9. dwójka debili ma dzisiaj rocznicę ślubu.

226 16 7
                                    

trzy miesiące później

Upięłam moje włosy w niechlujny kok i wypusciłam z niego kilka kosmyków. Skończyłam tuszować rzęsy i odłożyłam maskarę do kosmetyczki. Wodoodporny tusz Maddy był moim wybawieniem na dzisiejszy dzień.

Dziś była rocznica. Rocznica ich pierdolonego ślubu, a Lisanne postanowiła zrobić tego dnia coś typu poprawin dla znajomych, takich jak na przykład ja i moja siostra.

Prawdę mówiąc, od mojej wizyty w Los Angeles miałam kontakt z Lisanne. Była bardzo zaangażowana w naszą relację, na którą ja totalnie nie miałam ochoty, ale ciągnęłam to.

Axela nie widziałam odkąd wtedy dostał szczotką w głowę i szczerze mówiąc cieszyło mnie to. Nie czułam już tego co wcześniej. Raczej nic nie czułam względem niego. Po prostu sobie był gdzieś tam, daleko ode mnie i żył w przymusowym małżeństwie. Dzień jak codzień.

Poprawiłam materiał mojej czarnej sukienki. Mimo, że nienawidziłam sukienek, ta była idealna. Była przylegająca, a na niej błyszczały niewielkie drobinki. Rękawy były długie, z siateczki, która również pięknie się błyszczała. Do tego nałożyłam naszyjnik z serduszkiem i z literką M, który dostałam od siostry i jej dziewczyny na siedemnaste urodziny. Bardzo go lubiłam.

Długo kłóciłam się z Maddy o to, jakie buty ubiorę. Za wszelką cenę próbowała wcisnąć mi szpilki na nogi, jednak zasłoniłam się tym, że dopiero niedawno wyszłam z gipsu, więc aby znów w niego nie trafić, ubiorę zwykle, czarne trampki. Przecież trampki to najbardziej eleganckie buty.

Spsikałam się moimi ulubionymi perfumami o zapachu mięty i truskawki. Spojrzałam poraz ostatni w lustro i musiałam przyznać przed sobą, że wyglądałam bardzo ładnie. Mój telefon na blacie zawibrował, więc odczytałam wiadomość.

od Lisanne

nie mogę się doczekać naszego spotkania😍

Przewróciłam oczami i wystukałam odpowiedź.

do Lisanne

ja też nie🙂

Moja ukochana emotka, wyrażająca niechęć do wszystkiego i wszystkich, a w szczególności tej dwójeczki. W końcu mieli dzisiaj swój dzień. Nie mogli celebrować go sobie sami? Odwalali niepotrzebną szopkę.

Wyszłam z łazienki i poszłam do pokoju, skąd zabrałam moją torebkę. Po drodze zgarnęłam do niej paczkę fajek i zapalniczkę, a także szminkę do ust, w razie gdyby przy jedzeniu mi się rozmazała. Nie mogłam zapomnieć o tamponach, ponieważ te ponure dni właśnie mi towarzyszyły.

Zeszłam na dół i korzystając z okazji, że Maddy i Crystal jeszcze się ubierały, wyszłam na taras, aby zapalić. Chwilę później przyszedł Max. To właśnie on był moim dzisiejszym towarzyszem. Nie chciałam iść sama.

- Moja Marianka dzisiaj się odjebała. - zagwizdał. Zjechałam go wzrokiem i musiałam przyznać, że też wyglądał nieziemsko.

Był ubrany cały na czarno. Czarne jeansy i czarna koszula wyglądały na nim idealnie. W dodatku srebrny łańcuszek i sygnety... Zrobiło mi się trochę gorąco.

DLACZEGO ON BYŁ GEJEM JA SIĘ   PYTAM?!

- Nie spolszczaj mojego imienia, kretynie. - burknąłem i wyrzuciłam niedopałek do popielniczki. Wstałam i poprawiłam sukienkę, a następnie uśmiechnęłam się sztucznie. - Chodźmy, dwójka debili ma dzisiaj rocznicę ślubu. Będzie zabawa, co nie? - klasnęłam w dłonie i złapałam go za dłoń, siłą ciągnąc go do samochodu.

- Dlaczego choć raz nie możesz się z nami napić? - Maddy zapytała różowowłosej, która na to pytanie widocznie się spięła.

- Nie lubię alkoholu. - mruknęła cicho i zajęła miejsce pasażera.

Wraz z Maxem spojrzeliśmy po sobie, a następnie bez słowa zajęliśmy miejsce z tyłu. Atmosfera w samochodzie była trochę drętwa, a jako że czekało nas jakieś dwie godziny jazdy, wraz z Maxem wiedzieliśmy co mamy robić.

Gdy piosenka w radiu zmieniła się na Umbrella od Rihanny, wymieniliśmy ze sobą porozumiewawcze spojrzenia i gdy doszło do naszej ulubionej części, położyłam ręce na ramiona Crystal, i zaczęłam nią delikatnie poruszać, głośno śpiewając.

When the sun shine we shine together..

Dziewczyna po chwili naszego wycia rozluźniła się, a następne piosenki, typu sweather weather lub rude tylko nas napędzały. Nawet nie wiem kiedy minęła nam jazda, ponieważ atmosfera była cudowna.

Gdy Maddy zaparkowała przy lokalu, w którym odbywała się ta kameralna impreza, poczułam lekki stres. Wysiadłam z auta i odpaliłam papierosa. Podobnie jak reszta, więc staliśmy przy samochodzie mojej siostry przez kilka minut.

Dopiero teraz im się przyjrzałam. Crystal miała na sobie beżową sukienkę z odstającym materiałem przy dekolcie. Wyglądała prześlicznie i przesłodko, a prześwitujące jej przez sukienkę kolczyki w sutkach jeszcze bardziej umacniały ten efekt. Masa biżuterii i pierścionków na jej palcach też dodawała jej uroku.

Moja siostra była ubrana w krwistoczerwoną sukienkę, idealnie komponującą się z jej ustami w tym samym kolorze. Mocny makijaż jak zawsze zdobił jej twarz. Wysokie szpilki dodawały jej wzrostu, a ona sama wygadała jak pieprzona królowa mafii.

Po niedługim czasie weszliśmy do środka. Nieustannie byłam przyczepiona do boku Maxa, który obejmował mnie ramieniem. Odrazu w oczy rzuciła mi się ubrana w białą sukienkę do kolan Lisanne. Jej blond kłaki były upięte w dwa warkoczyki, a na czubku głowy miala kwiatowy wianek. Wyglądała jak dziewczynka idącą do komuni na wsi.

Nie bądź taka.

Podeszliśmy do niej. Rozmawiała właśnie z Poly, dziewczyną, która chodziła kiedyś z nią do klasy. Blondynka na nasz widok szeroko się uśmiechnęła i odrazu mocno mnie przytuliła. Jej słodkie perfumy spowodowały u mnie odruch wymiotny.

- Mary! Tak się cieszę, że cię widzę. - odsunęła się i pociągnęła mnie na bok. - Tak się cieszę. - pisnęła znowu, a ja ledwo zahamowałam przewrócenie oczami.

- Taaaaaaaaak - jęknęłam męczeńsko, ale wystarczył sztuczny uśmiech, aby mój wewnętrzny płacz w jej oczach wyglądał na zadowolenie.

- Ugh. Nigdy nie wybaczę Ashtonowi, że nie pozwolił mi zaprosić was na ślub. Nie mogłam celebrować jednego z najpiękniejszych dni mojego życia z tobą, więc teraz ci to wynagrodzę. - uśmiechnęła się podekscytowana i znów mnie szarpnęła. Wyciągnęła mnie na pole, więc usiadłyśmy na ławce.

Wyciągnęłam paczkę papierosów z torebki i wystawiłam ją w jej stronę. Na ten gest hej uśmiech jeszcze bardziej się poszerzył, a ona sama pokręciłam głową .

- Jako moja przyjaciółka, uważam, że powinnaś wiedzieć jako pierwsza. - szepnęła tajemniczo i sięgnęła po coś do białej torebki. Wręczyła mu do rąk dwa plastikowe prostokąty, a gdy zobaczyłam co to jest, moje serce zamarło.

To są chyba jakieś jaja...

- Jestem w ciąży! - pisnęła i rzuciła mi się na szyję.

A ja miałam ochotę wbić tej suce w krtań nóż.

***

Coś mnie bierze... ojj, coś mnie bierze

nudne to czemu wy to czytacie

LOST  || ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz