A moze być czekoladowy?

364 21 13
                                    

Jak co tydzień w piątek Louis i jego dwuletni syn Nathan wybrali się do kawiarni niedaleko ich domu. Mały uwielbiał jeść tam na sniadanie rogaliki więc jeden dzień w tygodniu starszy Tomlinson mu ulegał.

Przekroczył próg nie za dużej ale przytulnej kawiarni, w której uwielbiali spędzać czas i złożył zamówienie z Nathanem na rękach, który tulił się do jego szyi na co starsza kobieta, która przyjmowała od nich zamówienie uśmiechnęła się ciepło. Zajęli miejsce na rogu przy oknie gdzie mlodszy mógł obserwować stawek i kaczki, które w nim pływały a on przecież tak bardzo kochał kaczki.

- Kochanie usiądziesz obok tatusia lub naprzeciwko? - poglaskal go po włosach i uśmiechnął się czule do swojego skarba, który siedział na jego kolanach cały czas do niego przytulony i gdyby mógł nigdy by z niego nie schodził.

- Spać... - ziewnął przecierając dłonią policzek a starszy tylko pokręcił głową. On bardzo dobrze znał przyczynę jego zmęczenia. Mały cały wczorajszy wieczór upierał się, że musi dokończyć  budować wieże ze swoich drewnianych klocków a gdy Louis powiedział, że na dziś już koniec i chcial go położyć do spania ten zaczął płakać i zasnął dopiero późno w nocy gdy jego tata przeczytał mu już trzecią bajkę.

I to nie tak, że Nathan był niegrzeczny czy też rozpuszczony bo to byl jego mały skarb, po prostu ostatnio raz na jakis czas przechodził te swoje małe bunty ale musiał byc wyrozumiały. Wiedział, że prędzej czy później to nadejdzie.

- A trzeba było się słuchać ładnie i pójść wcześniej spac - pogroził mu palcem i nagle obok nich pojawił się kelner postawiając przed nimi talerz z rogalikiem i kubek z gorącą czekoladą dla Nathana a dla Louisa drożdżówkę z truskawkami i zieloną herbatę za co podziękowali gdy ten życzył im smacznego.

- Rogalik! - pisnął i szybko nagle rozbudzony wyciągnął ręce do jego ulubionego rogalika. - Tatusiu daj - machnął rękami bo nie dosięgał do talerza.

- No już ty mały lakomczuchu - zaśmiał się rozbawiony i przysunął mu talerz a ten wyślizgnął się z jego kolan siadając obok na krześle i zabrał się za jedzenie.

Starszy przeglądał cos na szybko w telefonie póki miał na to czas gdy nagle usłyszał niezadowolone mruknięcie swojego syna, spojrzał więc na niego ale on już szedł do lady z rogalikiem w ręku na co zmarszczył lekko brwi i ruszył za nim.

- Skarbie co ty...

- Plosem pana! - pociągnął za palec mężczyznę z burzą loków na glowie i plakietką przypięta do koszuli w kwiaty - ja cialbym zglosic zazalenie... Ja plosilem o rogalika z cekolada a nie z dziemem - wyrzucił ręce w powietrze wpatrując się w jego zielone oczy.

- Nathan nie bądź niegrzeczny, dokończę za ciebie i zamówimy nowego dobrze? - zawstydzony wziął go na ręce a ten dalej wpatrywał się w lokowanego mężczyznę, który na początku patrzył na nich lekko zdezorientowany - najmocniej pana przepraszam.

- Nie szkodzi - uśmiechnął się rozbawiony - jeśli ten mały dżentelmen prosił o rogalika z czekoladą to tak powinno byc co? - uniósł brew a syn Tomlinsona szybko pomachal głową tuląc się do szyi taty - Harry Styles - wyciągnął rękę do niebieskookiego z miłym uśmiechem przy okazji mierząc go zaciekawiony wzrokiem.

- Louis Tomlinson - uścisnął jego dłoń lekko się rumieniąc gdy zobaczył co robi starszy od niego mężczyzna i zastanawiał się czy jest z nim coś nie tak, że mierzy go tak wzrokiem.

- Twój brat jest do ciebie bardzo podobny - uśmiechnął się ciepło przez co w jego policzkach pojawiły się śliczne dołeczki, które idealnie mu pasowały i dodawały uroku.

- To moj tatuś! - wyrwał się do odpowiedzi malec nim Louis zdążył cokolwiek powiedzieć.

- Oh... Wybacz po prostu wyglądasz bardzo młodo i myślałem... - podrapał się po karku - przepraszam to było niegrzeczne, mialem na mysli, że...

- Spokojnie - zaśmiał się młodszy - to nic takiego, nie raz to słyszałem i to chyba dobrze, że wyglądam młodo. Ale tak Nathan to mój syn a nie brat i cieszę się, że jest podobny do mnie.

- Uff juz myślałem, że palnąłem za wielką gafę i tego nie naprawie. Wiesz każdy może to przyjąć inaczej - mruknął - no dobrze - klasnął w dłonie zmieniając temat - co wy na to, że usiądziecie a ja zaraz przyniosę rogalika dla tego malca. Oczywiście z czekoladą - dodał jak zauważył, że Nathan przypatrywał mu się ze zmrużonym oczami ale na slowo "czekolada" od razu się szeroko uśmiechnął.

- Pewnie, dziękuję bardzo - ruszyli w kierunku swojego miejsca.

***

I tak po chwili Harry przysiadł się do nich i wszyscy razem jedli sniadanie o dziwo nie w niezręcznej ciszy czego niebieskooki się spodziewał.

Bylo to dla niego bardzo miłe zaskoczenie, że zaczęli rozmowe, która ciągnęła się przyjemnie a Nathan stał się tak rozmowny jak przy nikim innym, oczywiście należał do dzieci, które lubią dużo mówić ale zawsze na początku się wstydził a tu wszystko wyglądało tak prosto.

Gdy skończyli swoje posiłki Harry dodał tylko, że ma nadzieję, że jeszcze się spotkają i wymienili się numerami. Syn Tomlinsona od razu gdy się najadł zasnął w ramionach swojego taty i tak po chwili wracali do domu.

I to może taki mały szczegół, że Louis szedł z bananem na twarzy jak nigdy i może byla to zasługa pewnego zielonookiego mężczyzny, który wpadł mu w oko.

~~~~~~~

~Despite Everything~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz