- Boli. - szepnęłam płaczliwie, mocniej ściskając rękę Axela.
- Jeszcze tylko chwila. - parsknął tatuator, który od kilkunastu minut wbijał mi to kurestwo w kostkę. Axel leżący na fotelu obok był dużo bardziej wyluzowany niż ja.
No tak. Dziś były moje osiemnsste urodziny, więc Shane o godzinie siódmej rano zerwał mnie z łóżka i powiedział, że jedziemy na tatuaż. Naszym wzorem były dwie kaczuszki z grzybkami na głowach.
Gdy wyszliśmy ze studia pojechaliśmy do jego mieszkania. Nadal w lekkim szoku, spowodowanym wykonaniem sobie nowego tatuażu usiadłam na kanapie, a chłopak wrócił do salonu z dwiema kawami i ciastkami.
- Ploteczki? - parsknęłam, przegryzając pieguska. Chłopak pokiwał głową i założył nogę na nogę, przybierając uśmiech.
- Kochana, byłam ostatnio z koleżanką na paznokciach, no wiesz, z tą siostrą brata ciotecznego wujka mojego byłego. - parodiował piskliwy głosik. - Wiesz jak ona przytyła?! Toż to szafa trzydrzwiowa. Jeszcze zrobiła sobie paznokcie w kolorze liliowym. Przecież to jej nie pasuje. W ogóle! To wygląda strasznie.
Ze śmiechem słuchałam jego słów, gdy parodiował kolejne zdania. W pewnym momencie już miałam tego dość, więc uciszyłam go pocałunkiem. Odrazu go oddał. Poczułam jego duże dłonie w moich włosach, podczas gdy ja rękami sunęłam do paska jego spodni. Gdy poczuł, że go rozpinam, odrazu się ode mnie oderwał.
- Nie Nie Nie. Dzisiaj są twoje urodziny, więc to ty dziś będziesz zaspokojona. - oświadczył po czym mocnym ruchem rzucił mnie na kanapę i ponownie wpił się w moje usta.
- Może zaspokoimy siebie nawzajem? - rzuciłam, a gdy zdałam sobie sprawę z moich słów cała się spięłam.
Chłopak zmarszczył brwi i odsunął się lekko, a ja ulokowałam wzrok w suficie.
- Nie musimy tego robić. - powiedział, delikatnie przejeżdżając dłonią po moim policzku. Pokiwałam głową i usiadłam, unikając jego wzorku.
- Prawdę mówiąc, nie jestem dziewicą. - szepnęłam, przyciągając nogi do klatki piersiowej. Przytuliłam się do moich kolan i położyłam na nich głowę.
- Co?
- Gdy miałam dziesięć lat, mój tato miał takiego znajomego... Miał na imię Michael... albo Mark? Nie pamiętam. - zaczęłam, nadal na niego nie patrząc. - Pewnego razu gdy razem z moim ojcem pili, ten został u nas na noc. Gdy tato spał, wszedł do mojego pokoju i... chyba nie muszę ci mówić co zrobił. - wydusiłam z siebie i mocniej docisnęłam nogi do klatki.
Axel nic nie powiedział. Czułam, że atmosfera między nami zgęstniała do tego stopnia, że można ją było kroić nożem. W końcu po kilkunastu minutach ciszy podciągnęłam koszulkę, tak że było widać moje lewe żebro.
- Zrobiłam go gdy miałam piętnaście lat. Nielegalnie. - powiedziałam, nadal chociażby na niego nie spoglądając.
- Medusa.. - przejechał opuszkiem palca po tatuażu. - Co się z nim stało?
- Zginął w wypadku jakiś czas później. - odparłam, w końcu krzyżując z nim spojrzenie. - Jesteś pierwszą osobą której o tym mówię.
To była prawda. Nikt nigdy nie wiedział o tym co stało się tej kwietniowej nocy. Nawet Juan ani Maddy. Nikt. Wtedy sama niewiele z tego wiedziałam. Byłam dzieckiem, a gdy po latach zdałam sobie sprawę z tego co się stało, wiedziałam, że nikt już mi w to nie uwierzy.
Jednak jeśli chodziło o Shane'a, wiedziałam, że mnie zrozumie. Jego życie było tak popierdolone, że mój gwałt był przy tym niczym. Przynajmniej tak sobie wmawiałam, chodź wiedziałam że to poważne przestępstwo.
Moja menstruacja zaczęła się niedługo potem. Gdyby zaczęła się trzy miesiące wcześniej, możliwe że zaszłabym z tym mężczyzną w ciążę. Nadal pamiętam jak płakałam w toalecie, gdy wypływała ze mnie jego sperma wraz z krwią. Jak zmieniłam pościel i jak obowiązywałam bandamki dookoła nadgarstków, aby nikt nie zobaczył jego palców na mojej skórze. Pamiętam, jak nie mogłam chodzić, przez okropny ból. Nie mogłam się nawet poruszyć przez kilka dni.
W pewnej chwili Axel przysunął się do mnie i delikatnie objął mnie ramieniem. Wtuliłam się w niego i zaczęłam płakać. Wróć, zaczęłam wyć i wylewać z głowy wszystkie dręczące mnie myśli. Nie odezwał się. Słuchał mnie z uwagą, a gdy skończyłam mocniej mnie przytulił. Nie wiem w którym momencie zasnęłam.
***
- Crystal! - pisnęłam, patrząc na dziewczynę która właśnie schodziła ze schodów. Była ubrana w przylegającą czerwoną sukienkę, a na jej stopach były buty na koturnie z Versace, które należały do Maddy, ale często pożyczała je swojej dziewczynie. - Pięknie wyglądasz.
- Dziękuję. - uśmiechnęła się blado, nerwowo poprawiając każdą nierówność materiału. - Cholernie się boję... - szepnęła i dała dłonie na moje ramiona, nieco zbyt mocno je ściskając.
- Będzie dobrze. Kocha cię, więc na pewno przyjmie oświadczyny. - parsknęłam. - Poza tym, Maddy to Maddy. - uśmiechnęłam się lekko i poklepałam ją po ramieniu, aby dodać jej otuchy. - Leć i nie ważcie się wracać, jeśli nie będziecie zaręczone.
Po jej wyjściu odwiedził mnie Axel. Przyniósł jedzenie, więc go wpuściłam. Siedzieliśmy razem i oglądaliśmy film, gdy po kilku godzinach zadzwonił telefon. Spojrzałam na nazwę kontaktu i przewróciłam oczami.
- Pewnie właśnie się dusi z płaczu szczęścia. - parsknęłam, mocniej wtulając się w bruneta. - Nie będę odbierała, niech spędzą czas razem bez telefonu.
- Popieram. - pokiwał głową. - Co powiesz na spacer i fajkę? - zapytał, gdy na ekranie pojawiły się napisy końcowe.
- Spacer nie, fajka tak. - zarządziłam i wyciągnęłam z jego kieszeni paczkę papierosów. Bezwstydnie włożyłam jednego między wargi a drugiego miedzi jego.
Wyciszyłam telefon, gdy Maddy zadzwoniła po raz drugi. Po wypaleniu papierosów i krótkiej rozmowie o niczym znów spojrzałam na komórkę. Maddy ciągle do mnie dzwoniła, a Axel w międzyczasie też zauważył kilka nieodebranych połączeń, właśnie od Dyson.
- Halo? - powiedziałam, gdy odebrała. Nie odezwała się przez chwilę. Jedynie słyszałam jej płacz, ale wystarczyła sekunda aby mój wyśmienity nastrój prysł i zastąpiła go obawa.
Bo Maddy nie płakała ze szczęścia.
Przełączyłam na tryb głośnomówiący i wystawiłam telefon między mnie i Axela.
- Maddy? Co się stało? - zaczęłam spokojnym głosem, choć cała się trzęsłam.
- Crystal... Crystal nie żyje...
***
Mówiłam już, że kocham kryminatorium i morderstwa? Nie? To już wiecie:)
do epilogu!
spojler: z dwóch zrobi się jeden