Zostawiasz nas?

171 10 28
                                    

Jak co ranek obudzily go małe rączki na swoich policzkach ale nie była to jedyna osoba w pomieszczeniu. Oprocz Nathana ktory siedzial na poduszce nad glowa Louisa i dotykał jego policzków, zeby go obudzic, do jego brzucha byl przytulony loczek na co uśmiechnął się rozczulony

- Tatiusiu, wujko-tata tuli twoj brzuszek bo będę mial braciska? - zmarszczył nosek patrząc na Harrego

- Nie skarbie - pokręcił głową rozbawiony i lekko się zarumienil na tą myśl- wujkowi jest tak wygodnie, niedawno jeszcze tez tak spales - pogłaskał go po wloskach

- Bo tatius ma mięciutki i cieply brzuszek - przytulił się do jego szyi i zacisnął powieki

- Zgadzam się - mruknął w jego brzuch zaspany - co tu takie rozmowy od tak wczesnego ranka? - jęknął niezadowolony - jest sobota...

- Tobie tez dzien dobry Hazz - zaśmiał się i przejechał palcami po jego karku - jest juz dziewiąta a nie wczesny ranek

- To nadal ranek... - ziewnal - ranek w sobotę mój drogi równa się spanie, w ogole cala sobota równa się spanie- podniósł się na lokciach i cmoknął go w policzek a Nathana w czolko - czesc Nath

- Ciesc wujko-tato - ucieszony przytulił się do niego a ten go przykrył kołdrą z uśmiechem

- Psujesz mi moją rutyne Hazz - ugryzl go w ramię - ale... Bardzo chętnie bym sobie pospał może z trzy godzinki dłużej, Nathanowi chyba też się pomysł spodobal - spojrzał na chlopca, ktory przytulony do klatki Harrego smacznie sobie spal

- Jak on tak szybko zasnął? - spojrzal na małego i pogłaskał go po wloskach zaskoczony

- Raz na jakis czas się zdarzy, ze lubi sobie pospac więc się ciesz - przeciągnął się - czesto wstaje i budzi mnie juz o piątej

- Demon... - zaśmiał się i podniósł lekko, przejeżdżając nosem po szyi Louisa

- Pieszczoch z ciebie - zamruczał i polozyl dlonie na jego włosach bawiąc się nimi

- Moze trochę - oparl brode o jego klatke piersiowa i przymknął oczy - musze o czternastej isc do kawiarni sprawdzić czy wszystko jest na swoim miejscu, ostatnio zatrudniłem takiego Thomasa, jest trochę...powiedzmy ze roztrzepany

- Młody? - uniósł brew

- Bardzo - jęknął - boje się, że źle zrobiłem zatrudniając go ale bylo mi go szkoda, opowiadał mi trochę o swojej sytuacji rodzinnej i finansowej. W dodatku ma dopiero szesnaście lat i jeszcze się uczy, nie wiem czy da rade to wszystko pogodzic

- Masz dobre serce Hazz - pocałował go w czoło - nie ma jeszcze co żałować, jest mlody i moze byc lekko roztrzepany ale może się sprawdzić prawda? Po za tym jakby coś się dzialo to z nim porozmawiasz a jesli to nic nie da i nie będzie poprawnie wykonywał swojej pracy i stwarzał problemy po prostu go zwolnisz. Ale jesli narazie nic się nie dzieje to nie zaprzątaj sobie tym glowy

- Masz racje Lou - westchnął - jeszcze chwilka drzemki...?

- Skusze się na tą propozycje - uśmiechnął sie zadowolony i schowal pod kołdrę wtulajac się w ciało starszego. Przymknął oczy gdy Harry wtulil nos w jego włosy i szczelnie objął go ramionami

***

Gdy się obudził bylo ok dwunastej, musiał wstać, żeby iść do kawiarni ale nie mial serca budzić Louisa i malego

Wygramolił się niechętnie z lozka i ubral na siebie spodnie z wczoraj, pożyczył tylko od mlodszego czyste skarpetki i jakąś jedna z jego luzniejszych bluz, ktora na szczęście pasowała i ładnie nim pachniała

Wziął jedną kolorową karteczke z szafki gdzie się znajdowaly, dlugopis i gdy chciał zacząć pisac, że wyszedł do kawiarni i zadzwoni gdy wszystko załatwi to poczul, ze ktos ciągnie za material jego spodni.

- Huh? - spojrzał w dół zaskoczony a chlopiec z brązowymi wloskami i niebieskimi oczami dosłownie takimi samymi jak jego tata patrzył się na niego

- Zostawias nas wujko-tato...? - wyciągnął do niego ręce, nie chciał, żeby sobie szedł. Bal się, ze nie wróci i zostawi jego tatusia

- Co? Oczywiście, ze nie zostawiam was słoneczko - wziął go na ręce i posadził na biodrze kręcąc głową - moze na chwilke bo muszę wyjść do pracy, tam gdzie z tatusiem jecie sniadanie w piątki wiesz?

- Obiecujes? - przytulil się do niego - wcoraj był piątek i nie poszlismy bo tatus się spotkal z wujem Zeze i Blondyneckiem Nini

- Jak ladnie poprosisz tatusia i będziesz grzeczny mysle, ze zgodzi się pojsc dzisiaj - pocałował go w czolko

- Dobrze! - uśmiechnął się ucieszony

- Harry juz pojechal do pracy kochanie? - ziewnal przytulajac sie do poduszki

- Jeszcze nie pojechałem - usiadł na lozku obok niego i poglaskal go po wlosach

- Tatusiu! Pojedziemy na śniadanko do wuja do pracy? - wskoczyl mu na plecy przez co jęknął

- Pójdziemy Nath ale nie skacz tatusiowi po plecach - zacisnął powieki przewracając się na bok - wiesz skarbie, że bola mnie plecy od ciągłego stania przy klientach - pocałował go w czolko i położyl glowe na udach Harrego

- Dobzie tatusiu! Pójdę się przebrać! - pobiegł do swojego pokoju się ubrać a starszy Tomlinson juz wiedział ze będzie musial go calego przebierac bo wszystko będzie na lewa strone, skarpetki nie do pary a spodnie tył na przód tak jak zawsze gdy postanowił się ubrac sam

- Mam jeszcze chwilę zanim pójdę do pracy - uśmiechnął się pod nosem i popchnął go lekko na brzuch masując powoli jedną dłonią jego ramie przez co mlodszy niespodziewanie jęknął

- Yhm - zagryzł warge zadowolony - zostań jeszcze chwilę - zarumienil się

- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem - pocałował go w kark i usiadl na jego tyłku rozmasowujac juz cale plecy

- Jesteś aniołem - wymruczal zachwycony i zaczął się powoli rozluźniać pod jego dotykiem - do której jesteś dzisiaj w kawiarni?

- Moze do szestanstej... Sam nie wiem zależy jak szybko to wszystko zleci -usmiechnal się ciepło

- To pojdziemy z tobą dobrze? Maly chcial zjesc sniadanie tam a chciałbym jeszcze dzisiaj pojechac do Doncaster - mruknął

- Doncaster? To jakieś trzy godziny stąd - zszedl z niego i usiadl obok - po co?

- Urodzilem się tam - uśmiechnął się i wstal niechętnie, żeby się ubrac - chce odwiedzić mame i siostry, Nathan pewnie się ucieszy

- Masz siostry? - uniósł brew zaskoczony - coraz więcej się o tobie dowiaduje Lou

- Taak, bliźniaczkę Lottie i młodsza Fizzy, ma piętnaście lat - uśmiechnął się na wspomnienie o swoich siostrach, rodzina była dla niego naprawde ważna

- Muszą byc wspaniałe - spojrzał na niego rozczulony widząc jak się uśmiecha na wspomnienie o siostrach

- Kiedyś sam się przekonasz - podszedl do lozka juz ubrany i stanal pomiedzy jego nogami

- Nie moge sie doczekac - ucałował jego brzuch i polozyl dlonie na biodrach zadowolny

~~~~~~~~

~Despite Everything~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz