5. chciałam powiedzieć ci, że on nie żyje

291 19 11
                                    

- Nie wiedziałaś jakiego go zastaniesz! -wydarla się poraz kolejny już Maddy. Od naszego powrotu minęło jakieś dwie godziny, a ona przez cały ten czas nie schodziła z tonu. - Dlatego chciałyśmy trzymać cię od tego jak najdalej!

- Kochanie, daj spokój. - Crystal położyła rękę na jej ramieniu. - Dla niej to też jest ciężkie. Twoje krzyki nic nie zadziałają.

Uśmiechnęłam się lekko do różowowłosej. Maddy spojrzała na nią, a w jej oczach dostrzegłam cień spokoju. Crystal cmoknęła ją w usta i podeszła do mnie. Usiadła obok i objęła mnie ramieniem.

- Jak się czujesz, Mary? -zapytała swoim kojącym tonem, ale nawet on nie był w stanie mnie uspokoić.

- Byliśmy, kurwa, parą! - krzyknęłam i wstałam. Zaczęłam jak głupią chodzić w te i we wte po salonie. - Nie zerwaliśmy nawet! A on teraz ożenił się z tą suką, którą kiedyś wyzywał! Dasz wiarę?- prychnęłam.

Maddy spuściła wzrok i zacisnęła usta w wąską linię. Zmarszczyłam brwi, a w mojej głowie zapaliła się czerwona lampka...

- Wiedziałam o tym... - spojrzałam na nią ze łzami w oczach. - Wiedziałaś i nic mi o tym nie powiedziałeś!

- Tak, Wiedziałam! - pisnęła i schowała twarz w dłonie. - Dowiedziałam się dzień przed tym, jak pojechałaś z Abi. Nie chciałam ci tego mówić. Miałyśmy tam tylko polecieć i go tu zabrać.

- Skąd wiedziałaś?!

- Sprawdziłam w rejestrze cywilnym Los Angeles. - szepnęła.

- I jak chciałaś mnie o tym poinformować, co?!

- Chciałam powiedzieć ci, że on nie żyje...

W tym momentu moje serce rozsypało się na milion kawałków. Wiedziała, a chciała mnie okłamać. Miałam w dupie jej intencje. Powinnam o tym wiedzieć.

Odetchnęłam głośno i skierowałam kroki do drzwi. Maddy mnie nie zatrzymała. Słyszałam jej cichy płacz i nawet przez chwilę chciałam zawrócić i ją przeprosić, ale nie zrobiłam tego. Miałam do niej ogromny żal.

Po kilku minutach zapukałam do drzwi domu mojego przyjaciela. Max otworzył, a Malayne odrazu zaczęła łasić się do mojej kostki.

- Axel ma żonę. - szepnęłam i wtuliłam się w blondyna. Czułam jak jego ciało się spięło, jednak on nie odezwał się ani słowem. Po kilku sekundach delikatnie mnie objął.

- Co? Jak żonę?

- Mhm. - mruknęłam i odsunęłam się od niego. - Moją dawną koleżankę.

- O kurwa... - złapał się za głowę i zrobił kółko po przedpokoju. - Jak się z tym czujesz, młoda?

Wzruszyłam ramionami i podniosłam kotkę. Przytuliłam ją, a ona cicho mruczała tuż przy moim sercu. Ziewnęła i zasnęła w moich ramionach.

Usiadłam z nią na kanapie w salonie i mocno się w nią wtuliłam. Max usiadł obok mnie i włączył coś w telewizji.

- Wiesz, że kupiłem sobie motor? - odezwał się nagle. - Idziemy się przejechać?

Spojrzałam na niego z niedowierzaniem. Owszem, wiedziałam, że Max ma prawko, ale nigdy nie wspominał o zakupie własnej maszyny.

- Mam dwa kaski, chodź.

Wstałam i nie widząc powodu do obaw poszłam za nim do garażu. Ujrzałam czarny, przepiękny motor. Max podał mi kask, który ubrałam i razem z nim wsiadłam na ten motor.

Poczułam adrenalinę, gdy odpalił silnik i wyjechał powoli na ulicę. Przytuliłam się do niego od tyłu i nawet nie zwróciłam uwagi, gdy gwałtownie przyspieszyliśmy.

- Max, zwolnij trochę... - szepnęłam, a on delikatnie zwolnił prędkości. Weszliśmy właśnie w zakręt.

Nieodłączną częścią mojego życia był pech. Bardzo duży pech, który ukazał się w najmniej oczekiwanych momentach... Max wyjechał na środek ulicy dokładnie w momencie, gdy rozpędzone czarne audi wyjechało z drugiej strony. Zdążyłam jedynie pisnąć, nim roztrzaskaliśmy się o maskę tego auta.

***

Otworzyłam powoli jedno oko, a potem drugie. Ciężko oddychałam i czułam, jakby coś mnie przygniatało. Czułam maskę tlenową na ustach, a ja sama nie mogłam się poruszyć. Mogłam tylko ruszać oczami i starać się przypomnieć sobie co się stało. Jechałam na motorze... Potem jechaliśmy szybko i potem był jakiś czarny samochód...

Spróbowałam się podnieść, ale było to niemożliwe. Po kilku minutach delikatnie przekręciłam głowę, a widok jaki zastałam zmroził mi krew w żyłach.

Bo na fotelu obok łóżka na którym leżałam siedział Axel. Mój oddech przyspieszył. Zlustrowałam całą jego twarz. Miał plaster na łuku brwiowym i gips na lewej ręce, a w prawej obracał obrączkę zdjętą z palca.

Gdy przeniósł na mnie spojrzenie, zacisnął szczękę, ale widziałam też ulgę w jego oczach. Momentalnie spoważniał i westchnął.

- Całe szczęście, że żyjesz. - odezwał się i przetarł dłonią twarz.

- Co tu... - chciałam zapytać, ale nie byłam w stanie dokończyć, ponieważ w moim gardle zablokowały się słowa.

- Nie możesz mówić. - stwierdził. - Ale to z jednej strony ma swoje plusy. - parsknął smutno. - Po prostu mnie wysłuchaj, dobrze. - spytał, a ja chcąc nie chcąc kiwnęłam głową.

Chłopak cały czas przewracał obrączkę między palcami.

- Gdy mnie zabrali, przewieziono mnie do Los Angeles. - zaczął. - Black był wściekły. Gdy już mieli mnie odstrzelić, do tego garażu przyszła Lisanne. - zacisnął szczękę na samo wspomnienie o dziewczynie. - Mówiłem ci kiedyś, że miała pierdolca na moim punkcie. Powiedziała ojcu, żeby mnie nie zabijał, bo mnie kocha i chce ze mną być. - prychnął i przewrócił oczami. - Black dał mi ultimatum. Miałem do wyboru małżeństwo z Lisanne, albo śmierć.

Mruknęłam coś niewyraźnie, ale sama nic z tego nie rozumiałam. Chłopak uśmiechnął się blado i złapał za moją dłoń.

- Normalnie wybrałbym śmierć, ale miałem osobę, dla której chciałem być, więc się na to zgodziłem. Miałem zamiar niedługo po tym do ciebie wrócić i gdzieś cię zabrać... Daleko stąd, aby nikt nas nie znalazł, ale byłaś pod stałą obserwacją i jeżeli ja bym uciekł, odstrzeliliby cię.

Do moich oczu napłynęły łzy, a w płucach brakowało mi trochę tlenu.

- Teraz przyjechałem, bo jesteś bezpieczna i chciałem z tobą pogadać i to wyjaśnić. I nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności zderzyliście się z moimi samochodem. Nie możesz zapytać, więc ci powiem. Max żyje, a jego stan jest stabilny. Gdy się ze mną zderzyliście, przeleciałaś nad dachem mojego samochodu, a Max zatrzymał się na szybie. Josie nie wie jakim cudem nie złamałaś sobie kręgosłupa, ale to dobrze.

Nie mogłam nic odpowiedzieć, a gdy do sali przyszła Maddy, Axel wyszedł.

***

hejka, bardzo wam dziękuję za tyle wyświetleń ♥️

nie wiem kiedy będzie kolejny rozdział, ale nastawiałabym się na przyszły tydzień, chyba że napiszę go jutro, ale niestety niczego nie obiecuję.

jestem wdzięczna samej sobie że nie mam już tak najebane w głowie xDD

23.10.2024 wracam z poprawkami i publikacją

LOST  || ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz