Jack pov*
Chodziliśmy tak z Chapą po uliczkach i nagle zauważyłem jakoś szklaną butelkę, no i wziąłem tą butelkę i po prostu rozbiłem ją rzucając o ścianę jakiegoś tam budynku, a potem spojrzałem na dziewczynę, która miała wbity wzrok na mnie i tak po prostu ją ominąłem i poszedłem dalej. Po pewnym czasie Chapa szarpnęła mnie za rękę, a ja zwróciłem na nią wzrok.
- Co? - zapytałem.
- Chcesz coś zjeść? - zapytała i wskazała na Nacho Ball.
- Mogę - powiedziałem, poszliśmy i po chwili siedzieliśmy już przy jakimś stoliku i czekaliśmy już na nasze zamówienia.
- To co potem idziemy do kryjówki? - zaczęła rozmowę dziewczyna.
- Ja tam nie idę, Chapa - powiedziałem.
- No, ale i tak w końcu będziesz musiał tam pójść.
- Nie Chapa... Ja tam już nie wrócę - powiedziałem, a ona tak po prostu przez chwilę tylko na mnie patrzyła.
- Co? - w końcu zapytała.
- No po prostu... Pójdę do wujka Rick'a.
- Czekaj... Czy ty nadal chcesz być złoczyńcą?
- A coś takiego powiedziałem, że nie chcę być? - zapytałem.
- Ale po co niby masz być tym całym złoczyńcą?! - zapytała dziewczyna prawie krzycząc, a ja zrobiłem znak ręką żeby się trochę uciszyła.
- Po prostu, chcę tego... Pogódź się z tym - powiedziałem, a dziewczyna wstała z krzesła i tak przez chwilę na mnie patrzyła.
- Jack... Nie no... Co ty wygadujesz? - w końcu zapytała.
- Chapa, zrozum to... Właśnie tego chcę, pogódź się z tym - powiedziałem wstając z krzesła i zbliżając się do dziewczyny.
- Nie... Jack... Tego właśnie chcesz?
- Zrozum to Chapa.
- I niby jak ty to sobie wyobraźasz?
- No... Jakoś po prostu...
- Nie Jack... To koniec - gdy to powiedziała wyszła z budynku, a ja przez chwilę tak patrzyłem przed siebie i po prostu czułem ból, a po chwili podążyłem za dziewczyną.
- Czekaj... Jak to koniec? - zapytałem łapiąc Chapę za rękę.
- A jak ty to sobie wyobrażasz? Mamy tak walczyć przeciwko sobie, bo ci zachciało się być złoczyńcą, a ja jestem superbohaterem i tak po prostu mamy udawać, że wszystko jest w porządku? - zapytała, a ja nie wiedziałem co powiedzieć - To ja chyba takiego czegoś sobie podziękuję.
- Chapa no... - powiedziałem, a dziewczyna zbliżyła się do mnie.
- Wiem, że cię to boli... Mnie też, ale... Po prostu nie widzę już tego dalej, nie widzę już dalej nas, Jack... Zrozum to... To już koniec - gdy to powiedziała poszła w swoją stronę, a ja jeszcze przez chwilę tak stałem no i po chwili poszłem w swoją stronę, myśląc tylko o tym co właśnie przed chwilą się wydarzyło.
CZYTASZ
Niebezpieczny oddział - Prawdziwa miłość uleczy wszystkie rany
FanfictionKontynuacja książki "Niebezpieczny oddział - Czy to miłość?" zachęcam do przeczytania poprzedniej części. Nowe zmagania z, którymi musi poradzić sobie chłopak dotyczące jego i nie tylko. Różne problemy dotyczące dowiedzenia się prawdy o jego rodzini...