「 POV. Melanie 」
Od mojej ostatniej rozmowy z Adasiem minęły dwa dni, a po nim ani śladu. Wiem, że dwa dni to może być za mało czasu, aby wrócić, ale ja chce go znów zobaczyć... Ja MUSZĘ go znów zobaczyć...
Tak. Nie wierzę, że to mówię, ale chce znów zobaczyć Adasia. Tego uśmiechniętego chłopaka, który po chwili mówi „pierdol się" i daje mi w ryj, po czym oboje zaczynamy się bić.
Nadal wierze w to, że kiedyś wygram bez żadnej przegranej. Przecież on nie jest najlepszy na świecie w biciu się! Chyba, że ja czegoś nie wiem...
Nagle moje przemyślenia przerwał dzwoniący telefon. Wzięłam go do ręki i nie patrząc, na to, kto dzwoni, odebrałam.
- Halo? - odezwałam się.
- Hej Melanie - przywitał się ze mną, ktoś po drugiej stronie.
Spojrzałam na wyświetlacz i zauważyłam, że zadzwonił do mnie Johny.
- Cześć Johny. Co tam u Ciebie? - spytałam.
- Wszystko dobrze, ale... - zrobił chwilę przerwy - Możesz zabrać ode mnie Twoją babcie? - zapytał cicho.
- Zaraz co? Moja babcia jest u Ciebie? - spytałam lekko zdezorientowana.
- Tak... Jak mam być szczery to nawet nie wiem, jak ona się tu znalazła. Po prostu wszedłem do swojego apartamentu i zastałem ją siedzącą na kanapie z kieliszkiem jakiegoś wina w ręce.
- Zaraz przyjadę, tylko daj GPS - powiedziałam, wstając z łóżka.
Rozłączyłam się z Johny'm, a po chwili dostałam GPS.
Wyszłam z willi i ruszyłam do garażu. Wsiadłam do auta, po czym pojechałam pod GPS'a.
「 POV. Janinka 」
- Ej! Tego to nie dotykaj - powiedział Johny, podchodząc do mnie i zabierając mi figurkę z rąk.
- A to dlaczego? W ogóle to nie ładnie tak wyrywać komuś coś z rąk! - powiedziałam i odebrałam mu figurkę, po czym znów zaczęłam ją oglądać.
- Ponieważ jest to pamiątka rodzinna - powiedział i ponownie wyrwał mi ją z rąk, odstawiając na miejsce, w którym stała wcześniej.
- W tamtym miejscu wyglądałaby lepiej - powiedziałam, wskazując na stolik od kawy.
- Jezus, idź już sobie - powiedział, łapiąc się za głowę.
Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi.
- W końcu jest! - powiedział, po czym z prędkością światła ruszył do drzwi.
Skoro i tak nie miałam już co tutaj robić, to ruszyłam za nim. A kto wie? Może to właśnie jakiś przystojny mężczyzna do niego przyszedł?
- Weź ją w końcu ode mnie - powiedział Johny.
- Już, już biorę - odpowiedziała mu jakaś dziewczyna.
Kto ma mnie wziąć? Ja z jakąś randomową dziewczyną nigdzie nie idę. Po chwili ujrzałam Melanie. A no dobra z nią mogę iść, jak już muszę.
- Co Ty tu robisz? - powiedziała, a po chwili zorientowałam się, że mówi do mnie.
- Ja? - spytałam zdziwiona.
- Możecie porozmawiać o tym na zewnątrz? - zapytał Johny.
- A co Ci przeszkadza nasza obecność? - spytałam.
- Po prostu wyjdźcie - powiedział.
Melanie wyszła, a ja, jako iż nie chciałam wyjść na gorszą, to wyszłam za nią.
- Pff... Wygania nas - mruknęłam urażona.
To ja wywalam innych z domu, a nie oni mnie.
- Dziwisz mu się? Co Ty robiłaś w jego domu? - spytała, idąc w stronę auta.
- Jak to co? Piłam wino, a potem z nim trochę pogadałam - odpowiedziałam, wzruszając ramionami.
- Ale... Czemu akurat u niego w domu? I dlaczego weszłaś tam tak po prostu? To jest niemiłe... - powiedziała.
- Ale nie byłam tylko u niego! - powiedziałam, a dziewczyna się na mnie spojrzała.
- Jak to nie tylko u niego? To u kogo jeszcze byłaś? - sapytała, wsiadając do samochodu.
Weszłam za nią i zapięłam pasy, a po chwili auto ruszyło.
- No nie wiem... Byłam u wielu osób. Ogólnie odwiedzam sobie losowe domy i rozmawiam sobie z ich właścicielami - odpowiedziałam.
- Co? Wiesz, że to jest niebezpieczne? Mogą uznać Cię za złodzieja czy coś...
- No już kilku takich było... - powiedziałam cicho, ale ona i tak to usłyszała.
Skubana ma dobry słuch...
- Nic Ci nie zrobili? - spytała lekko przejęta.
- Nie. Koniec końców wypiliśmy herbatkę i poszłam dalej - mówiłam spokojnie.
Spojrzałam na nią i dopiero teraz zauważyłam jej naszyjnik.
- Oo! Masz bardzo ładny naszyjnik - powiedziałam z błyskiem w oczach.
- Dziękuję - odpowiedziała mi z uśmiechem.
- Myślisz, że ja też mogę taki od kogoś dostać? - spytałam, ciągle patrząc na naszyjnik, a bardziej na biały kryształ, który na nim wisiał.
- Uh... - zmieszała się - Nie wiem...
- Dobra, wystaw mnie pod komendą - powiedziałam szybko.
- Pod komendą? - powtórzyła.
- Tak. Pójdę od razu szukać jakiś bogatych mężczyzn. Może też coś od nich dostanę? - powiedziałam z uśmiechem, na co ona westchnęła.
- Kiedyś z Tobą nie wytrzymam... - powiedziała, zatrzymując się pod komendą.
- Dzięki Melanie - powiedziałam.
Wysiadłam z auta i ruszyłam na podbój milionerów!
CZYTASZ
𝐖𝐑𝐎́𝐂𝐄 𝐃𝐎 𝐂𝐈𝐄𝐁𝐈𝐄... ;; 𝗺𝗲𝗹𝗮𝗻𝗶𝗲 𝗯𝗹𝗶𝗻
Fanfiction❝ - 𝗦ł𝘂𝗰𝗵𝗮𝗷! 𝗢𝗻𝗶 𝗺𝗼́𝘄𝗶𝗮̨, 𝘇̇𝗲 𝗧𝘆 𝗻𝗶𝗲 𝘇̇𝘆𝗷𝗲𝘀𝘇, 𝗰𝘇𝗮𝗶𝘀𝘇? 𝗧𝘆 𝗻𝗶𝗲 𝘇̇𝘆𝗷𝗲𝘀𝘇 - 𝘇𝗮𝘀́𝗺𝗶𝗮ł𝗮𝗺 𝘀𝗶𝗲̨ 𝗻𝗲𝗿𝘄𝗼𝘄𝗼. - 𝗠𝗲𝗹𝗮𝗻𝗶𝗲... 𝗢𝗻𝗶 𝗺𝗼́𝘄𝗶𝗮̨ 𝗽𝗿𝗮𝘄𝗱𝗲̨ - 𝗼𝗱𝗽𝗼𝘄𝗶𝗲𝗱𝘇𝗶𝗮ł 𝗺𝗶, 𝗮 𝗺...