą był w stanie za mnie umrzeć ! A teraz pyta się jakby nie wiedział skąd się tu Wzięłam, ani po co tu jest. Dotykam dłonią bolącej głowy, nie wyczuwam żadnego rozcięcia, oraz żadnej krwi we włosach. Zamykam oczy, po czym mrugam nimi przez chwilę. Obraz trochę się rozmywa, a ja wiem, że długo nie pociągnę.  Może uda mi sie jeszcze ogarnąć ostatnie kilkadziesiąt sekund, ale w końcu i tak stracę przytomność. Nagle chłopak znów pojawia się obok mnie, a na skroni czuję coś delikatnego i miękkiego. Spoglądam na niego, a w pamięci pojawia się parę obrazów, które jakby wróciły na swoje puste miejsce. Sięgam do nich, chcą wiedzieć co to. Jednak kiedy już wiem co w nich jest, moim ciałem wstrząsa dreszcz. ON tam jest..

I- Skąd, ja cie znam ?

Z moich ust wydobywa się cichy szept, jednak ja wiem w 100%, że on usłyszał pytanie. A to nie dla tego, że jest blisko. To nie dla tego..

Jungkook.POV.

Po niecałych 5 minutach wracam do swoich zmysłów, czuję na sobie lekki ciężar. Zauważam dziewczynę, która nieprzytomna opiera się o mnie. W ręce czuję krew, to możliwe, że ją zraniłem ? Szybko spoglądam na część ciała, na szczęście to tylko moje zranienie. Wycieram dłoń w ubranie, po czym układam ją na podłodze. Wstaję I patrzę na nią z góry, kogoś mi przypomina, do tego wewnętrzny duch ma tajemnice, które przede mną ukrywa. Wszystkiego się dowiem, jak tylko znajdę Świętą i zdejmie ona blokadę z mojej duszy. Puki co, zostawiam rozmyślenia na później. Znów ogarniam wzrokiem wszystko dookoła, no tak, miałem nas stąd wydostać. Zaklęcie dużo mi nie zajmuje, ponieważ krew już została wylana, a słowa są proste. Wypowiadam je bez żadnych, zbędnych dodatków. Drzwi w ścianie otwierają się sekundę po tym, jak tylko wszyscy znów powracają do ruchu. Zauważam, że młoda wciąż leży na podłodze. Pewnie uzna to za sen, tak chyba będzie najlepiej. Ktoś do niej podchodzi i zaczyna badać

JM- Co za skurwiel, podduszał cię ?! Oby skazali go na najgorsze męki w piekle

Coś mi się nie wydaje, żeby to był tamten demon. To mogłem być ja.., więc nie zadziałał na nią urok jaki zazwyczaj sie wytwarza po zniszczeniu domeny ? A może zadziałał, tylko czar przestał działać w momencie przebicia go moim ? Na razie muszę zostawić rozważania na później, ponieważ wszyscy sprzątają, lub zbierają swoje rzeczy z pola bitwy. Namjoon wysyła do bazy raport, z ostatnich kilku minut, a reszta sprawdza czy wszystko jest. Strat prawie nie ma, ponieważ żaden z mieczy nie został uszkodzony, a łuki są całe. Strzały wracają na miejsce, z resztą jak zawsze do kołczanów. Hoseok bierze dziewczyne na ręce, tworząc barierę ochronna wokoło niej  za pomocą rękawic. No tak, nowa teraz musi być pod okiem, a bez tego to nawet dziecko ucieknie. Bla bla, wystarczyłoby po prostu jej pilnować. A oni sobie ją przenoszą zakleciami, przecież czarodziejami nie są. Świat już tak awansuje, przynajmniej łatwiej mi się kryć. Sam święty nie jestem, a nawet daleko mi do tego miliardami kilometrów. Przechodzimy przez portal, spowrotem do zaułku. Nie możemy spowrotem do Instytutu, ponieważ Jimin chce spakować dziewczyne. Znaczy, chce zabrać parę rzeczy, które pewnie będą dla niej ważne, a po powrocie spowrotem nie będzie zdolny. Ktoś musi się nią zająć, a on jest jedynym jej przyjacielem.

J- Weźcie terenówkę, my pojedziemy jeepem. Tae, prowadzisz

No tak, Jin nasz kochany lekarz. Jest specjalistą od run leczących, niby jedna wystarczy, ale w rzeczywistości jest w stanie użyć zwykłego kamienia, aby uzdrowić człowieka. Oczywiście, przypominam, iż zwykli ludzie nie mogą posiadać run. Inaczej zamieniają się w umarłych, albo po prostu giną. Wsiadam do samochodu razem z liderem, Jhopem, oraz Sugą. Ruszamy od razu za czarnym, lśniącym nowością samochodem. Do Instytutu docieramy dopiero jakieś 40 minut później, głównie ze względu na położenie budynku. Kto kładzie główną organizacje w lesie kurwa, W LESIE. Gdzie zasieg jest słaby, a internet szybko działa tylko w tedy, kiedy podłączysz do prądu toster, jebany toster !!! Nie no żartuje, aż tak źle nie jest. To jedna z najnowocześniejszych palcówek w całym wszechświecie, posiadamy nowo zakupiny sprzęt do walki oraz ćwiczeń, oraz artefakty, które posiadają w sobie moc. Wjeżdżamy przez ogromną bramę, a 10 minut później, znów musimy przejechać przez bramę. Że im się chciało budować tak ogromną posiadłości, do tego bez żadnych wspomagań. Ale co tam, skoro już jest, to pozostaje korzystać.

W końcu docieramy do celu, zatrzymujemy się, po czym wysiadamy. Tym razem na ręce dziewczyne bierze Jimin, nie pozwala innym jej dotknąć, jakby była cennym klejnotem. Czyżby się zakochał ? Inni też to zauważają, no cóż, istnieje taka możliwość. W końcu nie jest taka zła, a jej uroda jest dość nietypowa. W końcu naprzeciw nam wychodzi radna, nasza kochana radna Waleriana Chitaco

Call me when you wantOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz