Epilog

119 8 4
                                    

W pośpiechu wbiegłam do szpitala, gdzie pod jedną z sal siedziała skulona Maddy. Przykucnęłam przy niej i mocno ją przytuliłam. Dziewczyna płakała w moje ramię, coś do mnie mówiąc, ale nic z tego nie zrozumiałam.

- Moja Crystal... On ją zastrzelił... - wyła, po czym przeniosła wzrok na Axela. W przepełnionych bólem tęczówkach narodziło się coś, czego bym się nie spodziewała.

Patrzyła na niego z taką nienawiścią, jakiej nigdy wcześniej nie widziałam. Nawet w jego pierwszym spojrzeniu wymierzonym do mnie nie było jej aż tyle.

- To twoja wina... - szepnęła i zerwała się na równe nogi, prawie się przy tym przewracając. Podeszła do skołowanego chłopaka i zaczęła wymierzać ciosy w jego tors i klatkę piersiową. - To Black ją zabił, przez ciebie! - wydzierała się, nieustannie go bijąc.

Axel cofał się o kilka kroków, aż w pewnym momencie złapał Maddy za ręce i spojrzał jej w twarz. Nie słyszałam co mówili, ponieważ moją uwagę przykuł lekarz, który zaczął iść korytarzem, skupiając swoje spojrzenie właśnie na nas.

- Jako, że jest... była pani narzeczoną zmarłej, mogę wydać pani ten dokument. - powiedział spokojnym i opanowanym głosem, wręczając jej jakieś kartki.

- Ten akt zgonu sobie pan może w dupę wsadzić. - prychnęła. - Albo wie pan? Proszę wypisać jeszcze jeden dla tego pierdolonego śmiecia. - niemal splunęła i znów zaczęła bić Shane'a.

Po jakimś czasie opadła z sił. Podbiegłam do niej i przytuliłam ją mocno, pozwalając jej płakać w moją bluzę.

- Nienawidzę go. Nienawidzę tego miasta... Nie chcę tu być, Mary.

- Wyjedziemy. Wyjedziemy najdalej jak się da. Nawet na drugi koniec Ameryki, bylebyś czuła się dobrze.

Nie wiedziałam, że te słowa nie pójdą na wiatr.

***

Siedząc wśród kartonów czekałam aż kolejna ciężarówka z nimi odjedzie. Tym razem do Seattle.

Z Maxem i resztą pożegnałyśmy się już wcześniej. Jedyną osobą, która została był Axel. I tego boję się najbardziej.

Zapukałam do drzwi mieszkania chłopaka, przełykając gulę, która urosła w moim gardle. Gdy otworzył, poczułam, jak w moich oczach zebrały się łzy.

- Mary, hej..

- Wyjeżdżam.

***

Wchodząc do apartamentu, który kupiła moja siostra czułam łzy napływające mi do oczu. Cała się trzęsłam, odkąd wyszłam z mieszkania Axela, co było dobre kilka godzin wczensiej. Świadomość, że nigdy więcej go nie zobaczę... nie przytulę lub nie pocałuję była dla mnie ciosem w samo serce.

- Nasz nowy dom. - westchnęła Maddy i postawiła torebkę na szafce w korytarzu. Nawet jej nie odpowiedziałam. Odrazu poszłam do salonu, w którym stała szafka, wypełniona najróżniejszymi alkoholami. Taki prezent od byłego właściciela.

Wyjęłam 0,7 whisky i poszłam do pomieszczenia, które miało być moim pokojem. Zamknęłam drzwi na klucz, oparłam się o nie plecami i odkręciłem butelkę. Wraz z pierwszym łykiem w moim gardle prócz chęci zwymiotowanie zagościło też to cudownie bolesne uczucie pieczenia. Przymknęłam powieki, co było błędem, bo przed moimi oczami znowu stanął ten wysoki i cholernie przystojny chłopak.

– Wyjeżdżam.

Axel nie zareagował odrazu. Patrzyłam w jego oczy przez kilkanaście sekund, dostrzegając, jak gasną z każdą milisekundą coraz bardziej.

– Wraz z Maddy przeprowadzamy się do Seattle. Chcemy zacząć od nowa, zdala od tego miejsca. – szepnęła.

Nadal milczał. Cholernie się denerwowałam, że może za chwilę dostać ataku padaczki, ale na szczęście do tego nie doszło. Ax po chwili zamknął oczy i podszedł do mnie. Nim się obejrzałam, tkwiłam w jego silnych ramionach. Troszkę mnie dusił, ale nie dbałam o to. To miał być ostatni raz..

Trwaliśmy w uścisku przez dłuższą chwilę. Nie wiem ile minęło, a z tego całego zawieszenia obudziła mnie kropelka na mojej szyji. Odsunęłam się od niego trochę, aby spojrzeć mu w oczy.

– Ty płaczesz... – szepnęłam i otarłam jego łzy opuszkami palców. Następnie zerknęłam na jego tors, w pamięci lokalizując miejsce jednego z jego tatuaży. Dotknęłam go przez materiał jego bluzy. – Usuń go. To koniec, Axel. To nasz koniec.

– Bądź dziś moja. – odezwał się cichym, niepodobnym do niego glosem. – Spędźmy choć tę ostatnią chwilę razem.

Kiwnęłam głową. Naprawdę chciałam choć przez tą chwilę poczuć, że należę do niego. Ten ostatni raz.

Tamtego dnia pierwszy i ostatni raz się kochaliśmy. Zaufałam Axelowi i niczego nie żałowałam.

Chyba wypiłam już ciut za dużo...

***

W KOŃCU ZACZNĘ PUBLIKOWAĆ 3 CZĘŚĆ

LOST  || ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz