Rozdział 29 Para

190 17 25
                                    

Dziś pierwszy dzień szkolny od czasu ferii świątecznych. Nie chciało mi się znów wracać do tego przeklętego budynku ale niestety trzeba.
Założyłam cieplejsze ciuchy i zrobiłam makijaż schodząc na dół żeby robić sobie śniadanie przed wyjściem.  Wyciągnęłam z lodówki składnik na kanapkę. Ale przerwało mi pukanie. Westchnęłam podchodząc do drzwi, otwierając je na oścież. - Mieliśmy się spotkać za piętnaście minut. - powiedziałam do czerwonowłosego który wszedł do środka zdejmując buty i kurtkę którą we mnie rzucił.

Kas:- I ?

- Nie zdążyłam zjeść śniadania.

Kas:- Świetnie. Zrób też dla mnie. - jest bezczelnym cynikiem i egoistą... mimo wszystko kiedy go widzę moje serce zaczyna o wiele szybciej bić.  Miłość ogłupia.

- Wiesz gdzie lodówka, jak jesteś głodny sam sobie coś przygotuj.

Kas:- Zdam się na ciebie.

- Oczywiście. Dla pana kanapka z tuńczykiem, dżemem i ananasem.

Kas:- Wolał bym jajecznice ale zjem co zrobisz.  - Chciałam też zrobić kawę ale jak na złość się skończyła więc zajęłam się jajecznicą. Niestety Kastiel już się nauczył że rodzice wychodzą o 7⁰⁰ do pracy więc może się u mnie panoszyć ile wlezie.

Lu:- Cześć siostra, cześć szwagier, robisz śniadanie. Też poproszę.

- Czy ja według was jestem jakąś kucharką ? I dlaczego jesteś w samych gaciach ?

Lu:- Bo mam na drugą lekcję dopiero. A Kastiel znów podwozi cię do szkoły. - wygodny samochód z podgrzewanym siedzeniem. Żal nie skorzystać.

Kas:- Mam po drodze. I dostałem zaproszenie na śniadanie.  

- Chyba raczej się wprosiłeś. I mieszkasz w zupełnie innym kierunku. - Wzięłam się za robienie jajecznicy, w międzyczasie naszykowałam jeszcze obiad do szkoły i schowałam pojemniki do torby.
Nałożyłam trzy talerze, zjedliśmy wspólnie rozmawiając, później wyszliśmy z Kastielem. Usiadłam na siedzeniu pasażera a on zajął miejsce kierowcy. Jego telefon był podłączony do radia, włączyłam muzykę kiedy prowadził.

- Wyglądasz na zmartwionego. Coś się stało. - zapytałam widząc że intensywnie o czymś myśli. Tylko że zawsze wali prosto z mostu o czym myśli. Bo nie ma najmniejszych zachamowań. Pewnie dlatego wciąż mnie zaskakuje.

Kas:- Nie. . . co robisz w ferie ?

- Raczej nic konkretnego ? Dlaczego pytasz, planujesz coś.

Kas:- Mam domek w górach. Moglibyśmy tam pojechać, odciągnąć się od wszystkich na dwa tygodnie ?  - Dwutygodniowe wakacje, ostatni raz kiedy gdziekolwiek wyjeżdżałam było kiedy miałam może 10 lat. No i nigdy nie było to z facetem.

- Tak, chętnie - uśmiechnął się zawadiacko w moją stronę ale zaraz znów skupił się na drodze. Byliśmy w szkole 10 minut przed dzwonkiem. Wyskoczyłam z samochodu i odgarnęłam włosy zakładając pasek torby przez głowę. - Idziemy od razu do klasy czy... - nim skończyłam zdanie poczułam jak jego język muska moje usta. Był przyjemnie ciepły, rozchyliłam wargi oddając pełen namiętności gest. Szarooki poprowadził mnie w tył przez co skończyłam przyparta do boku auta. Jednak jakoś niekoniecznie mi to przeszkadzało. Położyłam dłonie na jego bicepsach skrytych pod kurtką. Powoli oddając się coraz bardziej czułości z jaką pieścił moje usta. Ustaliliśmy dopiero gdy nasz oddech zrobił się płytki. - A to za co ? - pytałam lekko zaczerwieniona. Może bardziej niż lekko.

Kas:- Od rana się powstrzymuje. To było zbyt seksowne. - uśmiechnął się w szczególny dla siebie sposób obserwując mnie zafascynowanym wzrokiem.

Co mamy do stracenia - OC Słodki Flirt - KastielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz