𝗡𝗜𝗡𝗘𝗧𝗘𝗘𝗡 (𝗧𝗛𝗘 𝗘𝗡𝗗);

68 8 2
                                    

POV. Adaś

Wszedłem z innymi do samochodów, po czym ruszyliśmy w stronę jakiejś pizzeri. Ja byłem w środku akurat z Michael'em. Samym Michael'em.

Chciałem jakoś rozpocząć rozmowę, ale mi nie wychodziło. Dlaczego ciężko mi wypowiedzieć chociaż jedno słowo do osoby, z którą kiedyś byłem tak blisko? Byliśmy najlepszymi przyjaciółmi, rozmawialiśmy całymi dniami, a teraz siedzimy cicho w samochodzie, nie wiedząc jak rozpocząć jakąś rozmowę.

Po jakiś pięciu minutach, w końcu byliśmy na miejscu. Wyszedłem z auta w tym samym czasie, co Michael. Weszliśmy do pizzeri, gdzie znajdowała się już reszta. Usiedliśmy przy jednym ze stołów, złożyliśmy zamówienie i cisza. Każdy jakby myślał co ma powiedzieć.

Z jednej strony nie byłem tym zdziwiony. W końcu umarłem, a teraz widzą mnie znowu żywego, ale z drugiej strony... Myślałem, że będą się cieszyć, a oni... Nie wyglądają, jakby się cieszyli.

- Nie jesteście szczęśliwi, że wróciłem? - postanowiłem się odezwać.

Michael spojrzał na mnie.

- To nie tak... - mruknął - Po prostu już pogodziliśmy się z Twoją śmiercią, a Ty... Ty nagle wracasz...

- Właśnie - przerwał mu Tony - jakim cudem Ty wróciłeś?

Zawahałem się. Mówić całą historię, czy ją skrócić?

Po krótkim namyśle postanowiłem, że nie ma sensu mówić im całej historii. Może kiedyś, ale nie teraz...

- Dostałem tak jakby drugą szansę... Musiałem wykonać zadania, aby wrócić i tyle... - urwałem.

Spojrzałem na Melanie. Co jak co, ale ona wiedziała, że prędzej czy później wrócę. Jako jedyna widziała mnie po śmierci, mogła ze mną "normalnie" porozmawiać...

- Możemy porozmawiać? - odezwała się Melanie w moim kierunku - W cztery oczy.

Spojrzałem na nią zdziwiony, po czym pokiwałem głową na tak. Wstałem z krzesła i odszedłem z dziewczyną gdzieś w kąt.

- A więc? O co chodzi? - spytałem, nie rozumiejąc czemu chce rozmawiać sam na sam.

- Czemu mnie zostawiłeś? - spytała, a ja nie wiedziałem o co jej chodzi.

- Co?

Dziewczyna wzięła do rąk naszyjnik który jej dałem, a dla mnie nagle wszystko zrobiło się jasne.

- W pewnym momencie tak po prostu przestałeś przychodzić. Wzywałam Cię, ale na darmo...

Westchnąłem, po czym zacząłem się zastanawiać, jak jej to wytłumaczyć.

- Pamiętasz Jake'a? - spytałem.

Dziewczyna zrobiła zdezorientowaną minę.

- Znasz Jake'a? Skąd? - spytała zaciekawiona.

- Bo to byłem ja - wypaliłem.

- Co? - spytała, nie rozumiejąc o co mi chodzi - Adaś, dobrze się czujesz? Może coś Ci się pojebało w głowie od tego powrotu na ziemię? - zaczęła się upewniać.

- Nie, nic mi się nie pojebało po tym powrocie. Jake to byłem ja. Musiałem, musiałem... Musiałem zabić jakąś osobę, aby wrócić. To było ostatnie, finałowe zadanie...

- Dlaczego Tony? - spytała - A później... Tamten losowy chłopak?

- Musiałem na początku wybrać kogoś z Was. Postawiłem na Tony'ego. Później jednak, gdy miałem go już zabijać, dostałem jakby... Wizje czy coś takiego? Sam nie wiem jak to określić. Dostałem możliwość zajebania, znaczy zabicia chłopaka, którego kiedyś znałem. Był on jednak lepszym wyborem niż Tony, a resztę... Resztę już znasz.

- Mhm... Jasne... - uśmiechnęła się lekko - Wracajmy już do reszty...

Pokiwałem głową i ruszyłem w stronę innych. Usiadłem z dziewczyną znowu przy stole i wsłuchałem się w rozmowę, którą prowadzili inni.

- Gdzie on mógł pobiec? - spytał Walker.

- O co chodzi? - spytała Melanie.

- O Jake'a. Chcemy go złapać, ale najpierw musimy się dowiedzieć gdzie uciekł... - odpowiedział jej medyk.

Dziewczyna spojrzała na mnie bardzo oczywistym wzrokiem. Westchnąłem, po czym zacząłem mówić.

- Wydaje mi się, że powinniście coś wiedzieć...

.⋆。⋆☂˚。⋆。˚☽˚。⋆.

- Chciałeś mnie zabić, ale wybaczam... - odezwał się poważnie Tony, a ja spojrzałem na niego zdziwiony.

- Serio? Tak łatwo? - spytałem.

- Tak. Rozumiem dlaczego chciałeś to zrobić i wybaczam. Może mam do Ciebie teraz lekką urazę za to, że wybrałeś akurat mnie, ale niech już Ci będzie.

Uśmiechnąłem się na jego słowa. To nawet miłe...

- Dobrze jest znów Ciebie widzieć... Takiego żywego - uśmiechnął się Michael, co ja odwzajemniłem.

- Ej, gdzie nasze zamówienie? - spytałem, rozglądając się.

Myśleliśmy nad tym z parę minut, aż nagle z kuchni wybiegł kucharz z palącą się czapką.

- Straż, straż! Wezwijcie straż, ogień! - krzyczał, biegając po całym lokalu.

Ehh, dobrze jest w końcu tutaj wrócić...

🎉 Zakończyłeś czytanie 𝐖𝐑𝐎́𝐂𝐄 𝐃𝐎 𝐂𝐈𝐄𝐁𝐈𝐄... ;; 𝗺𝗲𝗹𝗮𝗻𝗶𝗲 𝗯𝗹𝗶𝗻 🎉
𝐖𝐑𝐎́𝐂𝐄 𝐃𝐎 𝐂𝐈𝐄𝐁𝐈𝐄... ;; 𝗺𝗲𝗹𝗮𝗻𝗶𝗲 𝗯𝗹𝗶𝗻Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz