Rozdział 3

360 33 26
                                    

Czuł się odsłonięty, kiedy patrzył na swoje gołe nogi pokryte jasnymi włosami. Całe szczęście, że były jasne. Gdyby były ciemniejsze to mogłoby mu przejść przez głowę, aby je wydepilować. I to po co? Dla jakiegoś faceta, który jadł z nim śniadanie, wpatrując się mu w twarz z nieodgadnioną miną. Oczywiście, że w twarz, a nie na jego odkryte ciało. Czego on się spodziewał? Że będzie posyłał mu obleśne spojrzenia i mierzył go wzrokiem od tyłka w dół?

Cóż, nie wykluczał tego. Nie znał go, a skoro wieści o jego orientacji rozniosły się już w świat, to coś musiało być na rzeczy. Na razie jednak facet albo dobrze się maskował albo po prostu nie był oblechem, który leciał na wszystko, co znalazło się w zasięgu jego dłoni. A nawet jeżeli leciał - Aleksy właściwie chciałby to wiedzieć - to był w tym bardzo subtelny.

Miało to swoje plusy i minusy. Dzięki temu przynajmniej czuł się bezpieczniej. Mógł w spokoju cieszyć się nieprzypalonymi naleśnikami i podziwiać salon, wsłuchując się w wiadomości lecące z telewizora, nie martwiąc się, że w pewnym momencie Cezary wstanie od stołu i z nieczytelną miną po prostu się do niego przystawi. Nie mógł za to go rozgryźć i to już nie było mu na rękę.

Czy facet naprawdę "pomógł" mu z dobrej woli? Miał aż taką słabość do młodych chłopaków, że bezinteresownie zaproponował mu nocleg? Facet, który w niewyjaśnionych okolicznościach przejął pieczę nad szeregiem stacji benzynowych, których właściciel zaginął i najpewniej już się nie odnajdzie? Aleksy spojrzał na niego zamyślony. Po raz kolejny zlustrował jego twarz, głównie oczy. Ponoć oczy były odbiciem duszy, a te Cezarego wyglądały całkiem łagodnie.

Wcześniej nie myślał wiele o powodach, dla których to właśnie on został wybrany, aby stać się ofiarą planów jego ojca. Czy po prostu nadarzyła się okazja? Dogodne informacje wypłynęły i tyle - droga wolna? Czy jednak stało za tym coś więcej? Nawet jeżeli tak, nie chciał się nad tym zastanawiać zbyt długo. Facet był mu potrzebny aby osiągnąć zamierzony cel, nie chciał się nad tym rozwodzić. Nie chciał w nim widzieć człowieka.

- Czy coś się stało? - Zaintrygowany głos wyrwał go z zamyślenia. Zamrugał. - Zamyśliłeś się.

Chłopak przytaknął z wolna.

- Tak, cóż - pogrzebał widelcem w talerzu - cały czas się zastanawiam, jak to wszystko się potoczy - bąknął cicho, starając się wyglądać niepewnie. Po chwili odłożył sztućce na stół. Zerknął na faceta spod jasnych rzęs. Cezary podtrzymał jego spojrzenie. - Trochę się boję - przyznał niechętnie, po czym dodał: - Wspominałeś, że ty też uciekłeś z domu?

- Byłem jeszcze młodszy niż ty.

- I co zrobiłeś? - zapytał, przechylając delikatnie głowę. Musiał nauczyć się tych wszystkich gestów. Miał tylko nadzieję, że wypadła wiarygodnie, a nie karykaturalnie.

- Cóż. Już nigdy nie wróciłem do domu, jeżeli o to pytasz.

Chłopak otworzył szerzej oczy, po czym odwrócił wzrok.

- Ja też nie wrócę... - bąknął i przeczesał palcami włosy.

Facet nie spytał się go dlaczego uciekł, a Aleksy postanowił, że nie jest to dobry moment, aby się uzewnętrzniać. W końcu będą mieli jeszcze na to czas.

- To nie będzie łatwe życie - powiedział mu, odchylając się na krześle. Chłopak zacisnął wargi.

- Łatwiejsze niż tam. - Gorycz wybrzmiała w jego głosie. W nerwowym geście zaczął bawić się palcami.

Lis w owczej skórzeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz