Przypadkowy mężczyzna.

237 13 20
                                    

Przebudził się gdy poczuł na swojej twarzy czyjeś małe ręce, otworzył oczy a na jego torsie siedział Nathan, który klepał go lekko po policzkach.

- Hej Skarbie - uśmiechnął się ciepło i połaskotał go po brzuchu na co mlodszy się zaśmiał i zaczął się wiercić - coś się stało?

- Jus późno tatusiu... Ceba zjeść snadanie! - pisnął łapiąc go za nosek a ten dotknął lekko językiem jego dloni - fuuuu - zachichotał machając ręką.

- Oj tam oj tam... - przeciągnął się zaciskając powieki - juz wstaje maluchu.

- Jestem duzi! - burknął niezadowolony z tego jak go nazwał bo przecież on był już mężczyzną.

- Tak tak olbrzymie - zaśmiał się i wstał biorąc go na ręce i niby nie powinien trzymać go tyle na rękach ale nie potrafił mu jakos tego odmowic.

Poszedł do kuchni wstawiając wodę na herbate i kaszke dla malego i posadził go w krzesełku a gdy zaczął sypać do miski kaszke usłyszał dzwonek do drzwi. Na zegarze widniała za dziesięć dziewiąta a w dodatku była niedziela, więc zastanawiał się kto go tak wcześnie mogl odwiedzić, przecież nikogo nie zapraszał. Podszedł do drzwi, żeby je otworzyć ale ktoś go uprzedził i właśnie w ten sposób oberwal w nos.

- Kurwa! - warknął zaciskając powieki.

- Kulwa! - powtórzył Nathan w kuchni.

- Nathan! - skarcił go Louis.

- Louis! - oberwal po glowie od swojej mamy, która postanowiła go odwiedzić.

- Wybacz mamo... Po prostu się ciebie nie spodziewalem i tak samo nie spodziewałem się oberwać w nos z drzwi. A ty Nath nie powtarzaj takich słów po tatusiu! - wszedł do kuchni i pstryknął go w nosek.

- Pseplasam - wydukał - Baba! - pisnął gdy zobaczył za szatynem Jay i machnął nogami zadowolony.

- Tak kochanie. Babcia cię przyszła odwiedzić - uśmiechnęła się szeroko i wzięła go na ręce obcalowując jego całą twarz na co starszy Tomlinson wywrócił oczami - a ty go nie wyzywaj a pilnuj się młodzieńcze i nie używaj takich slow to wtedy nie będzie powtarzać. - pogroziła mu palcem.

- Dobrze mamo ale ty nie próbuj mnie następnym razem zabić drzwiami - burknął zalewając kaszkę dla syna i swoja herbate - chcesz się czegoś napić?

- Niczego nie obiecuję - zaśmiała się chodząc po kuchni z Nathanem na rękach i opowiadając mu najwidoczniej cos ciekawego bo maly patrzyl się na nią z szeroko otwartymi oczami - szklanke wody.

- Się robi - klasnął w dlonie i gdy przygotował jeszcze kanapki a swojej mamie nalał wody, wszystko zaniósł do stołu w salonie gdzie już wszyscy siedzieli.

- Kaska! - wyciągnął ręce do miseczki.

- Prosze skarbie - podala mu miskę z kaszką, żeby spokojnie się najadl i spojrzała na swojego syna - a teraz jak na spowiedzi.

- Huh? - uniósł brew nie rozumiejąc o co jej chodzi. Kobiety w jego rodzinie zdecydowanie byly dziwne.

- Wcale nie slyszalam od sąsiadki, że jakiś mężczyzna wczoraj w nocy wychodził z twojego mieszkania...

Wspominal juz jak bardzo nienawidzi starszej pani Evans? Była jak jakis osiedlowy monitoring, wszystko musiała wiedzieć a w dodatku informowala o tym zawsze jego mame a te oczywiście doskonale się dogadywaly a gdy przyszło do tych ich "ploteczek" to już w ogóle bylo po nim. Zero prywatności nawet gdy mieszka już na swoim.

- Mamooo - jęknął - mężczyzna, który wychodził stąd wczoraj to był Harry i nie mam z czego tutaj sie spowiadać. Po prostu opiekował się Nathanem.

- Hally jest supel! - pisnął z pełną buzią maluch i oderwał wzrok od telewizora gdy tylko usłyszał o loczku.

- Ciesze się kochanie - uśmiechnęła się do swojego wnuka, żeby nie pomyślał, że go ignorują i pogłaskała go po wlosach a ten wrócił do oglądania bajek - ale nie uwierze, że wziąłeś obcą osobę do pilnowania swojego syna, zawsze byłeś temu przeciwny.

- Poznaliśmy się w kawiarni i kilka razy spotkaliśmy się tam znowu, wymieniliśmy kilka smsow pomiędzy sobą i to tyle. Po prostu Nathan go lubi a mi się wydaje, że to w porządku facet dlatego poprosiłem go o opieke nad malym bo ciebie nie bylo, Zayn i Niall mieli rocznice a Payne nie raczył odebrać telefonu - wyrzucił ręce w powietrze.

- No dobrze dobrze, nie denerwuj się tak - zaśmiała się - przystojny chociaz? - uniosła brew.

- I to jak, jest po prostu... MAMO! - zmarszczył brwi gdy ta jakimś cudem zawsze potrafiła obrócić tak rozmowe, że wszystko jej mówił.

- Mam cię! - klasnęła w dlonie.

- To, że jest przystojny niczego nie oznacza - zmarszczył brwi i wytarl chusteczką policzki Nathana, które były ubrudzone od kaszki - możemy zmienić temat? Jak tam u dziewczyn?

- Dobrze dobrze. U dziewczyn wszystko w porządku, Lotts szła się dzisiaj spotkać z jakąś Gemmą a Fizzy jest chora i leży w łóżku - westchnęła - ostatnio często choruje.

- Musze was znowu odwiedzić z malym, stęskniłem się za swoją bliźniaczką i mlodą. Oby wyzdrowiała do tego czasu bo chciałbym je gdzieś zabrać - uśmiechnął się.

- One też za tobą tęsknią Lou, zwlaszcza Fizzy, której brakuje starszego braciszka - zaśmiała się - a Lotts chyba bardziej tęskni za Nathanem niz za tobą...

- Wstrętna małpa. Przynajmniej Fizzy docenia swojego braciszka...Chociaz co mieć za złe Lottie, mały potafi sobie każdego opleść w okol palca - zachichotał.

- Oj to prawda...

***

I tak minął im cały dzień, gdy wieczorem Jay oznajmiła, że będzie wracać juz do domu bo pewnie Fizzy się martwi czemu nie ma jej tak dlugo. Nie obyło się oczywiście bez komentarzy jego mamy, gdy ledwie co spojrzał w telefon i się uśmiechał to ta zaczynała i pytala go czy Harry napisal, że się tak szczerzy. A on odpowiadał, ze nie i może skłamał ją bo faktycznie uśmiechał się przez loczka, ktory życzył mu miłego dnia, pytał jak się czuje i co u Nathana. To było mile, że ktoś się nim interesował tylko zastanawiał się dlaczego, przecież nie był nikim wyjątkowym a Harry? Bądźmy szczerzy ale Harry mógłby miec kazdego ze swoim wyglądem jak i osobowością.

Znaczy nie myślał sobie wcale, że moze Harry w jakiś sposób mógł się nim zainteresować ale może miał nutkę nadziei, że faktycznie tak jest? Opadl na kanape w ciemnym salonie i otworzył sobie piwo popijając je. Ostatnio przyłapał się na coraz częstszym piciu alkoholu ale to tylko jedno moze dwa piwa dziennie prawda?

Odłożył butelke na stół i jedną dłonią przeczesał włosy a w drugą złapał telefon.

Do Harry:

Dobranoc Harreh c:

Uśmiechnął się lekko wysyłając tą wiadomość i dlugo nie musial czekac na odpowiedź.

Od Harry:

Dobranoc Loueh, miłych snów i przytul ode mnie malego <3

Ta wiadomość sprawiła, że brzuch Louisa zrobił chyba kilka fikołków, dlaczego Harry musiał być taki kochany?

Podniósł się z miejsca i westchnął cicho, poszedł wziąć gorący prysznic po czym położył się do łóżka.

"Co ze mną robisz Harry Stylesie? Byłeś tylko przypadkowym mężczyzną, którego spotkałem w kawiarni bo Nath chcial czekoladowego rogalika a teraz caly czas chodzisz mi po glowie" - pomyślał zanim juz totalnie odplynal do krainy snów.

~~~~~~~~

~Despite Everything~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz