Część 2

43 3 2
                                    

Jack pov*
- O tym, że... Jack dzisiaj idzie ze mną poznać moich rodziców - powiedziała Chapa, a ja odrazu zwróciłem na nią wzrok.
- Co? - zapytałem, a dziewczyna tylko na mnie spojrzała, a potem złapała mnie za ramię.
- No tak - odpowiedziała, a potem poszliśmy w stronę mojego pokoju.
No mój pokój u taty był już zrobiony. Ściany były bardziej w takim ciemnym kolorze, bo były w takim czarnym. Po prawej stronie stało łóżko, oczywiście też z taką ciemną pościelą, naprzeciwko łóżka był telewizor taki na ścianę. Po lewej stronie miałem biurko z komputerem i z takimi innymi, a po stronie drzwi była szafa, a na środku czarny dywan. A i też były plakaty na ścianie po której było łóżko, ale te plakaty były w takich ramkach, bo trochę kosztowały i nie chciałem żeby się zniszczyły.
- Ty tak na serio? - zapytałem Chapy jak byliśmy w moim pokoju.
- Tak - odpowiedziała, a ja na chwilę zamilkłem - Hej... Jesteś moim chłopakiem, a moi rodzice cię nie znają...
- Rozumiem - przerwałem dla dziewczyny - Ale to dzisiaj?
- Tak - odpowiedziała podchodząc do drzwi - Więc się przebieraj - potem dodała i wyszła z pomieszczenia.
Więc tak... Ubrałem czarną koszulę, jeansy i jakieś tam buty, oczywiście też w takim samym kolorze czyli w czarnym i wyszedłem z pokoju.
- Możemy iść? - zapytała mnie Chapa podchodząc do mnie.
- Możemy - odpowiedziałem i poszliśmy.
Szczerze to trochę nie chciałem tam iść, ponieważ wogule nie znałem Chapy rodziców. A jak mnie nie polubią? Nie mogłem po prostu zrobić złego wrażenia.
Gdy byliśmy już na miejscu i jak dziewczyna miała otworzyć drzwi żeby wejść do środka, to ona spojrzała na mnie i tego nie zrobiła.
- Nie bój się - powiedziała, a ja na chwilę spojrzałam w drugą stronę.
- Nie boję się, tylko... - powiedziałem, a krótkowłosa złapała mnie za ręce, a ja zwróciłem na nią wzrok - Po prostu stresuje się... A jak mnie nie polubią?
- Jak ja cię pokochałam, to oni na bank ciebie polubią - powiedziała Chapa i pociągnęła mnie do środka.
Gdy weszliśmy do środka, zobaczyliśmy rodziców Chapy siedzących na kanapie i po chwili nas zauważyli.
- Już jesteście - powiedział dziewczyny tata, wstając z kanapy i podchodząc do nas, a za nim dziewczyny mama - Ty zapewne jesteś Jack, wiele Chapa o tobie opowiadała - dodał i wysunął w moją stronę rękę.
- Umm... Tak - powiedziałem nie pewnie, podając mu rękę, a potem dla kobiety.
Po przedstawieniu się zaprosili na obiad, ale na chwilę jeszcze zostaliśmy z Chapą w salonie.
- No i co, aż tak strasznie? - zapytała dziewczyna krzyżując ręce.
- Narazie jeszcze nie - odpowiedziałem, a dziewczyna pociągnęła mnie za rękę i poszliśmy do jej rodziców.

Niebezpieczny oddział - Prawdziwa miłość uleczy wszystkie rany Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz