Część 8

19 2 14
                                    

Jack pov*
- Robię co chcę - odpowiedziałem.
- Ty tak na serio? - zapytała Chapa i zabrała swoją rękę z mojego policzka - Ty na serio chcesz być złoczyńcą?
- Tak, chcę - odpowiedziałem jakby niby nic - Wreszcie czuje się wolny.
- Nie jesteś tym samym Jack'em, którego poznałam - powiedziała - Gdzie się podział ten wrażliwy i troskliwy chłopak, którego pokochałam?
- Ludzie się zmieniają - powiedziałem i delikatnie odsunąłem się od dziewczyny - Słuchaj już po prostu mam tego wszystkiego dość, mam dość tych całych kłótni moich rodziców.
- No ale to nie znaczy, że masz odrazu zostawać jakimś złoczyńcą - powiedziała.
- Ooo będzie kłótnia - odezwał się nagle Miles, a my zwróciliśmy na niego wzrok - To ja może zostawię was samych - potem dodał i się teleportował.
- Chapa... Zrozum, że teraz czuję się szczęśliwy - nagle się odezwałem, a ona zwróciła na mnie wzrok.
- Aaa to wcześniej to nie byłeś?
- To nie tak, po prostu...
- Po prostu co? - zapytała przerywając mi.
- Dlaczego nie możesz tego zrozumieć, że właśnie tego chcę?
- Ty tego chcesz?! - zapytała podniesionym głosem - Jack, już nie rób z tego, aż takiej wielkiej afery, że twoi rodzice ciągle się kłócą!
- Ja robię aferę?! Słuchaj ty nie wiesz jak to jest nigdy tak wspólnie z rodziną spędzić czas! Ty nie wiesz ile bym oddał żeby nawet do kina tak po prostu pójść z rodzicami czy gdzieś! Tylko ciągle to samym tatą lub z mamą, a nie z nimi dwojga! I przypominam ci, że przez kilka lat nie miałem nikogo! - wybuchnąłem po prostu no i nagle no mnie przytuliła, no i tak staliśmy przytuleni.
- Jack... Wiem, że Ci ciężko - po chwili się odezwała - Ale w taki sposób to od tego nie uciekniesz.
- Skąd wiesz? - zapytałem i spojrzałem na nią - Może jednak...
- Jack... Nie - powiedziała, a ja zacząłem płakać w jej ramię - Hej... Nie płacz - potem dodała i pocałowała mnie w skroń.
Chapa pov*
Próbowałam jakoś uspokoić chłopaka, naprawdę zrobiło mi się go żal, a ja zamiast być przy nim, to takie coś odwalam.
- Ogniś no już... - powiedziałam głaszcząc chłopaka po plecach - Nie płacz... Skarbie.
- Przepraszam - po chwili powiedział, a ja położyłam swoją dłoń na jego policzku.
- Nie masz za co przepraszać - powiedziałam i przytuliłam chłopaka - Chodź, wracajmy do kryjówki.
- Nie chcę tam wracać - powiedział i delikatnie odsunął się ode mnie - Nie chcę narazie się widzieć z rodzicami.
- To gdzie chcesz iść? - zapytałam, a chłopak schylił wzrok.
- Nie wiem...
- Dobra poczekaj, dam znać dla reszty i coś tam porobimy - powiedziałam i napisałam do Miki - Dobra chodź - potem powiedziałam i pociągnęłam chłopaka za rękę no i poszliśmy.

Niebezpieczny oddział - Prawdziwa miłość uleczy wszystkie rany Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz