3. lecimy do Los Angeles

261 10 1
                                    

Maddy's pov

- Kurwa, mamy go! - pisnęła Abigail, przeglądając kolejne strony w laptopie. - Włamałam się do bazy danych rejestru sądowego i Axel nie siedzi w więzieniu. - oznajmiła, a ja znów dostałam laga mózgu.

Abi była chudą, rudowłosą dziewczyną z piegami i jasnymi oczami. Ubierała się raczej w jasne kolory i nikt na pierwszy rzut oka nie powiedziałby mi, że ta dziewczyna jest hakreką.

Odstawiłam kawę na blat i pochyliłam się nad jej laptopem. Faktycznie, były tam jakieś współrzędne, wskazujące na jakiś punkt w Santa Barbara.

- Stamtąd zostało wysłane to zdjęcie. - oznajmiła. - Teraz ten telefon loguje się w Los Angeles. Należy do Lisanne Black.

Black była córką byłego szefa Axa, więc nawet nie zdziwiło mnie, że to ona wysłała tego snapa. Z tego co wiedziałam, ona i Juan kiedyś zadawali się z Maddy.

Mary myśli, że urwał z nią kontakt przez znajomość z Axelem, jednak to nie prawda. Pod groźbą śmierci miał podać nasz adres w Austin, ale tego nie zrobił. Przynajmniej tak powiedziała mi moją informatorka. Został zastrzelony przez jednego z ochroniarzy jego ojca, gdy ten na to patrzył.

Samo wspomnienie było drastyczne. Nie chciałam jeszcze bardziej jej tym zamartwiać. Na czas gdy Mary jest w zakładzie, zamknęłam kancelarię i pracowałam zdalnie z domu. Masa roboty, ale dla niej zrobię wszystko.

- Jeżeli nadal jest żywy, to przebywa aktualnie w Los Angeles. - powiedziała dziewczyna. - No, o ile nadal jest z tą laską.

Skinęłam głową i podeszłam do okna. Otworzyłam je i usiadłam na parapecie, a z kieszeni wyciągnęłam paczkę fajek. Odpaliłam papierosa i zaciągnęłam się.

- Co u Mary? - zapytała rudowłosa, odwracając się w moją stronę na krześle.

- Byłam u niej kilka dni temu i wyglądała tragicznie. - odpowiedziałam i mocniej się zaciągnęłam . - Dziś jedziemy do niej z Maxem.

- Jadę dziś do siostry, też tam jest. - powiedziała.

- Czemu tam trafiła?

- Bo nasi rodzice to psychole. - wzruszyła ramionami.

***

Podjechaliśmy pod szpital, w którym była Mary. Lekarka powiedziała, że może ona na chwilę wyjść na dziedziniec.

- Boję się tego co mogę zobaczyć. - szepnął Max. Mimo, że widział Mary pod rurką, nie widział jej jeszcze w stanie takim, w jakim była kilka dni temu. Miałam nadzieję, że teraz będzie chociaż odrobinę lepiej...

I wtedy wyszła ona. Szła powoli, a na głowie miała zarzucony kaptur. Jej wzrok był wbity w podłogę. Gdy do mnie podeszła i uniosła głowę, czułam jak moje serce pęka. Jej oczy były pokryte matem, tak jak już od kilku miesięcy. Jej skóra była szara, a wargi spękane.

- Hej. - wychrypiała i przytuliła się do mnie. Mocno trzymałam ją w objęciach i musiałam przyznać, że od ostatniej wizyty trochę jej się polepszyło. Na pewno miała więcej siły. Później przytuliła się do Maxa.

- Jak tam, młoda? - zapytał blondyn.

- Żyję. - wzruszyła ramionami. - Przyjechaliście z Malayne? - zapytała, a Max pokręcił głową. - Szkoda. Długo tu jeszcze będę?

- Tak długo, ile będzie trzeba. - odparłam.

- A jak ci obiecam, że będę brała leki, to mnie stąd zabierzesz? - spytała z nadzieją, a na widok jej oczu moje serce zmiękło.

***

Mary pov

Trzy dni później byłam już spakowana i czekałam na wypis. Max i Maddy zajęli się wszystkim, za co byłam im cholernie wdzięczna.

Dzięki znajomościom Maddy mnie stąd wyciągnęła. Gdy wróciliśmy do domu, odrazu się położyłam do mojego łóżka i zapaliłam papierosa. Przez ten czas cholernie brakowało mi nikotyny i nie zwracałam uwagi na to, że za bardzo kojarzyły mi się z Axelem. Po prostu paliłam.

Potem wraz z Maddy, Crystal, Jane i Ryanem zjedliśmy pizzę, a później przyszedł do nas także Max i David, czyli ten jego pseudo chłopak. Był to brunet i był cholernie gorący. Brałabym.. znaczy co-

Gdy zostałyśmy w domu same, Maddy i Crystal poszły na górę. Zostałam na dole, ponieważ piłam herbatę. Nagle po całej kuchni rozniósł się dźwięk telefonu Maddy. Nie odebrałam, bo nie interesowało mnie z kim rozmawia. Jednak gdy zadzwonił drugi, a potem trzeci i siódmy raz, w końcu odebrałam.

- Mad, zbieraj się. Lecimy do Los Angeles. - wysapała Abi.

- Co? - odpowiedziałam zmieszana.

- Namierzyłam Axela. - wyjaśniła szybko. - Jest w Los Angeles. Lecimy tam, kurwa. - słyszałam jak zatrzaskuje drzwi do samochodu i odpala silnik. - Będę pod twoim domem za kilka minut. Tylko nie mów nic Mary. - powiedziała i się rozłączyła.

Spojrzałam tępo w przestrzeń przed sobą. Maddy już spała, a w mojej głowie narodził się pewien plan... Pospiesznie poszłam na górę i pokręciłam włosy lokówką. Nałożyłam mocny makijaż, taki jak moja siostra i wykonturowałam twarz, aby wyglądać podobnie jak ona.

Z suszarki wyjęłam jej koszulkę i ubrałam do niej zwykle czarne jeansy. Pospiesznie wrzuciłam do plecaka kilka ubrań i zostawiając Maddy wiadomość, że wychodzę, zarzuciłam kurtkę i wyszłam przed dom.

W tej samej chwili podjechał samochód Abi, więc ubrawszy czapkę z daszkiem weszłam do środka.

- Mamy piętnaście minut żeby dotrzeć na samolot. - powiedziała i odjechała z piaskiem opon. Złapałam się siedzenia, bo prędkość na liczniku wynosiła prawie 160 mil na godzinę. - Kupiłam ci kawę, weź sobie - podała mi kubek ze starbucksa.

- Dzięki. - odpowiedziałam cicho i upiłam kilka łyków. Odrazu się skrzywiłam i z ogromnym trudem połknęłam napój. - Co to za świństwo? - spytałam.

- Twój cukier z kawą który zawsze pijesz litrami. - zaśmiała się. - No co? Wsypałam ci tam dziesięć saszetek, tak jak zawsze. Za mało?

Wytrzeszczyłam oczy i spojrzałam na napój. Bez słowa odłożyłam kubek na specjalne miejsce i spojrzałam na drogę.

Dojechaliśmy na lotnisko, a Abigail załatwiła wszytko. Po wylądowaniu w Los Angeles odrazu wsiadłyśmy do wypożyczonego samochodu Cortez. Podjechałyśmy do hotelu, gdzie na nieszczęście miałyśmy pokój razem...

Po prysznicu zawinęłam włosy ręcznikiem i ubrałam się w satynową piżamę mojej siostry. Nim jeszcze Abi zdążyła wyjść z łazienki, zasnęłam zakryta kołdrą po samą głowę.

***

- Mads, wstawaj. - poczułam drgnięcie w ramię, więc odrazu otworzyłam oczy. - Musimy się zbierać.

Odrazu się podnosiłam i na telefonie Maddy zobaczyłam, że jest trzecia trzydzieści. Szybko się ubrałam i wyszłam  wraz z nią.

***

przecież to ma mniej sensu niż całe moje życie xd

LOST  || ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz