𝗦𝗜𝗫𝗧𝗘𝗘𝗡;

72 9 4
                                    

POV. Jake (Adaś)

Umówiłem się już z Tony'm na molo. Po strzeleniu po prostu wrzucę jego ciało do wody i tyle. Nie będzie dowodów, a znajdą go pewnie dopiero po kilku dniach, kiedy ja będę już sobą.

- Cześć Jake - odezwała się moja ofiara, kiedy do niego podszedłem.

- Cześć Tony... Postaram się to załatwić w miarę szybko... - odpowiedziałem.

- Jasne, a o co tak dokładnie chodzi? - spytał.

Westchnąłem, ale nic mu nie odpowiedziałem. Sięgnąłem po broń. Przeladowałem ją i wycelowałem prosto w niego.

- Jake?... Co Ty odpierdalasz? - spytał przerażony, patrząc na pistolet.

- To co miałem zrobić od początku - odpowiedziałem poważnie.

- Co?

- Jake! - usłyszałem za sobą głos Michael'a.

Ostrożnie podszedłem do Tony'ego. Stanąłem za nim i przyłożyłem mu pistolet do głowy.

Przede mną stał Michael, Melanie, Johny i ten medyk.

Co oni tu do cholery robią?

- Co Wy tu robicie? - spytałem zdezorientowany.

- Ważniejsze pytanie jest takie... Co Ty do cholery robisz?! - odezwał się medyk.

- Jake, odłóż ten pistolet - wtrącił policjant - jak go puścisz to będę udawał, że nic nie wiedziałem... Nikt z policji się nie dowie...

Wodziłem wzrokiem po każdym. Zacząłem się wahać, a to naprawdę źle. Powinienem po prostu go zabić i tyle. Przecież i tak później będę już sobą, a nie tym całym Jake'em.

Westchnąłem, po czym mocniej przycisnąłem broń do jego głowy.

- Jake... - odezwał się Michael - Naprawdę, zostaw go... Nie wiem co on Ci zrobił, ale obiecuje, że nie zrobi tego ponownie.

Znów chwila zawahania...

Strzelać czy nie?...

𝐖𝐑𝐎́𝐂𝐄 𝐃𝐎 𝐂𝐈𝐄𝐁𝐈𝐄... ;; 𝗺𝗲𝗹𝗮𝗻𝗶𝗲 𝗯𝗹𝗶𝗻Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz