11.

9 1 0
                                    

Jimin.POV.

Wszedłem pod prysznic, przejrzałem sie w lustrze naprzeciwko. Zauważyłem pod oczami wory, nic dziwnego, ostatnio mało sypiam. Dużo się zadręczam oraz prawie nic nie jem, przyjaciele mnie za to ganią. Jednak męczy mnie ta sprawa z Isabel. Waleriana nie przestaje dawać wrażenia, że zna więcej na jej temat, a jednocześnie milczy w tej sprawie. Sama dziewczyna nic nie wie, jest wypróżniona z jakiejkolwiek wiedzy, o świecie podziemnych, lub chociażby nocnych łowcach. Jestem ciekaw, jak przyjmie do świadomości to, że wszystko jest prawdą ? Każda baśń, bajka, legenda - wszystko nagle staje się rzeczywistością. A ona będzie musiała nie tylko z tym żyć, ale jeszcze walczyć w najgorszym przypadku.

Włączam w końcu wodę, która strumieniami opada na moją suchą skórę. Jednak nie jest to kąpiel w wannie, dla tego muszę poczekać aż będę cały mokry. W tedy ustawiam wodę na zimną, tak, żeby zmyć z siebie zmartwienia. Stoję tak minute, jednak po chwili Przekręcam kurek na ciepłą. To i tak nic nie da. Musiałbym chyba uhlać się, albo ujarać, żeby zapomnieć o WSZYSTKIM co mnie męczy. Decyduje się na szybkie umycie, oraz wysuszenie włosów suszarką, żeby nie pomoczyć poduszki. Tak jestem jednym z tych, którzy dbają o siebie nie ważne w jakim stanie się znajdują. Twarz smaruję kremem na noc, a w ciało wycieram ulubiony balsam organiczny, wygładzający skórę. Gdyby Chłopaki wiedzieli czego używam, pewnie wyśmieliby mnie. Ale teraz ledwo co mnie to obchodzi, nawet wybuch bomby atomowej by mnie nie obudził. Niepewnie stawiam kroki, wychodząc z łazienki. Przekręcam zamek, otwieram drzwi. Wychodzę na korytarz, nie zwracając zbytnio uwagi na innych wokoło. Jak zawsze, podłoga, ściany, a nawet sufit, są jasne jak światło jakie się pali.

Meble nie zostają w tyle, każda rzacz jest utrzymana w kremowym, lub złotym kolorze

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Meble nie zostają w tyle, każda rzacz jest utrzymana w kremowym, lub złotym kolorze. Moim zdaniem alabastrowym, inni uważają, że to kość słoniowa. No cóż, można by wymieniać i wymieniać, jest za dużo odcieni. Mijam parę osób, dwie z nich pytają się mnie czy wszystko w porządku. Odpowiadam oczywiście, że tak, bo co innego niby odpowiedziałby każdy inny ? Raczej nie mają czasu, żeby wysłuchiwać moich wywodów oraz żaleń. Prędzej zgłosiliby mnie jako podejrzanego o zdradę, niż doradzili, w tejże ciężkiej dla mnie sytuacji. Przebrany w Świerże ciuchy, schodzę po schodach w dół gdzie czeka już parę osób z zespołu. Stół wciąż jest zastawiony pysznymi przekąskami, jednak mi sie nie chce nawet na patrzeć na to wszystko. Wolałbym siedzieć przy przyjaciółce, wiernie wyczekując aż otworzy oczy, spojrzy wokoło, a z jej ust wydobedzie się głos. Schrypnięty, lecz upragniony przez moje uszy. I żaden posiłek nie nakarmi mnie, nie napełni, jak jej uśmiech. Wciąż słyszę jak dźwięcznie brzmi, a teraz ? Nie dopilnowałem jej, nie dopilnowałem, żeby wróciła cała i zdrowa. Nawet nie wiadomo kiedy sie dokładnie obudzi, co doprowadza mnie do szału. Siadam na krześle, cicho klnąc pod nosem na burczacy żołądek

JH- Więc jednak potrafisz być głodny ?

Starszy ode mnie mężczyzna, spogląda z uśmiechem w moją stronę. Posyłam mu piorunujące spojrzenie, ale nie robi na nim to nic. Szkoda, chciałbym wiedzieć jak bardzo sie mnie boi w tej chwili. Nie odpowiadam, przyjmuje to jako potwierdzenie. Kiedy w końcu wszyscy są, zabieram się za jedzenie. Wpierniczam co wpadnie mi w ręce, dziękuję za posiłek i idę do pokoju. Oczywiście nie mojego, w stronę Isabell. Za sobą słyszę standardowo szepty, które również puszczam mimo uszu. Zachowanie spokoju zazwyczaj daje mi przewagę, jednak nie zawsze jestem w stanie go utrzymać. Należę do tych bardziej wybuchowych, niestety. Po wejściu do pomieszczenia, zajmuję miejsce na tyle cicho na ile potrafię. Wiem, że pewnie nawet nie wie, iż tu jestem. Zaś cisza jaka panuje, nie pozwala mi na jakikolwiek, głośniejszy dźwięk. Czuję się, jakbym był na oględzinach zwłok. Na dole, w chłodni. Ale ona żyje, wciąż czekamy aż otworzy oczy. Kiedy teraz patrzę na skórę przyjaciółki, obraz korytarza, staje przed moimi oczyma. Kolor kości słoniowej i alabastru, niby ludzki, a taki blady. Jednyne co świadczy o tym, że dziewczyna nie umarła, to ciepłe czoło. Dłonie ma zimne, tak bardzo chcę je rozgrzać, dla tego wciąż trzymam w swoich. Po woli zatracam się w rozmyślaniach, mówieniu z nadzieją, iż słyszy co mówię.

Kilka/kilkanaście godzin później

Nie wiem ile mija. Z transu, a może nawet snu, wyrywa mnie czyjś dotyk. Łagodny głos, przywraca do rzeczywistości

RM- Jak się czujesz ?

Patrzę na starszego po chwili, lekko wzdychając. Mój wzrok pada na zegar, a po chwili na twarz nieprzytomnej. Minęło dobrych kilkanaście godzin. Jest już 12 następnego dnia

JM- Wszystko w porządku

Przecieram rękoma twarz, czuję jak moje oczy pieką od zmęczenia. Aczkolwiek nigdzie się nie wybieram

RM- Może powinieneś odpocząć ? Idź się przespać do siebie

Znów wzrok pada na liderze, chwilę później skanuje pomieszczenie wzrokiem

JM- Mogę spać tu, nic mi nie będzie. Zawsze mogę użyć runy..

Robi tą minę, kiedy ktoś coś przeskrobał. No dobra, powiedzmy, że można to jakoś tak uznać za przskrobanie. Jednak nie mam ochoty gdziekolwiek iść. Nogi już dawno zdrętwiały, a ciało daje uczucie ciężkiego. Nawet nic nie jem, nie potrzebuje

RM- No już. Nie ze mną te sztuczki. Lecisz spać do siebie, ja będę przy niej siedział.

Każde zdanie krótko urwane, jakby stawiał kropki na końcu w realnym życiu. O ile to możliwe. Podnoszę pupe niechętnie, kierując się do wyjścia. W drodze wymyślam wymówkę, żeby zostać dłużej

RM- Nawet nie myśl o wymówce, nie możesz tutaj przebywać w takim stanie. Podejrzewamy, że pobiera energię z otoczenia do regeneracji. Jeżeli będziesz w jej pobliżu, na pewno nie wyzdrowieje

Wskazuje ręką najpierw na mnie, potem na Isabell, w końcu znów na mnie. Opuszczona opada na biodro, co zawsze robi potwierdzając swoje słowa. Kręcę głową z niedowierzaniem. Właśnie zostałem wykopany z pokoju gdzie leży moja przyjaciółka..

JM- Czekaj, co ? Jak to pobiera energię z otoczenia ?

Tym razem zatrzymuje się, I patrzę na niego z niezrozumieniem w oczach

JM- Tego nie robią przypadkiem anioły, lub demony ?

Wzrusza ramionami, siada w fotelu po drugiej stronie
Wcześniej rysuje jakąś runę, nad tym, gdzie sam przesiedziałem niezły kawał czasu

RM- Waleriana coś ukrywa, to wiem na pewno. Powiedziała, że młoda jest po prostu wyjątkowa..

Patrzę na niego wywiercając dziurę w głowie, chcąc poznać każdą z najskrytszych myśli

JM- Tylko tyle ?

RM- Tylko tyle. No, a teraz idź. Bo nigdy stąd nie wyjdziesz

Tak też robie, nie mam innego wyboru. Powoli ide w stronę swojej samotni. Po drodze mijam parę osób, pytają jak się czuje, oczywiście szeroki uśmiech wszystko załatwia. Ale wciąż patrzą na mnie ze współczuciem..

Nigdy chyba nie będę w stanie napisać perfekcyjnego opowiadania. Zawsze będą jakieś błędy 🤭. Miłego czasu kochani, pamiętajcie, żeby nie poddawać się w swojej twórczości !!!

Call me when you wantOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz