Jack pov*
Gdy wróciliśmy już do kryjówki, zobaczyliśmy moich rodziców kłócących się. Ciekawe o co znowu poszło. Ale dobra, przy mnie mogą się kłócić, ale bez przesady, nie przy znajomych.
Nagle znowu poczułem, że robi mi się gorąco.
- Dosyć już mam tego wszystkiego - powiedziałem sam do siebie - Możecie przestać? - potem zapytałem i z moich rąk zaczął się wydobywać czarny ogień, a ci zwrócili na mnie wzrok.
- Jack... - powiedziała moja mama, która chciała do mnie podejść, ale jej przeszkodziłem, kierując w jej stronę moją rękę, z której wydobywał się ogień.
- Dosyć już mam tych waszych kłótni - powiedziałem podchodząc do wyjścia - Mam tego wszystkiego dość - gdy to powiedziałem wyszedłem z kryjówki i podpaliłem im przejście, żeby nikt nie mógł za mną iść. No w sumie to Miles może się teleportować. Trudno. Teraz to chciałem być sam. Więc tak chodziłem tak sobie, aż w końcu dotarłem do jakieś uliczki.
- Dlaczego? - zadałem sam sobie pytanie - Dlaczego tak musi być?
- No cóż... - nagle usłyszałem czyiś głos i odrazu ten głos rozpoznałem.
- Wujek... - powiedziałem odwracając się w jego stronę - Co ty tutaj robisz? Nie powinieneś być w więzieniu?
- Mnie to nie złapali - odpowiedział Rick zbliżając się do mnie - Co się dzieje chłopcze? Znowu twoi rodzice się kłócą?
- Skąd to wiesz?
- Nie ważne - powiedział i przejechał swoim kciukiem po moim policzku - Masz pewnie tych kłótni dość, co?
- A co cię to obchodzi? - zapytałem, a ten na chwilę się zaśmiał.
- No wiesz... Zawsze możesz po prostu od tego uciec - powiedział.
- Niby jak?
- No wiesz... Możesz do mnie dołączyć - powiedział i dotknął mojego ramięnia - No wiesz... Z tymi twoimi mocami możemy zrobić wiele.
- Mam zostać złoczyńcą? - zapytałem, a ten pokiwał głową - A potem, co? Moi rodzice mnie rozpoznają, Chapa mnie znienawidzi. Nic z tego.
- Możemy ci zmienić wygląd - powiedział Rick Twitler - Na przykład twoje włosy...
- Co moje włosy?
- Zmienimy kolor, na taki jaki tylko chcesz - odpowiedział, a ja przez chwilę się nad tym zastanawiałem.
- Takie na srebrno-szare - powiedziałem, a Rick na chwilę się uśmiechnął.
- Da się zrobić - powiedział i poszliśmy.
- No Goomer, masz talent - powiedziałem gdy już moje włosy były gotowe.
- Dzięki - powiedział, a wujek w tym czasie do mnie podszedł.
- No to czas stać się prawdziwym złoczyńcą - powiedział Rick Twitler, a ja zwróciłem na niego wzrok.
CZYTASZ
Niebezpieczny oddział - Prawdziwa miłość uleczy wszystkie rany
FanfictionKontynuacja książki "Niebezpieczny oddział - Czy to miłość?" zachęcam do przeczytania poprzedniej części. Nowe zmagania z, którymi musi poradzić sobie chłopak dotyczące jego i nie tylko. Różne problemy dotyczące dowiedzenia się prawdy o jego rodzini...