Chętnie zjem z wami obiad

188 12 12
                                    

Droga przez park minęła im przyjemnie, rozmawiali o wszystkim i o niczym. Szatyn chciał poruszyć temat Nicka ale nie wiedział jak to zrobic.

Przecież nie spyta się tak po prostu "ej znasz Nicka?", Harry jeszcze zacząłby się dopytywać skąd on go zna a nie chciał mu mówić, że to jego były narzeczony i ojciec Nathana, który ich zostawił. Po za tym to było oczywiste, że się znaja, tylko pytanie kim dla siebie byli? To strasznie niepokoiło Louisa, niepokoiła go nie wiedza.

Właśnie... NATHAN!

- Cholera jasna - krzyknął Louis przed domem, łapiąc się za głowę i zacisnął powieki.

- Co jest? - spojrzał na niego zaskoczony.

- Zapomniałem odebrać Nathana ze żłobka - spanikowany zaczął chodzić w kółko, przecież jest już godzina po czasie, pewnie został sam i się boi. Nigdy mu się to nie zdarzało, był wściekły na siebie, jak mógł zapomnieć o swoim synku?

- Hej hej - Harry położył dłonie na policzkach Louisa i spojrzał mu w oczy mając nadzieję, że ten gest go chociaż troche uspokoi - Spokojnie Lou, zaraz odbierzemy Nathana tak? - uśmiechnął się ciepło - Daleko stąd jest żłobek na piechotę?

- Jakoś dziesięć minut drogi... - przegryzł warge spoglądając na swoje stopy.

- No to już juz - klasnął dwa razy w dłonie - nie łapiemy tu doła bo każdemu to się moglo zdarzyć kochany - uniósł dwoma palcami jego podbródek - a teraz głową do gory i idziemy. Nathan pewnie tęskni za tatusiem i chce go zobaczyć - poczochrał go po wlosach - prowadź.

- Tak...okej - chwycił go nieświadomie za rękę i zaczął prowadzić w znanym sobie kierunku, na policzkach Harrego pojawił się lekki rumieniec, milo bylo poczuć miękka i małą dłoń Louisa na swojej. Bylo to całkiem przyjemne i byl pewien, ze mógłby trzymać tą rękę wieczność. To po prostu było miłe, to nie tak, że starszy się zakochał po prostu podobał mu jego wygląd, osobowość i dotyk. To wszystko.

Louis dopiero przed budynkiem zorientowal się, że przez całą droge trzymał dłoń Harrego, przegryzł warge i powoli ją puścił, niechętnie ale musial. Pewnie Harremu i tak juz było niezręcznie - pomyślał.

- Boze Hazz, wybacz to był ta...

- W porządku Lou - przerwał mu i się zaśmiał - nie mam nic przeciwko, przynajmniej się nie guzdralismy i szybko dotarliśmy na miejsce - pstryknął go w nos wchodząc do środka.

Od razu gdy weszli do pomieszczenia młodszy mężczyzna poczuł na swojej jednej nodze lekki ciężar na co otworzył szeroko oczy ale po chwili uśmiechnął się szeroko orientując się, że to jego maly skarb i wziął go na ręce.

- Tatus! - pisnął stęskniony i przytulił się do jego szyi. Nie płakał i się nie bał bo wiedział, że tata po niego wróci ale tęsknił i martwił się, że może coś się stać. Tatuś zawsze przychodził gdy mala wskazówka zegara mijała sześć kreseczek a dzisiaj minęło siedem.

- Juz jestem słoneczko - pocałował go w czółko a Harry patrzył na nich z rozczuleniem, podziwiał Louisa za to, że sam daje sobie ze wszystkim radę - przepraszam, że się spóźniłem

- Nici się nie stało tatusiu! Wiedziałem, zie przyjdziesz i bawiłem się z Thomasem więc było fajnie... Jego mamusia tez odebrała go przed chwilka! - szczęśliwy zaczął machać rączkami i żywo opowiadać o zabawie ze swoim przyjacielem gdy nagle jego uwage przykuł brunet - wuja od rogalikow! - pisnął.

- Hej Nath - uśmiechnął się ciepło do niego i dal mu pstryczka w nosek.

- Wujku zjesz z nami obiadek? Musicie sobie z tatusiem dać buzi i byc razem bo tatuś chodzi smutasny a przy tobie się usmiecha! - uśmiechnął się szeroko a na twarzy Louisa pojawil się maly rumieniec.

- Nathan... Nie wygaduj wujkowi nie stworzonych histori - skrzyżował ręce i otworzył szeroko oczy gdy na dole swoich pleców poczuł dużą ciepłą dłoń.

- Chętnie zjem z wami obiad jeśli twój tata nie będzie miał nic przeciwko - puścił mu oczko delikatnie gładząc jego plecy w miejscu gdzie położył swoją dlon. Nie wiedzial czemu ale zaczęło mu robić gorąco i ciepło, którego tak dawno nie czuł rozlalo się w jego podbrzuszu na ten gest.

- Nie mam... - zagryzł warge i zmarszczył brwi na swojego syna, ktory uśmiechał się zwycięsko. Posłał mu na koniec spojrzenie, ktore mowilo "pogadamy sobie sami w domu".

~~~~~~~~~

~Despite Everything~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz