10

525 40 4
                                    

Mijały kolejne dni i kolejne kłótnie pomiędzy pewną dwójką...

-JAK MASZ SIEDZIEĆ W TYM DOMU TO PRZYNAJMNIEJ SZYBCIEJ SIE OGARNIAJ W TYM KIBLU!- krzyczał właściciel.

-Skoro tak Ci przeszkadza to, że biore prysznic godzine to rób to ze mną boże- pojękiwał poddenerwowany blondyn.

-Godzine?! Ty siedzisz w tym kiblu conajmniej 2 godziny!!- poprawił chłopaka.

-Jeden chuj!- odpowiedział mu na to.

-A pozatym nie mam zamiaru się z tobą kąpać zboczeńcu!!- wykrzyczał.

-No to nie narzekaj na mnie! Taki wygląd sam z siebie nie przychodzi. Ale po tobie to z resztą widać- odgryzł się Dream.

George wiedział, że ta kłótnia i tak nie ma sensu, bo blondyn nie da za wygraną. Nawet jak nie ma racji to kłóci się do końca, aż ktoś mu jej nie przyzna.

-Jak se chcesz. Możesz się kąpać nawet i 5 godzin. NIE OBCHODZI MNIE TO!- uciekł do własnego pokoju i trzasnął drzwiami.

Chłopcy "mieszkali" już ze sobą prawie dwa tygodnie. Zaczęli się ze sobą mniej więcej dogadywać, lecz nie traktowali siebie nawet jako dobrych znajomych.

Traktowali ten układ jako własne korzyści. George go wykorzystywał w obowiązkach domowych, a Dream był bezpieczny i z dala od policji.

Często zdarzały im się kłótnie, bo czego można się spodziewać po dwóch osobach z mocnym charakterem. Mimo to nie były to już takie spiny jak w pierwszych dniach ich znajomości.

Od tamtego czasu blondyn nie dotknął bruneta w ten sposób. Nie wykonywał też żadnych czynności bez zgody tego drugiego.

Poprostu zaczęli siebie bardziej tolerować i szanować bo tak było lepiej dla wszystkich.

Media nadal huczały o zaginionym wspólniku napadu, przez co Dream nie mógł jeszcze wrócić do przyjaciół.

Nie podobało się to George'owi, ale nie miał wyboru. Chociaż są też plusy pobytu Dream'a u niego.

Dzięki blondynowi właściciel nauczył się wielu rzeczy, ale także poczuł się mniej samotny, co go wcześniej dobijało.

Dream wyszedł z łazienki i skierował się do pokoju właściciela. Otworzył drzwi nawet nie pukając. Zobaczył tam zdenerwowanego bruneta na środku łóżka.

-PUKA SIE DEBILU!- wykrzyczał George spoglądając znad telefonu.

-Przecież i tak nic nie robisz- zlekceważył jego prośbę.

-Ale to nie oznacza, że możesz sobie wbijać do MOJEGO WŁASNEGO POKOJU kiedy tylko chcesz. Nadal się nie nauczyłeś szanować czyjejś prywatności ahhh- brunet opadł z sił.

-Dobra sory. Chciałem Cię poinformować, że ciepła woda się skończyła, a jeszcze nie umyłem głowy, więc zaradź coś na to- uśmiechnął się sarkastycznie blondyn.

-No nie pierdol, że siedziałeś tyle czasu w łazience i nawet łba nie umyłeś- załamał się George.

-Nie ważne ile w niej siedziałem. Problemem jest to, że nie ma ciepłej wody- powiedział wyższy chłopak.

-Ja nic ci na to nie zaradze. Skoro tak bardzo chcesz ciepłej wody to idź w głąb lasu i zbierz suchego drewna na opał. Rozpalisz w piecu, poczekasz chwile i znów będziesz miał ciepłą wodę. I nawet nie licz na to, że ja to za ciebie zrobie, bo aktualnie mam w ciebie wyjebane- rzekł brunet.

-Japierdole- to ostatnie co powiedział Dream zanim wyszedł wykonać, to co powiedział mu George.

Clay poszedł całkiem daleko w las, ponieważ po drodze nie było nigdzie drewna nadającego się do spalenia. Wszystko było albo mokre albo za cienkie żeby pożądnie rozpalić ogień. A nie chciał on też targać niewiadomo ile patyków, żeby tak naprawdę gówno dały.

Na oko można stwiedzić, że był około 2 km od chatki.

W tym czasie brunet dużo rozmyślał. Przecież to idealna okazja, aby zadzwonić po policje, dojechałaby ona przed powrotem chłopaka i złapałaby go znienacka.

Chociaż ucieczka też nie brzmiała najgorzej....

Jego myśli przerwało dość głośne pukanie w drzwi. George się zdenerwował, gdyż pomyślał, że Dream zamknął drzwi i zgubił klucze gdzieś w lesie.

Wstał i poszedł otworzyć drzwi. Nie śpieszyło mu się, przez co usłyszał kolejne pukanie. Krzyknął szybkie "No już kurwa".

Otworzył szeroko drzwi, ale tego co tam zobaczył to się nie spodziewał. Stał wryty i nie wiedział co powiedzieć.

Niebezpieczny/ DreamnotfoundOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz