Rozdział 15 Szczegółu

397 30 0
                                    

Angel Marsz się umyć. - powiedziała ostro mama. Właśnie wróciłam z joggingu i miałam na sobie brudny przepocony dres.

- Już, już. - złapałam naleśnika które smażyła na śniadanie i poszłam na górę. Szybki prysznic dobrze mi zrobił, pomalowałam się szybko i przebrałam się w moje ulubione ubrania. Nałożyłam czarne, skórzane rurki, motocyklówki z ćwiekami, czarną koszulkę z nadrukiem czaszki jednorożca a na wierzch ramoneskę. Do pasków w spodniach przypięłam dwa łańcuchy. Zastanawiałam się czy ubrać glany czy może jednak botki. Wybrałam glany. Ok, teraz makijaż. Mocna kreska wydłużone i pogrubione rzęsy, usta ciemno czerwona szminka. Włosy tylko wysuszyłam i rozczesałam. Spojrzałam na swoje odbicie wyglądam zadziornie. Podoba mi się.
Schowałam do kieszeni fajki i mój składany nóż. Zawsze nosze przy sobie coś takiego. Przyzwyczajenie z Akademii. Albo zboczenie zawodowe, jedno z dwóch na pewno.

Kiedy zeszłam do kuchni na śniadanie, Luke już siedział przy stole jedząc naleśniki. A mama jak co dzień piła kawę przeglądając pewnie jakieś raporty do pracy. Zrobiłam sobie kanapki z pomidorem i chlebem ziarnistym a do filiżanki nalałam kawy z ekspresu.

Lu:- A nie chcesz naleśników ? - Spojrzałam na jego talerz z pancake nutellą i syropem klonowym.

- Nie,... - za dużo w tym cukru jak dla mnie. Zjadłam szybko to co przygotowałam i wrzuciłam naczynia do zmywarki. - To ja spadam do szkoły.

M:- Angel zaczekaj ! Dzisiaj wrócę późno więc musicie sobie sami poradzić.

Lu:- Nie ma sprawy mamo. Zajmę się młodszą siostrą.

No żebyś się kurwa nie przeliczył. Wyszłam z domu nakładając wcześniej buty. Jednaj zaraz usłyszałam głos brata. Nie odwróciłam się w jego stronę, jak coś chce to niech mnie dogoni. - Czego chcesz ? - Zapytałam gdy zaczęliśmy już iść ramię w ramię.

Lu:- No od teraz będziemy razem chodzić do szkoły. Mogłaś na mnie poczekać.

Wyciągnęłam z kieszeni papierosy i wsadziłam jednego do ust. Odpaliłam go i zaciągnęłam się mocno. Takie małe gówno a tak cieszy.

Lu:- Rodzice wiedzą że popalasz ?

- Nie. I lepiej dla ciebie żeby tak zostało. - Weszliśmy na teren szkoły. Kątem oka dostrzegłam Kastiela który jak to powiedział Luke ''popalał'' siedząc na ławce. Zaczęłam iść w jego stronę. Ale Luke złapał mnie za rękę i gwałtownie odwrócił w swoją.

Lu:- Czekaj, ty mi grozisz ?

- Nie, ostrzegam cię żebyś im czegoś głupiego nie palnął. A teraz spadaj. Wyrwałam się idąc w stronę Kastiela. Który podniósł się z ławki i łapiąc za moją talie przyciągnął mnie do siebie delikatnie muskając moje usta. - Co to za powitanie. Klapki ci się poprzestawiały ?

Kas:- Co to za facet ? Znów mnie zdradzasz ?

- A żebyś wiedział. - Uśmiechnęłam się złośliwie.

Kas:- Tak. Niby co on ma czego ja nie.

- Zajebisty tyłek. - Zamachnęłam się i klepnęłam go w pośladki, przez co trochę zapiekła mnie ręka. Ale on chyba nawet nic nie poczuł przez te grube jeansy.

Kas:- A ja niby nie !

- Nie. - Starałam się nie roześmiać i być w miarę poważna. Co nawet nieźle mi wychodziło.

Co mamy do stracenia - OC Słodki Flirt - KastielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz